Biegnąca z wilkami i Żelazny Jan czyli dobra literatura dla Par

27 sierpnia do 31 sierpnia – Sorkwity na Mazurach

Drogie Panie, chcecie, aby Wasi partnerzy spojrzeli na Was z większą delikatnością, czułością i zrozumieniem? Pragniecie dotknięcia duszy przez Anioła Waszego związku, poprawy relacji, terapii we dwoje? Namówcie swoich partnerów na integracyjne warsztaty interpretacji Biegnącej z wilkami oraz Żelaznego Jana w Sorkwitach.

Drodzy Panowie, nie raz, nie dwa myślicie o tym, jak byłoby fajnie, gdyby Wasze partnerki zrozumiały, jak bardzo jesteście uwikłani w relacje z mamami, które nie dają Wam emocjonalnego wytchnienia, i jak bardzo tęsknicie za ojcami, którzy stchórzyli i nie przekazali Wam męskiej siły? Namówcie swoje partnerki na integracyjne warsztaty interpretacji Biegnącej z wilkami oraz Żelaznego Jana w Sorkwitach.

Tu nie ma się co rozpisywać. Każdego dnia – naprzemiennie – przeczytamy dwa fragmenty Biegnącej z wilkami  i dwa fragmenty Żelaznego Jana, a interpretacja obu tych tekstów będzie ze sobą korespondowała, wzajemnie wyjaśniała i pomagała zrozumieć kobiecość przez męskie rany, a męskość przez kobiece rany. Wszystkie zranienia mogą się zagoić, najczęściej dużo szybciej, aniżeli nam się wydaje.

Przez uświadomienie sobie, zrozumienie i wzajemne przyjęcie siebie z wyrozumiałością, podświadomy los, które chce mieć wpływ na nasze zachowania, staje się świadomym JESTEM TERAZ.

Biegnąca z wilkami to mądra i piękna książka, w której literatka i psycholożka, Clarissa Pinkola Estes, zebrała stare narracje, dedykowane Kobietom, z czasów, w których nie było jeszcze męskiej dominacji, a Bóg był nie tylko po męsku rozumianym Ojcem, ale Źródłem Życia, czyli jednocześnie Rodzicielką i Rodzicem. Te inicjacyjne opowieści leczą lepiej od spółki psychologa z internistą. Terapeutyczną moc mają zaklętą w archetypicznych symbolach, które odżywają za każdym razem, gdy pozwalamy im stać się słowami, zrodzonymi przez matkę serce i ojca rozum. Cudownie łączą ciemne i jasne strony duszy, życia, codzienności, tworząc z nich tkaninę, w którą przyodziewa się mądra Kobieta.

Żelazny Jan to męski odpowiednik opowiadań, zebranych w Biegnącej z wilkami. Co prawda to jest tylko jedna narracja, która pod tym względem blado wypada przy mnogości kobiecych narracji, mimo wszystko można ją podzielić na kilka części, które dotyczą różnych aspektów męskiej inicjacji i problemów współczesnego mężczyzny. Dzięki temu zyskuje się ciekawy materiał objaśniający oraz terapeutyczny, z pomocą którego można solidnie zabrać się za siebie i głębiej wniknąć w tajemnice męskości.

Na sam koniec wakacji zróbcie sobie prezent i darujcie sobie nie tylko wspólny wyjazd w piękne miejsce, ale też szansę na wzajemne porozumienie, pojednanie i połączenie.

Zapraszam do DOMU POJEDNANIA w Sorkwitach, przy ul. Plażowej 3. Zakwaterowanie w pokojach 2-osobowych.

Inwestycja z 3 posiłkami dziennie to 1200 zł od osoby.  

Kwaterujemy się 27-go wieczorem. Kolacja o godz. 19-tej.

Kończymy 31-go ostatnim obiadem. o godz. 14-tej

ZGŁOSZENIA:

mju@escobb.com.pl

tel. 660 783 510

Medytacja – śpiew intuicyjny – medytacja dźwięku gongu

Spotkanie z Dorotą Pasalską – Najdek 24 i 25 maja w Simoradzu

Dorota medytuje systematycznie, stosując różne techniki.

