O starej Kobiecie, języku i tworzeniu

Rozpoczął się adwent. Mało kto pamięta, że w rytualnej pobożności chrześcijańskiej jest nie tylko okresem przygotowań do Bożego Narodzenia, ale przede wszystkim rozpoczyna Nowy Rok. Pierwsza niedziela adwentu jest pierwszym dniem roku, tzw. liturgicznego. Dla mnie – wychowanego w cieniu kościelnej wieży i kołysanego do snu melodią kościelnych dzwonów (wciąż lubię nocne bicie domowych zegarów)  – jest naprawdę duchowym początkiem  nowego kresu. Sylwester nie ma dla mnie wielkiego znaczenia.

Pewnie dlatego przypomniała mi się jedna rodzina, jednak tak to u mnie bywa, że przypominają mi się zwłaszcza rodziny słów. Zatem do rzeczy. Gdy witamy bądź mianujemy nowy rok, używamy łacińskiej formuły: Anno Domini. Słowo anno należy do starej i szacownej rodziny. Np. w j. angielskim jest prababcią słowa annual (coroczny) albo anniversary (rocznica). Jednak schodząc po drzewie genealogicznym tej słownej rodziny odkrywamy, że praprababką słowa anno jest łacińskie określenie odbytu anus. Uważni zauważyli pewnie, że anus oznacza równocześnie starą, mądrą kobietę, która o ludziach i życiu wie wszystko. Na dalekiej Północy jej uosobieniem jest Annuluk, a w Biblii Anna, która w Jezusie rozpoznała Bożego uzdrowiciela. No i być może w tym miejscu mógłbym zakończyć tę zabawę, wszakże nie zapomniałem, że ta rodzina słów przyszła mi do głowy na początek nowego roku, więc pytam: Dlaczego?

No właśnie dlatego: FABULA ANILIS, co przetłumaczone na j. polski oznacza opowieść starych kobiet. Są takie historie, które nie przeszłyby przez usta wyrafinowanego starca/filozofa, czyli senexa, ale stara i wyzwolona kobieta, czyli anus, bez najmniejszego problemu opowie każdą historię, nawet brutalną albo obsceniczną (czyli świętą i proroczą – ob to semicki rdzeń, oznaczający czarownika/proroka), jeśli tłumaczy naturę życia i ludzkiej psychiki.

U progu nowego roku liturgicznego, pełnego duchowych symboli, czas na nową opowieść, która kolejny obrót 12 miesięcy życia uczyni potwierdzonym przez znaczenie i sens, tym bardziej że anus może też oznaczać pierścień i koło. Bez starej i mądrej Kobiety, która zna zapomniane historie, samą wiedzą senexa, mądrego filozofa albo teologa, nie odkryjemy znaczeń, nie nadamy sensu i nie opowiemy samych siebie na nowo!

Potrzebujemy tej Kobiety, aby nauczyła nas, w jaki sposób możemy tkać tkaninę życia opowieściami z dawnych czasów, umieszczonymi w kontekstach naszego świata, oraz jak posługiwać się językiem symboli. Potrzebujemy jej, abyśmy umieli mówić i rozumieć.

Język nie służy do komunikacji, a jeśli nawet, to jest to jego wtórne zadanie. Będąc wyrazem energii, która stworzyła świat, w pierwszym rzędzie język jest narzędziem, którym tkamy nić własnego życia. Odwołując się do przekonania fizyków, że elektrony mogą zachowywać się jak cząsteczki bądź jak fale, co jest zależne od sposobu obserwacji, można utrzymywać, że językiem, który jest nazwaniem obserwowanego, czynimy widzialnym to wszystko, co jest niewidzialne. Język jest boską siłą, której właściwe użycie czyni niewidzialną falę widzialną cząstką.

