Jezus nauczycielem asertywności

Ja jestem światłością świata; Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota” (J 8,12)

Autor czwartej ewangelii często wkłada w usta Jezusa z Galilei słowa: Ego nimi (Ja Jestem), w którym Żydzi słyszeli nawiązanie do Bożego objawienia na górze Horeb. Bóg dał się wówczas rozpoznać, mówiąc o sobie: Jestem obecny, aby was ratować. W życiu Jezusa to Ja Jestem realizuje się w sposób wyjątkowy i niepowtarzalny. Tym stwierdzeniem Jezus wyraża, że jest tym, kim jest, i że definiuje się ze swojego punktu widzenia, a nie z punktu widzenia innych, ani prostych ludzi, ani pobożnych faryzeuszy, ani uczonych w Piśmie. Jest sobą. Ma odwagę być sobą bez względu na opinię innych. Jest jedyny w swoim rodzaju. Jest po prostu kimś, kto jest dla innych.

Wielu z nas jest przekonanych, że tradycyjny model życia, polegający na wyrzeczeniu się samego siebie, i współczesną modę na samorealizację, dzieli przepaść nie do zasypania. Zwłaszcza tym spośród nas, którzy głęboko wierzą w ogólnoludzki i nieprzemijający sens chrześcijaństwa, z największym trudem przychodzi słuchanie o realizowaniu samych siebie. Zdziwieni pytają, czy wstępnym warunkiem naśladowania Jezusa nie jest wyrzeczenie się samego siebie? Jak mogę naśladować Mistrza, jeśli za wszystkich sił będę starał się być sobą?

Zapewniam, że ten rodzaj myślenia, przeciwstawiający samorealizację i wyrzeczenie się siebie, jest jednym z największych błędów chrześcijańskiej teologii, skutkującym w praktyce milionami nieszczęśliwych i niespełnionych ludzkich istnień. Ostatecznie zbyt wielu spośród nas zamiast składać życie w dobrowolnej i niepowtarzalnej ofierze miłości z własnego, osobowego potencjału, stawało się ofiarą losu, w mniejszym bądź większym stopniu wykorzystywanym przez złych ludzi i świat.

Jezus złożył ofiarę dobrowolną i niepowtarzalną, ponieważ skutecznie i świadomie nie pozwalał sobą manipulować, ani wykorzystywać się przez innych. Nie zrealizował też żadnej z wielu iluzji, jakie na temat Mesjasza mieli ówcześni Żydzi oraz skutecznie odciął się od roszczeń Mamy z Rodziną, która najwyraźniej miała własne wyobrażenia, kim jest i w jaki sposób powinien żyć. Jezus nigdy nie żałował swoich słów i czynów, decyzji, relacji i wyborów, ponieważ przynajmniej od czasu doświadczenia wody, czyli chrztu w Jordanie, był pewien tego, kim jest, zaś dzięki doświadczeniu ognia, którym był post na pustyni, umocnił swoją wolę w sferze życiowych wyborów. Bez wątpienia można uznać, że Jezus wyrzekł się siebie, ponieważ miał pogłębioną samoświadomość oraz konsekwentnie kroczył drogą samorealizacji.

Zwłaszcza kuszenie w trakcie 40-to dniowego postu na pustyni uświadamia, że zdecydowana postawa Jezusa, którą słusznie nazywamy posłuszeństwem Bogu i niepowtarzalną relacją Syna z Ojcem, ma swoje źródło w pewności dokonywanych wyborów, o których był przekonany, że są słuszne, bo zgodne z wolą Ojca. Współcześnie, umiejętność rozróżniania tego, co jest dla nas dobre, od tego, co złe, i podejmowania decyzji, ważnych z punktu widzenia skutecznego osiągania życiowych celów, nazywamy asertywnością.