Dwukrotnie brała udział w sześciodniowych medytacjach/ pudżach z mnichami buddyjskimi w klasztorze w Nepalu.

Jest pionierką medytacji dźwięku w Polsce, autorką licznych eventów i warsztatów, w tym śpiewu intuicyjnego, w wielu krajach Europy.

Aktualnie prowadzi regularne warsztaty medytacji dźwięku gongu i innych instrumentów archaicznych, wprowadzając elementy śpiewu.

W trakcie spotkania Dorota przedstawi siebie, opowie o swoich podróżach, poprowadzi nas w śpiewie intuicyjnym oraz przedstawi swoją książkę, zatytułowaną  „Medytacja, czyli o odkrywaniu siebie krok po kroku”, która stanowi poradnik pracy z sobą i zawiera mnóstwo praktycznych wskazówek oraz inspiracji. Książka napisana jest lekko, miejscami z humorem.

Poniżej kilka słów, które Dorota napisała o śpiewie intuicyjnym. Jestem pewien, że zaintrygują Was i zachęcą, żeby spotkać się z ich Autorką:

„Śpiew intuicyjny jest naturalnym potencjałem każdego człowieka. Zatraciliśmy tę umiejętność, tak jak zatraciliśmy wiele potencjałów gloryfikując nadmiernie intelekt, naukę, wiedzę itp. co doprowadziło do bagatelizowania, ośmieszania i wypierania takich wartości jak magia (kontakt z Naturą), przeczucia, czy zabawa. Oceniający umysł wytworzył w nas złudne przekonanie, że co łatwe, proste i przyjemne, to niepoważne i niewarte rozwijania. Przewrażliwił na oceny innych. Powoli zawładnął wszystkimi dziedzinami życia, którego nadrzędnymi, a czasem jedynymi celami są: dążenie do perfekcji i zachowanie poczucia bezpieczeństwa.

Dążenie do perfekcji, do tego by nasz głos był wyjątkowy, piękny, by występując na scenie olśniewać tysiące fanów, to pułapka i jeśli od tego zaczynamy i na tym się skupiamy, to blokady, które stworzymy sobie na wejściu mogą okazać się nie do pokonania. A przecież śpiewanie to czynność tak prosta i naturalna jak… mówienie.

Pamiętam jeszcze czasy, kiedy na wsi śpiewanie było powszechnym zjawiskiem. Nikt nie przejmował się jaki głos ma on, czy sąsiad. Podczas każdej, zwykłej czynności: prac polowych, żniw, darcia pierza czy deptania kapusty, a także podczas ceremonii, jak wesele czy pogrzeb- ludzie śpiewali. Jeszcze wcześniej, w naszej słowiańskiej tradycji, te zaśpiewy to były proste frazy improwizowane na wiele różnych sposobów. Co im to dawało? Poczucie więzi z innymi ludźmi, z Naturą, z Kosmosem, z Bogiem. Sprawiało, że czuli się szczęśliwi.

Jeszcze coś. Śpiewaniem można było wpływać na Rzeczywistość. Sprawiać, by nasze życie było lepsze, by toczyło się tak, jakbyśmy pragnęli, by przywołać do niego miłość i radość. To wszystko współczesny człowiek zatracił. Śpiewanie zaczęło służyć występom na scenie, dla innych. Muzyk ma być profesjonalistą, perfekcyjnie wykonującym czyjś utwór. To nic złego. Ale nawet muzykom profesjonalnym przyda się śpiew intuicyjny- do zdobycia umiejętności improwizacji, którą w pogoni za perfekcją zwykle tracą, niekiedy bezpowrotnie.