Jestem przekonany, że studiowanie języka, a więc także szeroko rozumiana wiedza z zakresu znajomości Biblii, czyli biblistyka, ma w pierwszym rzędzie umożliwiać nam zrozumienie samych siebie, życia i wszechświata. Bardzo ważna, o wiele istotniejsza od gramatyki oraz struktury języka, czyli męskiego (porządkującego) aspektu języka, jest wymowa (wokalizacja), czyli ta część energii języka, która ma naturę żeńską. W takim samym stopniu należy zwracać uwagę na wymowę, w jakim interesujemy się rdzeniami i etymologicznymi genealogiami. Każde podobieństwo w tym zakresie jest ważną informacją o bezpośrednim związku rozpatrywanych podmiotów, umożliwiającą rozumienie symboli i tworzenie nowych. Nawet niewielkie podobieństwo w wymowie wystarcza, aby podejrzewać istnienie jakiegoś związku pomiędzy słowami i odnajdywać wyjaśnienie natury rzeczy. Jednocześnie nie powinniśmy dłużej drżeć przed dyktaturą językoznawczej dogmatyki, która zabsolutyzowała gramatyczną strukturę języka, ale wytrwale poszukiwać takich związków między wypowiadanymi słowami, z których powstają nowe symbole.

Kto wie, czy najważniejszym i najskuteczniejszym narzędziem, którym można twórczo korzystać z języka, nie jest gra słów? Kobietom zawdzięczamy wymowę i melodykę języka. Wraz z nami wyszły z naszych macierzy (raczej nie z ojczyzn) i towarzyszą nam na drogach naszego życia. Sposób akcentowania i śpiewność jest darem, przekazanym nam przez nasze  Babcie, a w nich przez starą Kobietę, obojętnie czy zwaną Anus, Annuluk czy Anna. W chwili, w której pojmuje się, że słowa blisko są związane z opisywanymi przez nie istotami i rzeczami, oraz że podobieństwa między wyrazami nie mogą być przypadkowe, zaczyna się zrozumienie, że odzwierciedlają naturalny związek i subtelne powiązania na poziomie metafizycznym.

Dlatego radzę powrót do starego poglądu, że symbole nie są mało wartościowym narzędziem nadawania sensu, nieudolnie zastępującym słowa, ale tak naprawdę to właśnie słowa, nie tylko przez znaczenie, które posiadają, ale też przez sposób wymowy i dzięki temu, co poruszają w naszej psychice, służą temu, aby z ich pomocą powstawały pełne mocy symbole, dzięki którym niewidzialne staje się widzialnym. W moim przekonaniu to jest najistotniejsza i zapewne jedynie zasadna praca teologiczna (modlitewna) o charakterze kapłańskim. Symbolizując, informację zawartą w niewidzialnym polu uniwersalnej świadomości teologia czyni widzialną cząsteczką ludzkiego świata. Słowa są nićmi a symbole czółnem, które odpowiednio wprawione w ruch tka tkaninę (teksturę i tekst) doświadczanej rzeczywistości.

Bez mądrości anus, starej Kobiety, która polega na tworzeniu i właściwym wykorzystywaniu symboli, i łączenia jej ze współczesną nauką, zwłaszcza fizyką, hermeneutyka i teologia nie zaoferują nam już niczego specjalnie nowego, a tym samym nasza cywilizacja zastygnie na komunikacyjnym poziomie wymiany doświadczeń, tracąc zdolność uczestniczenia w boskim dziele tworzenia. 

Filozofia i teologia, senex i biskup nie uzdrawiają psychiki i nie naprawiają cywilizacji, ponieważ stracili kontakt z starą, obsceniczną, pełną dystansu i humoru, brutalną i czułą anus. Interpretują, ale nie tworzą symboli. Znają się na strukturze, ale nie potrafią mówić w taki sposób, żeby język był melodią DNA, rytmem serca i pulsem duszy.  Zdobywają wiedzę, ale nie poddają się ruah (tchnieniu Ducha), która czyni z niej mądrość życia. Potrafią oślepiać w pełnym blasku słońca (erudycja), ale boją się odbijać światło nocą, w blasku księżyca, w godzinie chaosu i reformacji, gdy mądra prababka wszystkich Babć, stara Annuluk, snuje opowieści, które rozczłonkowaną psychikę zbierają w całość i na powrót ożywiają. Nie ma w nich prorokini Anny, która doskonale wyczuwa moment, w którym trzeba przyjść do świątyni serca, aby wielbić Boga wobec wszystkich, oczekujących odkupienia, ocalenia i uzdrowienia.

Mój adwent jest czasem FABULA ANILIS.

Cechy ludzi inteligentnych

Szeroko rozumianej inteligencji nie należy ani łączyć, ani wywodzić z ilorazu inteligencji (IQ). Sprawność umysłu jest tylko jedną z cech ludzkiej inteligencji. Powszechnie przyjmuje się, że między innymi zależy też od inteligencji emocjonalnej albo kompetencji społecznych.

