Uwolnienie

Autor Dziejów Apostolskich opisał niezwykłe doświadczenie ap. Piotra, który został uwięziony przez Heroda. „Owej nocy, gdy Herod miał go już wyprowadzić, Piotr, skuty dwoma łańcuchami, spał między dwoma żołnierzami, strażnicy zaś przed drzwiami strzegli więzienia. Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi; trąciwszy zaś Piotra w bok, obudził go, mówiąc: Wstań prędko! I opadły łańcuchy z jego rąk. I  rzekł anioł do niego: Opasz się i włóż sandały swoje. I uczynił tak. I rzecze mu: Narzuć na siebie płaszcz swój i pójdź za mną.Wyszedł więc i podążał za nim, lecz nie wiedział, że to, co się za sprawą anioła dzieje, jest rzeczywistością; sądził raczej, że ma widzenie. A gdy minęli pierwszą i drugą straż, doszli do żelaznej bramy wiodącej do miasta, która się im sama otworzyła; i wyszli na zewnątrz, przeszli jedną ulicę i nagle anioł opuścił go” (Dz 12, 6-10).

Wielu ludzi ma wrażenie, jakby znajdowali się w więzieniu. Czują się związani jakąś niewidzialną mocą niemożliwości i pilnowani, aby nie udało im się wyjść na wolność. Prawdą jest, że wszyscy śnimy o sukcesie, pracujemy nad sobą, czytamy mądre książki i uczymy się pozytywnego myślenia. Między innymi po to uczestniczymy w nabożeństwach, aby móc żyć w wolności. Jednak kiedy tylko zamykamy książkę lub wracamy z nabożeństwa albo kursu, natychmiast wpadamy w niewolę starych nawyków, wyuczonego sposobu myślenia i stereotypów, którymi posługujemy się niczym kompasem. W utartych torach codziennej rutyny, nawykowo narzekamy, martwimy się, obawiamy, pozwalamy dojść do głosu lękom, złości oraz wielu złym emocjom.. Jednak zgodnie ze słowami Jezusa: „Gdy duch nieczysty wyjdzie z człowieka, wędruje po miejscach bezwodnych, szukając ukojenia, a gdy nie znajdzie, mówi: Wrócę do domu swego, skąd wyszedłem. I przyszedłszy, zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wówczas idzie i zabiera z sobą siedem innych duchów, gorszych niż on, i wchodzą, i mieszkają tam. I bywa końcowy stan człowieka gorszy niż pierwotny” (Łk 11,24-26) w ten sposób tworzymy jeszcze więcej trudnych sytuacji i wpadamy w gorszą niewolę. W takim błędnym kole łatwo o frustrację i poczucie przegranej. Możemy – jak uwięziony ap. Piotr – czuć się, jakbyśmy byli pozbawieni wszelkich szans.

Więzieniem może być strach. Może nim być związek z drugą osobą, w któ­rym czujemy się zniewoleni. Więzieniem mogą być własne granice. Człowiekowi wydaje się, że z wszystkich stron jest ograniczony, uwikłany we własnym wnętrzu, zniewolony przez namiętności, zaha­mowania i blokady. W naszym wewnętrznym więzieniu często jesteśmy strzeżeni przez żołnierzy, a więc prawo, tradycję, dobre pochodzenie albo wychowanie, oraz im podobne kody kulturowe, czyli po prostu przedstawicieli naszego super­ego, które wmawia nam, że powinniśmy zrobić to, a tamtego robić nam nie wolno, oraz że jesteśmy wszystkiemu winni. Kiedy tylko sprzeciwiamy się gło­som naszego superego, zostajemy natychmiast przez owych wewnętrznych żołnierzy ukarani. Z biblijnego opowiadania wynika, że Piotr był nawet zmuszony spać między nimi, co oznacza, że nie miał najmniejszego pola manewru. Su­perego naprawdę może zamienić się w totalną instancję kontrolną, która prześladuje nas wszędzie, nawet we śnie. Podczas każ­dej najdrobniejszej czynności ocenia i skazuje. Dla przykładu, gdy cieszymy się z sukcesu, zaraz pojawia się we­wnętrzny werdykt, że najpewniej to jest objaw dumy. Albo, gdy chce­my coś powiedzieć, nasze superego naciska, byśmy za­chowywali się poprawnie. Jakby z każdej strony stali żołnierze i pilnowali nas, abyśmy nie wyszli na wolność.

Niektórzy ludzie czują się w swoim więzieniu dokładnie jak Piotr, pozbawieni jakichkolwiek szans, i dlatego potrzebują anioła, który przyjdzie do nich w środku nocy, zdejmie kajdany, trąci ich w bok, by wstali i udali się w drogę prowadzącą do wolności.

Uwaga!  Więzień musi wstać sam, o własnych siłach. Kajdany mogą opaść z jego rąk dopiero wtedy, gdy sam będzie aktywny. Niestety, bardzo często w drodze do wolności i usatysfakcjonowanego życia przeszkadzają nam zarówno stare i niekorzystne nawyki, jak i negatywne przekonania. Jeśli naprawdę chcemy doświadczyć odmiany losu i stać się wolnymi ludźmi, w pełni odpowiedzialnymi za samych siebie, musimy bezzwłocznie zmienić myślenie i przekodować wszystkie wzorce, które nam nie służą. Nie ma innej drogi. Nie ma innej metody. Nie można zdobyć szczytu góry, stojąc na dole, u jej stóp, bez ruchu. Te  kody, które nas zniewalają i unieszczęśliwiają, mogą brzmieć następująco: Bóg tego nie chce; dla wszystkich nie wystarczy; nie zasługuję; nie mam wystarczających zdolności; nie mam szczęścia; nigdy mi nic nie wychodzi.

Aby przekodować nasze myślenie, anioł wydaje kolejne polecenia: „Opasz się i włóż sandały swoje. (…) Narzuć na siebie płaszcz swój i pójdź za mną”. Kto czuje się uwięzio­ny w swoich namiętnościach i popędach, lę­kach i depresjach, sam musi opasać się sznurem gotowości do czynienia tego, co w jego mocy. Nawet jeśli tkwimy w największym bagnie, możemy patrzeć w gwiazdy i pielęgnować w sobie dobre i błogosławione myśli, odrzucając ciężar tych, które ciągną nas w głąb tego bagna i zniewalają.

Natomiast sandały i płaszcz są znakiem wyjścia w drogę i podążania za aniołem, którego posyła Bóg, aby nas uratować, czyli zbawić. Idąc, powtarzaj sobie: Jestem blisko celu; nic nie może stanąć mi na przeszkodzie; nic nie może mnie powstrzymać; nic nie może wytrącić mnie z równowagi.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

8 + 5 =