Czasem jest tak, ze aby zmienić coś w swoim życiu- trzeba zmienić wszystko. Bo to „coś” dotyka spraw fundamentalnych i zmiana tego, powoduje zmianę całej reszty. To twierdzenie bardzo pasuje do zjawiska, jakim jest „śpiew intuicyjny”. Tu nie da się do jednego, czy drugiego stylu muzycznego dodać śpiewu intuicyjnego. Nie da się nauczyć czegoś nowego,

by dołożyć to do reszty, której już się nauczyliśmy. Tu raczej trzeba wszystko, co znane odłożyć na bok i wrócić do samych korzeni, do Źródła. I wtedy okazuje się, że nie talentu nam brakuje i nie to decyduje o naszym śpiewie. Brakuje nam odwagi. Bo tej potrzeba, by być gotowym na zmiany. Na przewartościowanie wszystkiego, czym nasz umysł nasiąknął. Śpiew intuicyjny to wolność, o której w codziennej walce już zapomnieliśmy”.

Spotkajmy się 24 i 25 maja 2025 r. w Simoradzu

SOBOTA       – śniadanie o 9.00

                       – zajęcia od 10.00 do 14.00

                       –  obiad o 14.00

                       – zajęcia od 15.00 do 18.00

                       – kolacja o 18.00

NIEDZIELA  – śniadanie o 9.00

                       – zajęcia od 10.00 do 14.00

                       – obiad o 14.00

Koszt z noclegiem z soboty na niedzielę, dwoma obiadami, sobotnią kolacją i niedzielnym śniadaniem = 480 zł.

Koszt uczestnictwa bez noclegu, ale z sobotnim obiadem i kolacją oraz z niedzielnym obiadem (bez niedzielnego śniadania) = 400 zł.

Możliwy jest pobyt od piątku. Cena wzrasta wówczas o 120 zł (w cenie kolacja w piątek i śniadanie w sobotę).

Serdecznie zapraszam wszystkich, nie tylko tych, którzy mają się za Przyjaciół Akademii Świadomego Życia.

Adres: Simoradz, ul. Sienna 37.

Zgłoszenia: mju@escobb.com.pl;tel. 660 783 510

Śmierć w domu Przyjaciół

Większość z nas zna tę scenę. W Betanii umiera Łazarz.

Jezus lubi tamto miejsce. Czy tylko dlatego, że ma tam Przyjaciół, których miłuje? A może z powodu ich gościnności? Ostatecznie, kto wie, może ma tam coś do załatwienia? Pewnie każdy z tych powodów jest dobry, aby odwiedzać Martę, Marię i Łazarza.

Raptem dowiaduje się, że Przyjaciel choruje, a siostry pozostają w napięciu…

Czekają, wyglądają, niecierpliwią się. Przyjdzie uzdrowić Przyjaciela? Zdąży przed śmiercią? Czy na pewno chce coś zrobić? 

Jezus reaguje dziwnie. Zupełnie nie według naszych standardów i oczekiwań: „A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. A gdy usłyszał, że choruje, został jeszcze dwa dni na miejscu, gdzie przebywał”.  Kocha całą Trójkę, więc pozostaje z dala i nie spieszy z pomocą. Z miłości pozwolił umrzeć!  

Naprawdę, tak wygląda miłość? Komuś, coś się nie poprzestawiało?

To jest oczywiste, że nikt z nas nie czekałby ani minuty, żeby zdążyć, działać i ocalić przed śmiercią. Czy to oznacza, że my nie naśladujemy Jezusa?

Szokujące świadectwo o Jezusie. No, ale skoro tak sprawy się mają, może Jezus ma jakiś powód? W końcu tajemniczą wypowiedzią coś sugeruje: „Ta choroba nie jest na śmierć, lecz na chwałę Bożą, aby Syn Boży był przez nią uwielbiony”.

Wpierw wydaje się, że rozdęte EGO Jezusa chce wykorzystać nieszczęście Przyjaciół dla własnego marketingu i gdyby nie druga część opowiadania o wzbudzeniu Łazarza ze śmierci, rzeczywiście byłoby można tak pomyśleć. Jednak przy grobie zdarzyło się coś, co zadziwia. Co każe z pokorą pomyśleć o miłości i z zachwytem o śmierci.

Usunęli więc kamień, gdzie leżał umarły. A Jezus, wzniósłszy oczy w górę, rzekł: Ojcze, dziękuję ci, żeś mnie wysłuchał.A Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na lud stojący wkoło, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał. A gdy to rzekł, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź!I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść”.