W moim przekonaniu inteligencja jest składową trzech właściwości człowieczeństwa, które powinny odpowiednio współdziałać. Są nimi: in-stynkty, in-telekt oraz in-tuicja. Pomiędzy podświadomymi i atawistycznymi, biologicznymi i dbającymi o fizyczne przeżycie instynktami a duchowym doświadczeniem intuicji bardzo ważną rolę, mimo wszystko nie najważniejszą, odgrywa intelekt. Niestety często tłamsimy nim i ujarzmiamy instynkty, czym wyrządzamy sobie niepowetowane szkody zdrowotne i w zakresie relacji międzyludzkich. Intelekt nie powinien zwracać się przeciwko instynktowi przeżycia, ale transformować go w duchową ekspresję i predyspozycję ustawicznego połączenia z Duchem Świętym. Dzięki temu ego staje się jaźnią, a miłość erotyczna nabiera cechy miłości agapicznej.

Cechami ludzi inteligentnych w związku z tym są:

– elastyczność emocjonalna (po traumie szybko wracają do wewnętrznej harmonii);

– elastyczność społeczna (zdolność dopasowania się do różnych sytuacji);

– ciekawość siebie, świata i życia;

– potrzeba czytania, które nie może stać się ucieczką przed modlitwą i poznaniem siebie;

– otwartość umysłu (wyzwolenie z dogmatyzmu, myślenie poza schematami);

– w sytuacjach kryzysowych świadome działanie, a nie podświadoma reakcja;

– wystarczalność własnego towarzystwa (zgoda na samotność i wolność od nudy);

– rozwinięta samokontrola (zadawanie samemu sobie istotnych pytań); 

– autentyczność i naturalność (inteligentni jednych przerażają innych bawią);

– dystans do siebie (humor nie jest narzędziem przeciw innym, ale zgodą na siebie);

– empatia i wrażliwość (jednak nie przesunięta w stronę sentymentalizmu);

– zaufanie do własnych umiejętności naturalnych (rozwijanych i przekształcanych);

– wyzwolenie ze wspomnień i beztroska o przyszłość;

– odnalezienie w sobie Bożej Obecności (w wypadku tzw. ateistów Obecności Życia);  

– świętowanie życia nie z lęku przed śmiercią, ale dzięki wyzwoleniu z lęku przed śmiercią;

– umiejętność doświadczania pełni życia w jednej chwili;

– bycie wszystkim w jednym i jednym we wszystkim (wyzwolenie z iluzji oddzielenia);

– bycie świadomym (uwalnianie się z utożsamień i uwarunkowań osobowości).

Śmierć wydobywa z egoizmu

Śmierć jest kluczowym doświadczeniem naszego życia na ziemi. Kto wie, czy nie najbardziej rzeczywistym? Procesem najdalej posuniętej rezygnacji z własnych uzurpacji, utożsamień i tego wszystkiego, czego pragnie nasze ego. Tajemnica śmierci zmusza nas do wyjścia z siebie i stawia nas oko w oko z tajemnicą życia. Jest pytaniem o jego prawdziwość, momentem wydania sądu o samym sobie, nieuniknioną próbą, czekającą każdego z nas.

Doskonale wiemy, że nasze życie nie tylko zmierza ku śmierci, ale że ona nieustannie jest obecna we wszystkich dążeniach i podstawowych aktach naszego człowieczeństwa: w świadomości, poznaniu, pragnieniu, wolności, pamięci, miłości i twórczości. Dotyczy to zapewne również takich doświadczeń jak smutek lęk, cierpienie, samotność, choroba. W ludzkim życiu nieustannie uobecnia się stan albo sytuacja śmierci. W ten sposób śmierć tworzy wewnętrzną architekturę ludzkiego życia. Przejawem jej obecności są też wszystkie destrukcyjne siły w ich różnorodnych postaciach, mające związek z biologią człowieczeństwa. Pod ich wpływem dokonuje się nieodwracalny proces malenia i ubywania istnienia, który z wiekiem wydatnie ogranicza naszą aktywność. Stajemy się bezsilnym świadkiem słabości i rozpadu własnego życia. Bóg nie oszczędza nam tego stopniowego procesu umierania i samej śmierci. Jednak przeobraża to, co samo w sobie jest słabością i wyniszczającą siłą.

