Błogosławieństwa z Kazania na Górze

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios

Człowiek ubogi w duchu nie jest przywiązany do niczego, co miałoby jakąkolwiek wartość, na której mógłby budować dobre samopoczucie i poczucie bezpieczeństwa. Bogactwem wcale nie musi być majątek i zasobne konto finansowe. Wielu jest bogatych właśnie w duchu, ponieważ przywiązali się do swoich poglądów i mądrości, stanowisk i urzędów, ale także instytucji edukacyjnych, które ukończyli; naukowych, w których pracują; państwowych, które umożliwiają im polityczne kariery.

Przeszkodę w doświadczeniu szczęścia może stanowić nie tylko posiadanie majątku, czyli popularne „mieć”, ale także „być” kimś lub czymś ze względu na wartość chwały i sławy. Dlatego jedna z najsmutniejszych ewangelicznych opowieści o bogatym młodzieńcu, który smutny odszedł od Jezusa, jest najlepszym komentarzem do pierwszego błogosławieństwa z Kazania na Górze.

Jeśli chcesz być uczestnikiem Królestwa Niebios, czyli Bożej Obecności w tobie, musisz rozstać się z wszystkim, co stanowi iluzoryczne bogactwo, dzięki któremu czujesz się bezpiecznie. Poczucie bezpieczeństwa trzeba bezwarunkowo ulokować w Bogu a w Jego obecności odnaleźć duchowe bogactwo.

Biblijnym obrazem takiego bogactwa jest chleb, który oznacza nie tylko wszystko, co jest potrzebne do codziennego, szczęśliwego życia, ale także powodzenie w modlitwie. Gdy nasze modlitwy są wysłuchane, wtedy mamy wszystko, czego potrzebujemy do szczęśliwego życia.

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni

Cierpienie i smutek same w sobie nie są niczym dobrym. Bóg, czyli uśmiechnięty Tato/miłująca Mama, uwalnia nas od nich, obdarzając życiem, radością i błogością. Niestety większość ludzi tak długo nie szuka prawdziwego Taty/Mamy całym swoim sercem aż dotknie ich cierpienie i smutek. Dopiero wtedy zaczynają pytać, szukać, nawiązywać dialog z Najwyższym.

Nie istnieje żadna uzasadniona potrzeba, żeby człowiek musiał popaść w tarapaty poza tą jedną, najważniejszą i rozstrzygającą o wszystkim, a mianowicie zwrócenie się do Boga i szukanie Go.

Każdy z nas ma wybór. Możemy uczyć się drogi Bożej przez duchową odsłonę, wykorzystując Słowo Boże oraz możliwości, które daje modlitwa myśli i modlitwa ciszy, czyli medytacja, albo przez cierpienie i choroby. Tylko po co wybierać nieszczęście?

Nikt nie musi być chory, jeśli rozumie kim jest jako duchowa istota, która na jakiś czas stała się  istota fizyczną, żeby uczyć się i tworzyć.

Nikt nie musi tracić bogactwa, majątku, dostatku, jeśli pojmuje, że ich jedynym właścicielem jest Najwyższy.

To samo dotyczy wszystkich elementów życia, rodziny, pracy.

Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię

Dlaczego podręczniki pełne są historii tworzonych przez Adolfa Hitlera, Aleksandra Wielkiego oraz innych złych ludzi, a nie uczymy się o Abrahamie, Jezusie, Buddzie oraz im podobnych?

Nasze problemy biorą się ze złego sposobu myślenia i życia, czego uczy się nas od pierwszych lat życia. Skoro myślimy i żyjemy sprzecznie z prawdą Najwyższego, nie dziwmy się, że nasza codzienność pełna jest krzyku, bólu i tragedii.

Kto rozumie błogosławieństwo ciszy, jest w posiadaniu jednego z najważniejszych sekretów udanego życia i tajemnicy panowania, czyli sekretu pokonywania wszystkich trudności.

Cisza to stan umysłu, wyobraźni i działania. Cechuje ludzi, ufających Najwyższemu. Kto jest pewien, że nic złego nie może wydarzyć się w jego życiu, nie ma też potrzeby hałasowania, zdobywania, wojowania o tak zwane „swoje”.

Co człowiek myśli o życiu i co wyobraża sobie o swojej ziemi, taką ziemię zamieszkuje. Dlatego warto uczyć się od Abrahama, człowieka ciszy, u którego obietnica posiadania ziemi oznaczała panowanie nad zewnętrznymi przejawami wewnętrznych stanów umysłu. Otrzymywał to, czego był pewien, ponieważ ufał i był posłuszny. Ziemia to warunki życia. Chcesz zamieszkiwać ziemię cichą, spokojną, dostatnią, pogodną? Jeśli tak, to dokładnie w taki sam sposób myśl i żyj.

