Abraham był tak skostniały w swoim patriarchalnym ojcostwie, iż w ogóle nie dostrzegał, że jak Bóg uczynił z nim, ratując go przed despotyczną władzą ojca, tak on powinien postąpić z własnym synem, i pozwolić mu żyć własnym męskim życiem. Na domiar złego Abrahamowi narzuciły się religijne wzorce ludów, wśród których przebywał, odkąd opuścił namiot ojca, a mianowicie składanie ofiar z pierworodnych. Jednak Bóg, który powołał go do drogi, tak okrutnej ofiary bynajmniej nie oczekiwał, a – jak już wiemy – wręcz odwrotnej. Zaślepienie Abrahama pogłębiło się jeszcze bardziej w drodze na górę, gdy trzeciego dnia wędrówki zostawił sługi z osłem i postanowił kontynuować marsz jedynie z Izaakiem. Osioł symbolizuje instynkty. Jak długo im towarzyszył, Abraham pewnie czuł żołądek w gardle, a serce waliło jak kamień, czyli przeżywał ojcowskie męki, łamał się, było mu żal syna. Jednak w pewnym momencie skostniał do tego stopnia, że za wszelką cenę postanowił zrealizować swój szalony plan. Zaczął nawet kłamać. Sługom powiedział, że wrócą, gdy się pomodlą, a przecież miał inny zamiar. Natomiast synowi, który zdawał sobie sprawę z dramatycznej sytuacji, na pytanie, gdzie jest zwierzą ofiarne, odpowiedział, iż Bóg upatrzy sobie jagnię, wiedząc doskonale, że idzie na górę, aby zabić własnego syna.
Sposób, w jaki na górze Abraham realizuje swój plan, ujawnia jego podświadomy stosunek do syna. Związuje Izaaka, który w rzeczywistości już od dawna jest związany despotyczną miłością ojca. Nóż, w języku hebrajskim zwany pożeraczem, który Abraham unosi, jest materialnym wyrazem tej relacji. Pożarcie jest aktem, w którym to, co obce, staje się mną. Zabicie to absolutna i ostateczna negacja odrębności. Tragiczna tym bardziej, gdy ojciec neguje prawo do indywidualności i samodzielności własnego syna. I doprawdy nie sądźmy, że skoro Abraham był przekonany, że Bóg zażądał od niego tak haniebnego czynu, to nie dlatego, że takiego pragnienia nie ukrywał w swoim sercu.
Jednak na skutek kolejnej Bożej interwencji, broniącej syna przed ojcem „Abraham podniósł oczy, ujrzał za sobą barana, który rogami uwikłał się w krzakach”. Wzrok patriarchy, czyli wyobrażenia, zostaje wreszcie uwolniony, dzięki czemu odkrywa zwierzę przeznaczone do prawdziwej ofiary. Uwaga!!! Nie chodzi o jagnię, czyli zwierzę zastępujące syna, ale o barana, symbolizującego męską siłę i ojcostwo. Prawdziwym nożem okazuje się słowo Boże, przecinające despotyczne prawo własności ojca do syna, czyniące syna więźniem ojcowskich wyobrażeń. Złożenie w ofierze, do którego przygotowywał się Abraham, było wyrazem absolutnej władzy nad życiem dziecka. Władzy, którą ma tylko Bóg. Gest ofiarowania barana jest niezwykle znamienny, oznacza bowiem uśmiercenie ofiarowującego, czyli niewłaściwego ojcostwa, które synowi nie przyznawało prawa do wolności i uniemożliwiało mu indywidualny rozwój.
W zakończeniu opowiadania Bóg błogosławi Abrahama nie dlatego, że zgodził się zabić Izaaka, na co Bóg nigdy nie czekał, ale dlatego, że przez posłuszeństwo zrezygnował z prawa do jego zabicia. Paradoksalnie więc Bóg może Abrahamowi powiedzieć: „…i nie wzbraniałeś się ofiarować mi jedynego syna swego” ( 1 Mż 22,16), tylko dlatego, że ostatecznie go nie zabił.
Despotyczni ojcowie zrozumcie: Ofiarowanie Bogu syna oznacza, że macie mu pomóc odkryć samego siebie, wesprzeć jego męskość, także zaakceptować jego seksualność, i pozwolić mu pójść własną drogą życia!