Teilhard de Chardin pisze: „Bóg, aby ostatecznie nas przeniknąć, musi w jakiś sposób nas drążyć, żłobić, czynić sobie miejsce. Aby nas przyjąć do siebie, musi nas przerobić, rozbić cząsteczki naszego „ja”. Zadaniem śmierci jest przebić pożądany wlot do głębi naszej jaźni (…). I w ten sposób niszczycielska moc rozkładania i rozprzęgania zostaje podporządkowana najwznioślejszym działaniom życia”. Ziarno musi obumrzeć, aby mogło rozpocząć życie prawdziwe, życie dla innych. Warto zauważyć, że to ziarno całkowicie nie zanika, ale przyjmuje nową, przemienioną i zwielokrotnioną formę bytowania. Ono żyje dalej w postaci życiodajnego kłosa. W tym obrazie Jezus z Galilei pięknie przedstawił sens własnej śmierci, w której chrześcijanin dostrzega swoją drogę przeobrażenia. W doświadczeniu śmierci Jezus Chrystus przeszedł w nową formę istnienia. Formę nowego Adama, która całemu stworzeniu zapewnia życie. Chrystus uśmiercony, to Chrystus dający życie.

Ziarno nie obumiera dlatego, że jest winne. Ono umiera, aby na zawsze nie pozostać samym; umiera, aby stać się kłosem; umiera z konieczności rośnięcia i przemiany; umiera, ponieważ nie można być jednocześnie ziarnem i kłosem, i dlatego trzeba koniecznie przejść z jednego w drugie. Dlatego Jezus Chrystus decyduje się na śmierć. Przechodzi przez nią, aby wejść w nowy kształt egzystencji, w której wszystko ulega przeobrażeniu. Wszystko, to znaczy nie tylko człowiek, ale też cały kosmos, ponieważ nastanie nowe niebo i nowa ziemia.

W obrazie przemienionego Chrystusa można odnaleźć sensowną konieczność umierania, aby stać się tym, czym powinno się być, i co symbolizuje śmierć ziarna. „Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu”(J 12,25). Umieramy, abyśmy niczym ziarno osiągali zdumiewającą formę bytowania.

Śmierć definitywnie kończy życie grzesznika, egoisty, umożliwiając człowiekowi otwarcie się na miłość. Wyzwolenie z iluzji oddzielonego JA prowadzi człowieka do społeczności w Bogu z całym kosmosem, nawet w wymiarze biologicznym, skoro poszczególne atomy ludzkiego ciała istnieją dalej w innych stworzeniach. Jeżeli śmierć doświadczana jest przez ludzi jako zerwanie wszelkich więzów, to wszystko, co służy ich wzmocnieniu, jest przejawem prawdziwego życia. Wtedy proces wyzbycia się siebie, proces umierania, w którym dopełnia się sens życia, odkrywa przed nami jaką nicością jest ludzki egoizm i samouwielbienie, pragnienie zachowania życia za wszelką cenę.

Śmierć nie wtrąca w ontologiczną pustkę, ani w tryby Bożej „świętej inkwizycji”, której jedynym pragnieniem jest karanie. Nie ma takiej mocy, która mogłaby anulować Bożą miłość. Odwracając się od Boga, możemy co prawda opowiadać się za nicością, jednak nie zmienia to pierworodnego wezwania Boga, abyśmy uczestniczyli w wieczności życia. Śmierć wyniszcza nas nie dlatego, że jesteśmy winni, ale abyśmy otworzyli się na pełnię życia.

Dla bogacza z przypowieści Jezusa (Łk 16,19-31), który całe życie był zamknięty dla innych, po śmierci nie ma już możliwości jakiejkolwiek komunii. Nie ma ulgi, nie ma znikąd pomocy. Byłeś sam, jesteś sam. Możemy więc przeczuwać, że dla egoistycznego człowieka samotność umierania jest największym piekłem i karą. Dlatego człowiek, chociaż od urodzenia jest już dość stary, aby umrzeć, jednak w chwili śmierci boi się jej, ponieważ boi się osobistego spotkania z Bogiem. On sam i święty Bóg. Pierwsza w pełni odpowiedzialna chwila prawdy o sobie samym.