Bywa, że zrozumienie zawdzięczamy temu, co dzieje się na końcu: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść”.

Przychodzimy na świat, jednak nasze dusze krępowane są opaskami iluzji rodziców o kochanym dziecku, sióstr o bracie, małżonków o sobie, parafian o księdzu, itp. Dusimy się pod opaską, ukrywającą prawdziwą twarz.

Ktoś nakłada nam ją na twarz, abyśmy nie byli sobą i nie szli własną drogą. Ktoś nie pozwala nam iść…

Marta i Maria nie mają mężów. Dziwne, wręcz szokujące w kulturze, apoteozującej małżeństwo i macierzyństwo. Łazarz też nie ma żony? O co chodzi? Cóż to za dziwne rodzeństwo? A może Marta z Marią po prostu nie pozwalają Łazarzowi iść własną drogą życia? Nie mając mężów, zatrzymały Go?

Jezus kocha całą Trójkę, więc nie spieszy się. Z miłości nie chce cementować tej relacji. Czeka, aż Przyjaciel zacznie cuchnąć, to znaczy raz na zawsze dla Sióstr stanie się martwy. Dopiero wtedy będzie mógł zacząć żyć dla siebie: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść”. Wszystko z miłości.

Przychodzimy, aby iść własną drogą życia i mieć twarz, to znaczy być sobą. Tymczasem począwszy od pierwszego dnia życia wszyscy, którzy nas kochają, obwiązują  nas opaskami śmierci, bo nie chcą nas stracić. Boją się, że odejdziemy, usamodzielnimy się, znikniemy z pola widzenia. Rodzicom i nauczycielom wydaje się, że lepiej znają naszą twarz, niż my sami. Pozbawieni jej, okryci całunem, nie potrafimy nabierać powietrza pełnymi piersiami, dusimy się i zaczynamy bać o życie.

W końcu nadchodzi śmierć. Jezus z miłości spóźnia się, aby dusza mogła znowu nabrać powietrza i odejść swoją drogą.

Śmierć nigdy nie jest za wcześnie. Jezus nigdy nie przychodzi za późno. Ponieważ nas kocha, pomaga nam być w ciągłym ruchu.

Marta z Marią nauczyły się, że kto kocha, odwiązuje opaski, służące do wiązania trupa, i zdejmuje całun z twarzy, aby każdy mógł mieć własną twarz. Nic większego i piękniejszego na Bożą chwałę nie mógł w Betanii uczynić  Jezus.

Z miłości do naszych bliskich często sami dostosowujemy się, żeby nie skrzywdzić, nie urazić, zadowolić, doczekać się uśmiechu, aprobującego nasze wybory i zachowania. Rezygnujemy z własnej twarzy i ukrywamy pod całunem śmierci. Jesteśmy martwi, więc przychodzi Przyjaciel i pyta o nas: „Gdzie go położyliście? Rzekli do niego: Panie, pójdź i zobacz.I zapłakał Jezus. Jezus płacze, że dobrowolnie się zawiązujemy i pozbawiamy twarzy.

Życie na ziemi jest dla nas trudną lekcją. Jej najważniejszym celem jest odnalezienie własnej twarzy. A twarz jest zwierciadłem duszy, jej obrazem. Przychodzimy, aby odnaleźć własną duszę i pójść drogą, której krótkim fragmentem jest życie na ziemi.

Nie dziwmy się Jezusowi, że celowo spójnia się do domu Przyjaciół, ponieważ Jego dziełem jest prowadzenie każdego drogą Bożą, drogą życia, drogą naszych dusz. Jezus mówi nam: Uwolnijcie Zmarłego i pozwólcie Mu odejść, żeby mógł być sobą.

Pożegnanie boli i jest smutne. Jednak łzy są rzeką życia, po wejściu do której oczyszczona dusza znowu podnosi się do dalszej drogi. Śmierć jest na Bożą chwałę.

Zmarłych uwalniajmy z naszych wspomnień. Nie miejmy im za złe, że odchodzą. Wybaczajmy im, radujmy się ich wolnością i żegnajmy z nimi. Oni idą swoją drogą, my idziemy swoją. Każdy idzie własną. Czasem tylko przez chwilę, tylko przez jeden dzień, tylko przez 3o lat idziemy obok siebie. Ostatecznie zawsze idziemy samotni.