Nie bójmy się myśleć o Jezusie, że jest nauczycielem asertywności, a przez to skutecznego działania i celowego życia, to znaczy zgodnego z wolą Ojca, który przeznaczył nas do doskonałości, czyli osiągnięcia końcowego piękna. Niebo jest starym, religijnym obrazem wiecznego istnienia zbawionych, czyli szczęśliwych, którzy za dni swojego życia rozwinęli osobowościowy potencjał. Stworzeni na obraz i podobieństwo Boga mamy w Chrystusie stawać się pełnią Bożego piękna, a nie zgorzkniałą i nieszczęśliwą brzydotą, którą ludzka wyobraźnia personifikuje w postaci diabła.

Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie i naśladuje mnie” (Łk 9,23)

Jestem przekonany, że wypowiedź Nauczyciela z Galilei o zapieraniu się samego siebie i codziennym niesieniu krzyża, interpretowana jako opis chrześcijańskiego życia, bądź duchowości, w swej istocie jest lekcją asertywności dla wszystkich, którzy chcą postępować w duchu asertywnego Jezusa.

Zatem, co praktycznie oznacza zaparcie się samego siebie? Na pewno nie walkę z samym sobą ani brak szacunku dla własnej osoby. Dobrze jest umieć rozróżniać to, co jest naszym osobowym centrum i stanowi o naszym niepowtarzalnym jestestwie, od tego, co jest w nas egoistycznym pragnieniem, aby minimalizując energię i ryzyko zyskiwać w życiu jak najwięcej przyjemności. Jest w nas duchowe centrum, które indywidualizuje nas jako osoby i każdemu umożliwia świadome wypowiedzenie samego siebie: „Ja Jestem”, jakby podpisania się w ludzkich dziejach swoją niepowtarzalnością, i jest coś, co nazywamy „ego”, które zatrzymuje nasz rozwój na poziomie ziemskim, cielesnym, pożądliwym, aby jak najwięcej użyć i mieć. „Ego” nie podpisuje ludzkiej osoby, a przeciwnie niszczy jej piękno oraz niepowtarzalność, ponieważ jest wygodne i pożądliwie ogląda się wstecz na to, co już zna i zapewnia przyjemności oraz pozorne poczucie bezpieczeństwa. I jeśli czemuś mamy się sprzeciwiać i zapierać, to właśnie pożądliwemu „ego”.

Pierwszą częścią wezwania, Nauczyciel z Galilei uczy nas zatem, że warunkiem pójścia za Nim jest stanowcze „nie” wszystkiemu, co jest w nas egoistyczne, a więc ziemskie, cielesne, pożądliwe i czyni z nas istoty wiecznie niezaspokojone. Jednak istotę asertywności nie wyczerpuje wyłączne „nie”, chociażby nabycie umiejętności jego wypowiadania zostało okupione wieloma trudnymi lekcjami. Prawdziwie asertywny człowiek potrafi wyrzec się wszystkiego, co zaprzecza jego istocie, a jednocześnie zdecydowanie mówi „tak” wszystkiemu, co umożliwia mu pożądanie drogą rozwoju i w czym rozpoznaje drogę ku pełni piękna. Wezwanie do brania krzyża nie jest apoteozą cierpiętnictwa, ani usankcjonowaniem męczeństwa jako wartości samej w sobie, ale codzienną zgodą na samorealizację przez przyjmowanie Bożego powołania. Jest świadomym „tak” wypowiadanym i przeżywanym w drodze ku czemuś obiecanemu, czego do tej pory nie było nam dane poznać, dlatego nie jest przedmiotem pożądania, zamykającego w przeszłości, ale tęsknoty, otwierającej na przyszłość.

Tylko asertywny Jezus mógł wypełnić mesjańskie powołanie i objawić chwałę Bożą.

Tylko asertywny naśladowca może podążać drogą swojego powołania i oddać chwałę Bogu szczęśliwym, spełnionym oraz sensownym życiem.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

dwanaście − jedenaście =