Mimo wszystko w perspektywie osobistego spotkania z Bogiem jest bardzo radosny akcent. Otóż charakterystycznym rysem chrześcijańskiej teologii jest pewność, że sędzią jest Jezus Chrystus. To znaczy, że dzieje świata zmierzają ostatecznie do pełni Królestwa Bożego. To nadaje śmierci pogodny ton nadziei i zaufania. Bóg jest Bogiem wiernym i miłującym człowieka, a skoro sędzią jest Chrystus, przeto słowo „sąd” przestaje straszyć, stając się nośnikiem nadziei.

Skoro moim sędzią jest Ten, który z miłości oddał się śmierci, a więc jest moim adwokatem, jakże miałbym bać się sądu? W śmierci nie ma niczego strasznego, bo wydobywa mnie z egoizmu.

Relacje i związki wolne od iluzji – warsztaty poświęcone komunikacji

Wrocław – 11 i 12 stycznia 2025r.

Bycie człowiekiem jest pięknym darem i zadaniem. Wszyscy jesteśmy w nieustannym procesie dorastania do pełni doskonałości. Osiągamy pełnię obrazu, który został złożony w naszych sercach.

Każdy z nas ma przeczucie, że jest kimś więcej aniżeli tym, kim jest teraz. Dlatego codzienne przerastanie wczorajszej postaci samego siebie, stawanie się piękniejszym i dojrzalszym, jest postulatem na ziemskie życie.

O jakości dorastania do pełni decydują dwa wektory. Pierwszy zwrócony jest do wnętrza. Jest związany z samotnością i polega na poznawaniu samego siebie.

Drugi jest odwrotny. Realizuje się w spotkaniu i relacji, a polega na komunikowaniu samego siebie.

By nie tworzyć iluzji, które niszczą piękne spotkania i dobrze zapowiadające się relacje, każdy musi wpierw rozpoznać, a następnie uwolnić się od iluzji o sobie.

Kto nie wie nic szczególnego o swoim prawdziwym obrazie, jak może pokazać swoją prawdę drugiemu człowiekowi? Jak może komunikować mu prawdę i jak uczestniczyć w prawdzie spotkania?

Podstawą dobrej relacji jest poznanie siebie i przyznanie się przed sobą do prawdy, która wyłania się z otchłani naszej psychiki. Relacje budowane na iluzjach nie dają satysfakcji i nie sprzyjają rozwojowi. Po jakimś czasie rozpadają się albo zamieniamy je na umowy społeczno-ekonomiczne. Wspólny interes staje się wówczas ważniejszy od spotkania i więzi.

Wszystkich, którzy mają ochotę zainicjować proces poznawania siebie, aby ich obecne i przyszłe relacje były budowane w prawdzie, wraz z Elżbietą Wiśniewską zapraszamy do Wrocławia, w dniach 11 i 12 stycznia 2025 r.  Warsztaty odbędą się w CS Natura Tour Centrum Konferencyjno-Szkoleniowe, Wrocław, ul. Boczna 12.

Na miejscu można samemu zarezerwować pokój.

Zaproszeni są zarówno ludzie wolni, jak i  pary, obojętnie z jakim stażem.

Część zajęć będzie wspólnych, a część z podziałem na Panie i Panów. Panie spotkają się z Elżbietą Wiśniewską a Panowie ze mną.

Zajęcia: w sobotę od 10-tej do kolacji o 18-tej (z przerwą obiadową)

              w niedzielę od 9-tej do 14-tej.

Inwestycja: 300 zł

Zgłoszenia: Marek Uglorz: tel. 660 783 510; mju@escobb.com.pl

                     bądź u Elżbiety Wiśniewskiej 

Elżbieta Wiśniewska

jest psychologiem,  psychoterapeutą Psychoterapii Pozytywnej.

Przeszła następujące szkolenia psychologiczne:  „techniki  NLP”,  „Nieinwazyjna Analiza Osobowości – konsultant”,  „Testy projekcyjne-konsultant”,  „Hipnoza, hipnoterapia – specjalista”,  „Modelowanie”,  „EFT – somatic  Experiencing”,   „Praca z procesem wg  Ernesta Rossiego”,  „Uzależnienia  i  Współuzależnienia”,   „Studium Psychoterapii   Dzieci i Młodzieży”, medyczne: „Specjalista zaburzeń równowagi” oraz alternatywne:  „Terapia czaszkowo-krzyżowa” – 7 stopni,   „Dotyk dla zdrowia – kinezjologia stosowana”, „Nowa Germańska Medycyna dr R. G. Hamera”, „Immunodiagnostyka Nietolerancji Pokarmowej”,  „Kurs umiejętności prowadzenia  zajęć  i  warsztatów edukacyjnych” – MEN.