Nasza śmierć też jest na Bożą chwałę. Umieramy, aby nie dusić się iluzjami na własny temat i móc odważnie nabierać powietrza w płuca. Umieramy, abyśmy szli własną drogą  i spokojnie, ufnie byli sobą. 

JESTEM

Od 4 do 6 kwietnia zapraszam do Malborka

W dniach od 4 do 6 kwietnia odbędą się kolejne warsztaty w przestrzeni Jankho w Malborku. Będzie to event pełen wiedzy, wykładów, rozważań, ruchu, tańca i kąpieli w dźwiękach.

Przed rokiem przerabialiśmy w Malborku podstawy duchowego uzdrawiania. Doświadczyliśmy nawet praktycznych skutków duchowej praktyki. Czas na kolejny krok, który nazywa się uwolnieniem. W duchowej praktyce liczy się tylko jedno działanie, a mianowicie wytrwałe szukanie siebie w Królestwie Miłości, Życia i Światłości poza swoim ego, bo ono – wbrew pozorom – nie pragnie uwolnienia. Wszechobecność i moc Życia znajduje się we wszystkim, ponad wszystkim i wszystko przenika. Także człowieka, który ma udział w tej obecności i mocy. Kto wytrwale szuka wreszcie znajduje, a właściwie zostaje znaleziony przez tę obecność i moc, której na imię JESTEM.

JESTEM jest przywoływaniem Nieskończonego Życia, obecnością Nieskończonej Świadomości i afirmacją człowieczeństwa, które ma udział w Królestwie Miłości, Życia i Światłości. Przez doświadczenie JESTEM człowiek zawiera przymierze ze swoim życiem, miłością, mądrością, mocą, świadomością i obecnością. To właśnie jest ten najważniejszy moment uwolnienia do prawdziwej obecności i mocy działania. Wtedy zaczynają dziać się cuda. Wtedy działanie nie jest potrzebne, bo nikt z nas sam z siebie nie potrafi czynić cudownych rzeczy poza JESTEM. Wtedy nowy sposób życia, w obecności i mocy JESTEM, staje się nowym sposobem działania przez bycie świadkiem JESTEM, które uwalnia z mocy świata, zła i pożądliwości. Niewolnik działania walczy, mozoli się, trudzi i ponosi porażki. Wolny świadek JESTEM odkrywa prawdziwą rzeczywistość, której nie przysłaniają ziemskie iluzje i ogląda wspaniałe zmiany.

Ludzie chwały – rekolekcje pasyjne u Tęczowych Społeczników

Łódź – 22 i 23 marca

Zapraszam bardzo serdecznie na kolejne rekolekcje pasyjne u Tęczowych Społeczników. Temat rekolekcji to LUDZIE CHWAŁY – duchowe drogi budowania poczucia własnej wartości.

Oprócz mnie rozważania będą mieć:
ks. Jacek Zdrojewski (Kościół polskokatolicki)
ks. Andrzej Partyka (Kościół rzymskokatolicki)

