Jeszcze o edukacji – kaganek czy kaganiec?

Rozwiązanie tytułowego dylematu, kaganek czy kaganiec, wydaje się być oczywiste, wskazaniem na kaganek.

Otóż tylko takim się wydaje.

Proszę mianowicie zapytać przeciętnego Kowalskiego, kogo najbardziej kocha? W większości usłyszmy odpowiedź, że swoje dzieci, a potem proszę zobaczyć zawartość pieca centralnego ogrzewania. No cóż? Fakt, że większość wybiera kaganek wcale mnie nie przekonuje, że naprawdę chce mieć człowieka samodzielnego i znającego azymut, któremu nie trzeba zakładać kagańca.

Celowo posługuję się dwoma obrazami, które symbolicznie się równoważą, ale już nie w sferze emocjonalnej albo w ocenie przydatności w budowaniu modelu antropologicznego. Bo o ile kaganek jest powszechnie przyjętym obrazem oświaty i człowieka, któremu dano do dyspozycji narzędzia, umożliwiające samodzielną egzystencję, o tyle w wypadku kagańca jednoznaczność się zagęszcza. Ta para, kaganek i kaganiec, to aporia, to zdecydowanie się na tytułowe bezdroża, bezradność, aby unaocznić, że nadszedł najwyższy czas zdecydowanego wyboru.

Wszak negatywność kagańca nie jest aż tak oczywista, jak z pozoru wygląda.

Czemu bowiem zapobiega kaganiec?

Gryzieniu. Czemuś jeszcze?

Szczekaniu także.

Nie życzymy sobie społeczeństwa, w którym wszyscy wzajemnie będziemy zajadle się gryźć, zadawać ból, znieważać i zniekształcać swoje piękno, ów protologiczny obraz człowieczeństwa, to prawda! Ale prawa do szczekania chcemy czy nie chcemy sobie dać odebrać?

Wiem, że szczekanie jest kolejnym obrazem, który niekoniecznie musi wszystkim dobrze się kojarzyć, niemniej biorąc pod uwagę łaciński źródłosłów agresji (podchodzić do granicy), sądzę, że jest odpowiedni. Jako teolog i duszpasterz wiem to, że wychowywanie do potulności, wmawianie człowiekowi, że nie prawa bronić granic wolności i godności swojej osoby, harata ludzką psyche do stopnia niewyobrażalnego, bo pozbawia szacunku do samego siebie i w zastraszającym tempie generuje w człowieku kolejne kompleksy, które przecież trzeba jakoś zrekompensować, a wtedy zaczyna się spirala żałosnego śmiechu i piekących łez, prawdziwy korkociąg degrengolady człowieczeństwa.

Chodzi o to, żeby człowiek potrafił być agresywnym, stając na granicy, a nie miał potrzeby bycia agresorem. Ale – o paradoksie – tu z kagańcem zaczynam mieć problem. Bo, żeby człowiek nie był fajtłapą, która może przeobrazić się w kompensującą bestię, nie można mu założyć kagańca, a jednak…. żeby nie był bestią, czy kaganiec powinien mieć?  

Co począć? Właśnie z tym dylematem nasza cywilizacja sobie nie radzi, bo nie radzi sobie z nim ani pedagogika, ani teologia, ani nauki społeczne czy polityczne, łącznie z administracją państwową.

Kaganiec jest potrzebny, jednak żeby pojąć jego istotę, wpierw trzeba pozbyć się wyobrażeniowych schematów i wyjść poza krąg dotychczasowych wzorców. Wszak sygnalizowałem, że celowo stworzyłem aporię. Do czego więc zmierzam? Do przekonania Was, bo sam do tego jestem przekonany, że jednym właściwym kagańcem jest kaganek i przestańmy się czarować, że możliwy jest dalszy rozwój euroatlantyckiej cywilizacji, balansujący rolę kaganka mądrości z kagańcem restrykcji.

Słuchając debaty publicznej miewam chwile totalnego oszołomienia, raz po raz przekonując się, jak bardzo jesteśmy uwikłani w stereotypy, poddane medialnej machinie popularności. A zwłaszcza te religijnej proweniencji, w naszym społeczeństwie mocno katolicyzujące, które nie pozwalają pozbyć się kagańca, sprawiają, że w sferze publicznej nie uchronimy się przed koniecznością budowy nowych więzień, dalszego mnożenia kolejnych, coraz bardziej szczegółowych regulacji prawnych, a chrześcijaństwo dalej będzie zjadało własny ogon, dziwiąc się, że coraz bardziej boli.

Jeśli nasza cywilizacja rzeczywiście przeżywa kryzys, to ja skomentuję to wyłącznie w jeden, możliwy sposób: chwała Bogu i nareszcie. W słabości rozwijają się bowiem ziarna mocy, a w niezrozumieniu nowe wzorce cywilizacyjne. Problem polega na tym, że aby powstały, musi powstać jakiś ruch, zacząć działać jakaś energia, porządkująca cząstki na nowo. Jest nim konstytutywna cecha człowieczeństwa, której odmówiliśmy prawa do bycia zasadą cywilizacji, a mianowicie wiara w człowieka. Przy czym nie jest to ani ślepa wiara w protologiczne dobro, ani wiara prymitywna, czyli coś takiego, co mógłby opisać w ten sposób, iż człowiek buduje poczucie bezpieczeństwa na rytualizacji zachowań i zadomowieniu w jakimś etnos, obojętnie czy narodowym, czy religijnym.

Idzie o wiarę zupełnie innego rodzaju, a mianowicie wiarę w eschatologiczne spełnienie. To po prostu znaczy, że pomimo zranień, nieporozumień, całego tego okołoegoistycznego chacharstwa, biorącego człowieka w niewolę, jednak każdy z nas, i jednocześnie razem jako rodzina ziemian, damy radę dojść Q pięknemu celowi. A jeśli to jest możliwe, to warto już dziś zacząć nadawać swojej egzystencji sens, który uchroni nas przed opiniami typu: Już za późno; już po wszystkim;  już niczego nie da się zrobić; nasza cywilizacja umarła. Nasłuchałem się w życiu tego rodzaju ocen i wciąż muszę słuchać do tego stopnia, że do cna zbrzydła mi koncepcja człowieka, obdartego z wiary.

Wiara eschatologiczna, czyli ta, której filozofia nie ma serca badać, bo jest zainteresowana archetypami, mitami początku, a polityka i nauka, zmagająca się z ekonomicznymi i społecznymi problemami, zagrażającymi światowemu ładowi, odmawia prawa do zajmowania miejsca w tu i teraz, tylko ona może nas przeorientować do tego stopnia, żebyśmy wreszcie przestali marudzić, wątpić w sens naszej pracy i wzajemnie się oskarżać, a zaczęli otwierać nowe perspektywy. 

Dlaczego wciąż nie mamy odwagi wyposażyć człowieka w kaganek i pozwolić mu żyć, czyli po prostu pozwolić na to, aby z własnego, indywidualnego i niepowtarzalnego materiału, jakim jest jego osobowość, historia życia, kulturowe i religijne dziedzictwo, tożsamość, wreszcie rany, które zadaje mu codzienność, budował własną wierzę życia, ale dla pewności zakładamy mu jeszcze kaganiec? Odpowiedź jest bajecznie prosta: Nie ma w nas wiary w tego człowieka, że da radę dojść do celu, i jak chce jedna ze wschodnich legend, przenieść ów kaganek na drugi brzeg życia przez przestrzeń i czas swojej egzystencji, aby przekazać go następnemu pokoleniu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

cztery × pięć =