Kilkakrotnie brała udział jako terapeuta i szkoleniowiec w Międzynarodowych Turnusach Rehabilitacyjno-Szkoleniowych „Neuro-Re –Edukacja”.

Swoją pracą obejmuje dzieci i młodzież z zaburzonym rozwojem (autyzm, zespół nadpobudliwości ruchowej z jego odcieniami) oraz dorosłych, z którymi pracuje w ramach konsultacji i doradztwa oraz jako psychoterapeuta.  

Pacjentów traktuje holistycznie, dlatego wykorzystuje wszelkie dostępne jej narzędzia i możliwości.

Ekumeniczne Dni Godności u Tęczowych Społeczników

14 i 15 listopada 2024 r.

Hostel Tęczowych Społeczników w Łodzi co prawda nie jest jedynym miejscem w Łodzi, w którym bezdomni i doświadczeni ostrym kryzysem rodzinnym bądź ekonomicznym mogą zamieszkać i otrzymać wsparcie, jednak pewnie niewiele jest takich miejsc, w których ta pomoc jest integralnie związana z wiarą i uwzględnieniem potrzeb duchowych bez pytania o przynależność religijną czy kościelną. W hostelu liczy się człowiek, a prowadzący go działają ze świadomością, że są bliźnimi dla każdego.Stąd integralną częścią hotelu jest kaplica, dostępna dla każdego, a jego działalności możliwość uczestniczenia w ekumenicznych modlitwach, nabożeństwach i Sakramencie Wdzięczności, czyli w Eucharystii. Hostel nie jest kościelnym budynkiem, rozbudowanym jako przytułek, jednak działa jak Kościół Chrystusa w świecie. Nie dziwi więc, że po latach organizowania doraźnej kaplicy w świetlicy powstała stała kaplica, w której będzie można w każdej chwili dnia i nocy doświadczyć Obecności Najwyższej Miłości. Skoro hostel pełni rolę charytatywną i diakonijną wydaje się oczywiste, że otrzyma imię diakonki Feby oraz diakona Szczepana (oficjalnie: diakonów Feby i Szczepana). W środowisku Tęczowych Społeczników, prowadzących hostel, nikt nie pyta o biologiczną płeć ani identyfikację płciową, nie obowiązuje podział ze względu na status społeczny czy ekonomiczny, nikt nie interesuje się też przynależnością religijną ani kościelną, dlatego diakonka i diakon pierwszego pokolenia zwolenników Drogi Pańskiej są odpowiednim przykładem dla każdego, kto we wnętrzu kaplicy spotka się z Bożą Obecnością i doświadczy działania Źródła Życia Światła i Miłości.Poświęcenie kaplicy diakonów Feby i Szczepana w Hostelu Tęczowych Społeczników w Łodzi odbędzie się 14 listopada na rozpoczęcie ekumenicznego nabożeństwa, którego przesłaniem będzie fragment Listu do Rzymian: „Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej; kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił” (Rz 13,8). Ludzie Chrystusa wiedzą, że prawdziwa duchowość sprowadza się do jednego, a mianowicie do ćwiczenia się w miłości, a wszystko inne, co kojarzy się z duchowym życiem, może być jedynie narzędziem wspomagającym uważność miłowania. Bowiem wcale nie jest oczywiste, że umiemy kochać i pod pozorem miłości bliźniego nie realizujemy pożądliwych pragnień EGO, aby gromadzić zasoby społeczne i ekonomiczne, dzięki którym czujemy się bezpiecznie i komfortowo. Ukryte intencje naszych pozornie dobrych i pobożnych działań mogą stawiać pod wielkim znakiem zapytania naszą miłość i dobroć. Człowiek duchowy w każdej chwili życia i w każdej relacji czujnym okiem mądrości Ducha przygląda się samemu sobie, swoim decyzjom i intencjom, aby nikomu nie być winnym niczego poza miłością. Doprawdy tak wielką miłość otrzymaliśmy w darze Chrystusowej łaski, że wypada nam każdą chwilę życia tak kształtować, aby świadomie i z czystym sercem niewyobrażalnie nieskończoną miłość Boga do nas spłacać miłością do ludzi. 14 listopada będziemy modlić w Łodzi o to, żeby również stawała się niewyobrażalnie nieskończoną miłością.