Ziemię na własność może posiąść jedynie cichy umysł, który ufa i nie boi się. Cichy umysł modli się: „Bądź wola Twoja”, ponieważ wie, że z ręki uśmiechniętego Taty/miłującej Mamy nie może otrzymać skorpiona. Cichy umysł nie krzyczy, ponieważ jego poczucie bezpieczeństwa tkwi w Bogu, a nie na ziemi.

Cichy umysł to cecha ludzi pokornych, takich jak Mojżesz czy Jezus, którzy zdobywają ziemię, aby ją przekazać innym, ponieważ nie boją się nowych doświadczeń i nie rezygnują z działania tylko dlatego, że muszą zachować się inaczej, aniżeli oczekiwania większości. Cisi ludzie są gotowi do nauki i dlatego osiągają to, czego hałaśliwi nie potrafią sobie nawet wyobrazić.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni

Co człowiek pomyśli w swoim sercu, to się dzieje. Chodzi o to, że jeśli myśl zostanie połączone z emocją, nic nie może powstrzymać realizacji. Jeśli więc o czymś myślimy, musimy liczyć się z konsekwencjami, widocznymi w zewnętrznym świecie. Gdyby tak nie było, wówczas moglibyśmy myśleć coś innego i coś innego robić. To jednak jest niemożliwe, chociaż wielu sądzi, że jest możliwe, a potem dziwią się, że chociaż pragną dla siebie dobra, spotyka ich zło, albo modlą się  o zdrowie, a jednak chorują. Dlaczego?

Jeśli innym ludziom źle życzysz, złorzeczysz im, nie chcesz im wybaczyć, nie licz, że przeciwieństwa będą Ciebie spotykać. To jest niemożliwe. To nie miałoby nic wspólnego z prawością i sprawiedliwością. Co dajesz innym, także w sferze myśli, wyobrażeń i pragnień, wraca do Ciebie.

Może też być tak, że chociaż modlisz się o zdrowie, jednak umierasz ze strachu, że spotka Cię choroba. Skoro zatem nie wierzysz w to, że wolą Boga jest Twoje wieczne i najlepsze zdrowie, nie dziw się, że sam zapraszasz chorobę w swoje życie. Jeśli chcesz panować nad swoim losem dla osiągnięcia harmonii i szczęścia, wpierw musisz w tym kierunku zacząć kontrolować swoje myśli a wówczas kolejne dobre rzeczy same nadejdą jako konsekwencja.

Dlatego wpierw uzdrów swoje myśli – myśl o dobru, pięknie, prawdzie, wszystko błogosław, nikogo nie przeklinaj, nie szukaj „dziury w całym”, nie podejrzewaj, nie domyślaj się intryg. Bądź spokojny i zadowolony, i pamiętaj, że jakie ziarno taki plon. Pilnuj się, żebyś nie myślał nawykowo, jak większość, o wojnie, biedzie i chorobie, bo na pewno Cię spotkają.

Chcesz dobrobytu, myśl o dobrobycie.

Chcesz zdrowia, dziękuj za zdrowie.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią

Miłosierdzie jest ciekawym doświadczeniem życiowym, wyborem, postawą i uczuciem. Większość z nas nie ma pojęcia, że odpowiada macierzyńskiej miłości kobiety i odniesiona do Boga objawia Jego kobiecość i matczyną postawę wobec człowieka.

Miłosierdzie bywa kojarzone z odruchem serca, a to w związku z łacińskim słowem misericordias, którego słowną kalką jest polskie miłosierdzie (miłość i osierdzie czyli serce). Tymczasem prawdziwym odruchem serca, rodem z pola bitwy, jest łaska, związana z męską wrażliwością i męskimi doświadczeniami. Jakże daleko jej do kobiecej delikatności, matki płaczącej z powodu zabitego syna i męża. Łaskawy może być wojownik, nie dobijający przeciwnika, albo król czy prezydent, darowujący karę.

W Starym Testamencie miłosierdzie nazywa się rahamim. To słowo jest l. mnogą od rzeczownika rehem (matczyne łono). Rehem posiada też znaczenie przenośne, ponieważ łono matki w środowisku akkadyjskim i hebrajskim uważano za siedlisko rodzicielskich uczuć. Sensu ogólniejszego nabiera słowo rehem dopiero w liczbie mnogiej jako rahamim. Etymologicznie oznacza wnętrzności, a ponieważ Semici uważali wnętrzności za miejsce, gdzie lokalizują się uczucia, przeto pojęcie rahamim staje się terminem oznaczającym miłosierdzie.