Myśli – emocje – zdrowie

Zapraszam na warsztaty do Nidzicy

w dniach od 15 do 17 listopada 2024 r.

Emocje są życiową energią, odczuwaną cieleśnie, dlatego są komunikatem o stanie Twej energii i zdrowia. Gdy nauczysz się je odczuwać, nazywać, potem rozpoznawać ich działanie, a na końcu odpowiednio kształtować, staniesz się wolną/ym i świadomą/ym twórcą swojego TERAZ.

Nie sądź, że tylko racjonalnymi decyzjami zmienisz życie. Co prawda rozum jest narzędziem, który należy świadomie wykorzystywać w zarządzaniu energią zmian, mimo wszystko zdecydowana większość dobrych postanowień nigdy nie przechodzi w stan trwałej i skutecznej realizacji, ponieważ nie potrafisz łączyć ich z emocjami.

W konsekwencji, jeśli odcinasz się od emocji, nie doświadczasz życiodajnych zmian, ewentualnie kierowana/y lękiem przed zmianami jesteś poddana/y nieustannemu działaniu hormonów stresu. Skutkiem takiego – zdesperowanego – życia w depresji są choroby. Skamieniałe serce to podwyższone tętno, ciśnienie, udar. Skamieniałe przekonania to stwardniały kościec albo twardniejące mięśnie.

Dlaczego nie rozwiązujesz problemów, ale  próbujesz je omijać bądź nie dostrzegać?

Dlaczego nie chcesz twórczo żyć, ale oddałaś/eś się pod władzę strażników tradycji? 

Dlaczego nie kochasz, ale wszystkich i wszystko osądzasz?

Dlaczego uważasz, że Bóg karze, skoro On jest Zbawicielem? 

Dlaczego ciężko wzdychasz, skoro możesz lekko śpiewać?

To, co potocznie nazywasz chorobą, jest jedynie cielesnym symptomem. Choroba sama w sobie jest dysharmonią w stanie Twej świadomości, znakiem odejścia od Świętego Źródła Życia, które jest Miłością i Światłem. Choroba jest zaburzeniem harmonii w całym człowieku, a nie tylko w sferze ciała. Jest wezwaniem do porzucenia dotychczasowej drogi i świadomego powrócenia do stanu harmonii. Każda dolegliwość jest skierowanym do Ciebie apelem,  któremu możesz sprostać poprzez zmianę sposobu myślenia.

Choroba nie jest Twoim nieszczęściem i wrogiem, ale przyjacielem i pomocnikiem, pokazującym Ci drogę powrotu do prawdziwego JESTEM i życia w stanie pełnej świadomości.

Chcę Cię przekonać, że nie ma absolutnie złych emocji, są tylko złe reakcje, które biorą się ze stereotypowych ocen, że coś jest dobre, a coś złe. Wystarczyłoby, żebyś zmienił/a myślenie, a zmieni się Twój emocjonalny stan i zdrowie. Gdy staniesz się świadoma/y własnych emocji i będziesz je przeżywać tak, aby nie stać się czystą emocją, ani nie poddawać je represji i w konsekwencji nie zamrozić w postaci złej energii, staniesz się odporna/y na próby warunkowania oraz wpływania na decyzje. Doświadczysz poprawy stanu zdrowia i życia.

Emocje są po to, aby życie było w ciągłym ruchu.

PIĄTEK 15.11.24 od 17.30 do 20.00

SOBOTA 16.11.24 od 10.00 do 14.00 i od 15.00 do 18.00

NIEDZIELA 17.11.24 od 10.00 do 14.00

MIEJSCE WARSZTATÓW: Sala Relaks na zamku w Nidzicy

Uwaga: Na zamku można zarezerwować nocleg, zaś w promieniu 500 m znajduje się kilka butikowych hoteli.

INWESTYCJA: 250 zł 

Zgłoszenia: Marek Uglorz: tel. 660 783 510; adres mju@escobb.com.pl

Renata Zagóra: tel. 668 441 372

Zaproszenie na wycieczkę po Górnym Śląsku

Piękni i dobrzy Przyjaciele odwołuję wycieczkę w zaproponowanym czasie, ponieważ nie zebrała się wystarczająca ilość chętnych. Kolejny termin tej samej propozycji to 23, 24 i 25 maja. Czekam na zgłoszenia.