W ten sposób wszystko staje się jasne. Bóg jest wobec nas miłosierny, ponieważ nas urodził (stworzył) i jest miłującą Mamą. Dlatego nie może patrzeć na nasze nieszczęścia, łącznie ze śmiercią. Żeby nas ratować wybacza nam i obdarowuje życiem, samemu biorąc na siebie wszystkie konsekwencje naszego grzechu.

Nie możemy pozostawać nie czuli, nie wrażliwi. Skoro wszystkie winy zostały wykreślone z naszego listu dłużnego a my jesteśmy przyjęci w grono dzieci Bożych, miłosierdzie musi stać się podstawową i najważniejszą postawą, odruchem, cechą, wyborem i uczuciem każdego z nas. Po prostu nie mamy wyboru. Kto chce się poczuć naprawdę dobrze i szczęśliwie, musi być z gruntu miłosierny, wyobrażając sobie, jakby dla wszystkich i wszystkiego był kochającą Mamą.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą

Czy Boga, który jest duchem, można zobaczyć cielesnymi oczami?

Oglądanie Boga oznacza duchową percepcję i prowadzi człowieka do zrozumienia duchowych prawd oraz natury istnienia. Żyjemy w świecie Bożym, w którym można odnaleźć Jego obecność we wszystkim, co istnieje. Jesteśmy zanurzeni w Jego obecności. Poza tym jesteśmy Bożą świątynią. Bóg mieszka w nas. Tym właśnie jest Królestwo Niebios. Nie trudno zatem spotkać Boga i zobaczyć Go, jednak warunkiem jest zamknięcie oczu cielesnych, zmysłowych, a otwarcie oka wewnętrznego, oka wiary, intuicji, duchowej odsłony. Oka, które widzi duchowe w cielesnym, energię w materii.

Ludzie, używający tylko oczu zmysłowych, są ślepcami, którzy widząc materialny świat, sądzą, że widzą wszystko, co jest do poznania. Tymczasem widzą trzy wymiary i są jak daltoniści, dostrzegający biel, czerń i szarość. Żeby zobaczyć całą paletę barw, tęczę wszystkiego, co można poznać, potrzebny jest pryzmat, którym jest Boża wola.

Zobaczyć Boga można jedynie wtedy, gdy wyrażamy zgodę na poznanie prawdy o nas samych. Wtedy dostępujemy wolności i  błogości poprzez zestrojenie swojej woli z wolą Boga, a dzieje się to w czystym sercu. Serce brudne i mętne nie odbija Bożego obrazu i zakłamuje prawdę o człowieku. Przez takie serce dzieje się wola człowieka, daleka od woli Bożej.

Serce jest podświadomą częścią umysłu. Prawdy nie wystarczy akceptować jedynie świadomie. Wtedy są to tylko nasze opinie, które mamy na jakiś temat. Zmiany w charakterze i życiu dokonują się dopiero wtedy, gdy zostają przyjęte przez podświadomość i w ten sposób stają się częścią naszego umysłu.

Czyste serce to sposób oglądania, dzięki któremu widzimy prawdę o samych sobie, całość życia nie ograniczonego materialnością i cielesnością egzystencji. Czystość to uznanie Boga za jedyną, prawdziwą Przyczynę i jedyną realną Moc egzystencji. To uznanie, że poza Bogiem nie ma niczego prawdziwego i jednoczesne odrzucenie brudu, czyli diabła i jego dzieła, którym są odwrócone, zafałszowane, nieprawdziwe myśli o nas i życiu. To właśnie te myśli są potem przyczyną bólu, cierpienia, choroby i śmierci.

Czystym sercem widzimy Boga w sobie i życiu, a zatem nie dostrzegamy diabła i kłamstwa, więc spotyka nas dobro a nie zło, zdrowie a nie choroba, itp.

Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani

Pogodą ducha jest wewnętrzny stan myśli i serca, czyli emocji. Pogoda ducha jest warunkiem spotkania się w świątyni serca z Bożą obecnością. Dzieje się to w modlitwie i przez modlitwę.

Modlitwa jest jedynym prawdziwym działaniem, ponieważ w niej Boża Inspiracja zmienia człowieka. Wpierw zmienia myśli, potem emocje, aby na końcu doprowadzić do zmiany działania. W taki sposób urzeczywistniają się słowa ap. Pawła o tym, że Bóg sprawia w nas chcenie i wykonanie.