Opole

Organizując ostatnie spotkanie Przyjaciół Akademii Świadomego Życia pomyślałem o wycieczce. No i stało się. Niniejszym przedstawiam plan wycieczki, zaplanowanej wespół z p. Ewą Gatnar, przewodniczką z pasją, która wkłada całe serce w swoją pracę.

Zapraszam wszystkich zainteresowanych!

Uwaga: zapraszam nie tylko Przyjaciół Akademii.  

Termin: 22 – 24 listopada

Temat: Nieprzeciętni ludzie i miejsca Górnego Śląska

Racibórz

Plan:

piątek

– 16.00 – wyjazd ze Skoczowa

(jeśli z B-B będzie duża grupa wtedy wyjazd z Bielska przez Skoczów do Rybnika, a po    drodze postoje dla wsiadających)

– 17.00 – Rydułtowy

(spotkanie pod biblioteką i pomnikiem patrona placówki, wybitnego kompozytora, H. M. Góreckiego)

– 18.00 – Racibórz

(wieczorny spacer po mieście szlakiem znanych postaci związanych z Raciborzem)

– 19.30 – Łubowice

(zakwaterowanie i obiadokolacja w Górnośląskim Centrum Kultury i Spotkań im. Josepha von Eichendorffa – pokoje 2-osobowe)

https://eichendorff.pl/

Tarnowskie Góry

sobota

– 7.00 – Łubowice

(śniadanie w dwóch turach i spacer szlakiem miejsc związanych z Eichendorffem (m.in. ruiny pałacu, Ścieżka Zajęcza z wierszami poety, zabytkowy cmentarz)

– 9.30 – Rudy

(zwiedzanie opactwa z przewodnikiem)

– 11.30 – Gliwice

(zwiedzanie w Muzeum Oddziału Odlewnictwa Artystycznego)

– 14.00 – Tarnowskie Góry

(- spływ łodziami w Sztolni Czarnego Pstrąga – zabytek z Listy UNESCO;

– obiad w własnym zakresie;

– spacer po centrum miasta, m.in. rynek, sylwetki gwarków, najstarszy kościół ewangelicki na Górnym Śląsku, Winiarnia Siedlaczek)

– po południu – Kamień Śląski

(- zakwaterowanie i obiadokolacja w Instytucie Naukowo – Badawczym Księdza Sebastiana Kneippa Zespół Rehabilitacyjno-Wypoczynkowy SEBASTIANEUM SILESIACUM – pokoje 1-osobowe i 2-osobowe;

– spacer po ośrodku (zdjęcia poniżej), parku i wiosce)

http://sanatorium.kamienslaski.pl/7/strona-glowna.html

niedziela

8.00 – Kamień Śląski

(śniadanie)

– 10.00 – Opole

(- spacer po mieście szlakiem znanych postaci związanych z Opolem;

– obiad w własnym zakresie)

– 14.00 – Nysa

(- spacer po „śląskim Rzymie”, m.in. cmentarz, gdzie pochowano Eichendorffa;

– przejazd „ciuchcią turystyczną” z informacją o mieście)

– 16.00 – Moszna

(spacer po parku)

– 18.00 – Rybnik

(bazylika św. Antoniego – arcydzieło Ludwiga Schneidera, najwyższy kościół na Górnym Śląsku)

– 19.00 – wyjazd z Rybnika w kierunku miejsca wyjazdu

Rybnik

Koszt wycieczki:

700 zł dla osób, które w Kamieniu Śl. chcą mieszkać w pokoju 1-osobowym)

630 zł dla osób, które w Kamieniu Śl. będą mieszkać w pokoju 2-osobowym)

Uwaga: na bilety w płatnych miejscach proszę zarezerwować 100/120 zł.

Zdecydowanych proszę o zapisanie się bez zwłoki, ponieważ od liczby zapisanych do 15 października uzależniam decyzję rezerwacji noclegów. Jeśli do tego czasu zbierze się przynajmniej połowa nie będę miał wątpliwości. Wyjazd jest skalkulowany na 35 do 40 osób.

Później dopiszą się niezdecydowani, których na pewno namówimy.

Jestem przekonany, że to będzie świetny czas wypoczynku, zwiedzania i zabawy.

Serdecznie zapraszamy z p. Ewą Gatnar.

Nysa