Bez modlitwy człowiek może wyrażać w codziennym działaniu jedynie swój charakter. Dzięki modlitwie staje się inny, duchowy, prawdziwy, Boży. Zmienia się, a wokół niego cały świat. Modlitwa sprawia, że możliwe stają się inne, szokujące decyzje i zachowania, do których dotąd nie byłeś zdolny. Odtąd nie jesteś maszyną, która tylko automatycznie reaguje, ale działasz świadomie, aby działo się dobro i zbawienie. Dzięki modlitwie stajesz się rzeczywistym, a nie potencjalnym dzieckiem Boga. Odtąd możesz wszystko, jak Bóg, który jest twoim uśmiechniętym Tatą/kochającą Mamą.

Sianie pokoju oznacza uleganie Bożemu działaniu. Wtedy na zewnątrz człowieka wszystko staje się nowe, Boże. Dlatego tych, którzy mają wpływ na losy ludzkości, można podzielić na rewolucjonistów i reformatorów. Pierwsi, mając głowy pełne ideałów, zmieniają świat na siłę, jedynie z pozycji głowy. Sieją wojnę i zbierają wojnę. Sieją śmierć i zbierają śmierć. Dlatego mówi się, że każda rewolucja pożera własne dzieci. To jest prawda.

Drudzy, niestety jest ich zdecydowani mniej, wpierw doświadczyli Bożego działanie w sobie. Bóg zmienił ich serca oraz myśli, dlatego nie walczą, nie używają światowych metod. Po prostu są nowi, prawdziwi, dobrzy, Boży w świecie. I od nich, podobnie jak ma to miejsce na wodzie po rzuceniu kamienia, rozchodzą się kręgi dobra, piękna i prawdy.

Szczęśliwi są reformatorzy, których zreformował Bóg, ponieważ oni są prawdziwymi dziećmi Boga, którzy dają początek nowej ziemi i nowemu niebu.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios. Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie się i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

To błogosławieństwo jest najbardziej wstrząsające i w pewien sposób tajemnicze. Skoro Jezus z Galilei niezmordowanie powtarzał, że przyszedł szukać i zbawiać, pomagać i ratować, obdarzać zwycięstwem i życiem, a swoim praktycznym działaniem nie tylko rozwiązywał więzy, w których demony trzymały ludzi, ale też uwalniał od prześladowców, jak mógł powiedzieć, że błogosławieni są prześladowani z powodu sprawiedliwości albo złorzeczenia?

Perspektywa zdecydowanie się rozjaśnia, gdy korzystamy z greckiego tekstu ewangelii. Wtedy widać, że nie idzie o prześladowanie w takim sensie, w jakim je rozumiemy współcześnie, że ktoś wyrządza komuś krzywdę, przy czym jedna strona jest zdecydowania niewinna, a druga obrzydliwie złośliwa. Z greckiego tekstu dowiadujemy się, że obaj, czyli prześladowany i prześladowca, biegną, zwróceni w tę samą stronę. Prześladowca – wyrażając to inaczej – depcze po piętach – prześladowanemu, czyli zmusza go do coraz większego wysiłku, do coraz szybszego biegu. W efekcie oznacza to, że prześladowany nie ginie, ale zwycięża w biegu i – posługując się obrazem znanym z pism ap. Pawła – zdobywa nagrodę.

Jak ów obraz uprościć? W sumie jest dość oczywiste, że myśl zmierza w tym kierunku, abyśmy zrozumieli, że zło depcze błogosławionym po piętach, to znaczy popędza ich w stronę dobra. Gdy jesteśmy prześladowani, musimy wszystkimi siłami koncentrować się na Chrystusie, bo tylko w Nim możemy zwycięsko osiągnąć metę. Dlatego przeciwieństwem w znoszeniu prześladowań jest rejterada, odpuszczenie i ucieczka nie przed prześladowaniami, ale od prześladowań w stylu: „nie mam sił”, „nie dam rady”, „a na co mi to?”.

Myśląc o 8-miu błogosławieństwach, pamiętajmy że zło samo w sobie nie istnieje. Bóg stwarza dobro. Zło pojawia się wtedy, gdy zaczynamy wątpić w dobro i stwarzamy przestrzeń dla pojawienia się zła. Prześladowania i męczeństwo samo w sobie nie mają wartości. Nie istnieje coś takiego, jak cnota męczeństwa. Jezus dał się umęczyć, aby zwyciężyć śmierć i cierpienie. Został zabity nie dlatego, że nie potrafił się obronić, ale dlatego, że w pełni świadomie i z pełnym oddaniem poszedł dla nas drogą miłości, którą przed Nim nikt nie szedł. W Nim osiągamy zwycięstwo, gdy prześladowani zmuszamy się do większego dobra i życia w prawdzie.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

4 × 1 =