Jest wielu ludzi, którzy starają się służyć Bogu jak mogą, natomiast przez innych chrześcijan bywają notorycznie krytykowani. Jeżeli bowiem któryś z chrześcijan zostaje przez Boga wywyższony i obdarowany chwałą inni chrześcijanie od razu podejmują śledztwo, podejrzewając naganne zachowania.
Jeżeli sportowiec podpisze kontrakt na 100 mln dolarów to nikogo to nie dziwi i nikt w tym nie doszukuje się drugiego dna. Jeżeli jednak komuś z Kościoła (parafii, zboru) się powodzi, natychmiast znajdują się „chrześcijanie”, którzy to krytykują.
Poza Kościołem nie mamy problemów z wywyższaniem innych, więc ludzie często opuszczają swoje wspólnoty, aby odczuć, że zależą jedynie od Bożej łaski, a ich życie należy do nich, więc nie podlega ludzkiej ocenie. Chcą doświadczyć życia w chwale, a nie w potępianiu, obawach, pozbawianiu czci i poczucia wartości.
Gdy o kimś mówimy, że jest rewelacyjny, to we współczesnym języku trafnie tłumaczymy biblijną chwałę, w przeciwieństwie do rozumieniu chwały jako przebywania w jakimś bliżej niesprecyzowanym obłoku. Widząc kogoś, kto robi coś w taki sposób, że to po prostu jest nie do powtórzenia, to właśnie to jest chwała.
Chwała to biblijne słowo na określenie bycia rewelacyjnym.
Jezus zniósł mękę krzyża dla radości, która została dla Niego przygotowana przez Ojca (zob. Hbr 12,1-2). Dlaczego więc przez tysiąclecia znakiem rozpoznawczym chrześcijaństwa jest tylko krzyż, a nie otwarty grób?
Wielu mówi, że gdyby nie krzyż dalej żylibyśmy w grzechu, i to jest prawda, ale trzeba dopowiedzieć, że gdyby nie zmartwychwstanie bylibyśmy co prawa bezgrzesznymi, ale MARTWYMI! Jaki byłby w tym sens, żeby być bezgrzesznym, ale martwym?
Większość chrześcijan niestety cechuje mentalność cierpiętnictwa. Identyfikują się tylko z bólem zamiast z dobrodziejstwem, płynącym z bólu (Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni – Mt 5,4). Tworzymy kulturę, w której ciężko stać się osobą pełną chwały, ponieważ przeciwstawiamy się ludziom, żyjącym w takiej chwale. Są podejrzani.
Tymczasem to Boża chwała przyciąga całe narody! Czy domyślamy się, co się stanie, gdy osiągniemy jedność w Duchu Świętym? Gdy będziemy jednym z Bogiem? Stanie się coś takiego, że przestaniemy opowiadać Ewangelię często wbrew woli słuchaczy, którzy boją się chrześcijańskiego cierpiętnictwa. Wtedy już nie słowa, ale nasze codzienne życie stanie się zachętą i zaproszeniem do słuchania i przyjęcia Dobrej Wiadomości o zbawieniu, ponieważ będziemy przyciągać ludzi swoim życiem, postępowaniem, uśmiechem i szczęściem
Jako chrześcijanie powinniśmy z całych sił zabiegać o Bożą chwałę, objawiającą się nad nami i nad naszym życiem, ponieważ im więcej Bożej chwały będziemy objawiać, tym będziemy bardziej atrakcyjni dla świata!

Nabożeństwo Drogi Krzyżowej – Drogą Ciszy

Historię powstania Nabożeństwa Drogi Krzyżowej datuje się na rok 1741. Jest to nabożeństwo o charakterze adoracyjnym oraz pokutnym, obce ewangelickiej pobożności, niemniej organizujemy je ze względu na ekumeniczny charakter rekolekcji. W tradycyjnym Nabożeństwie Drogi Krzyżowej występują stacje, których w Piśmie Świętym brak, na przykład Święta Weronika ocierająca twarz Jezusa Chrystusa. Zatem, by uniknąć “kłopotliwych” stacji, wybraliśmy te stacje Drogi Krzyżowej, które są biblijne i zostały wskazane przez biskupa Rzymu, Benedykta XVI.

  • Stacja I – Agonia Jezusa w Ogrodzie Oliwnym (Iwona Rudnicka, Kościół rzymskokatolicki)
  • Stacja II – Zdrada Judasza (Janusz Komorowski, Kościół rzymskokatolicki )
  • Stacja III – Jezus skazany na śmierć przez Sanhedryn (Mariusz Ławnik, Kościół ewangelicko-augsburski )
  • Stacja IV – Trzykrotne wyparcie się Jezusa przez Piotra (Iwona Rudnicka, Kościół rzymskokatolicki)
  • Stacja V – Jezus osądzony przez Poncjusza Piłata (Marek Uglorz, Kościół ewangelicko-augsburski )
  • Stacja VI – Ukoronowanie koroną cierniową (Jacek Zdrojewski, Kościół polskokatolicki)
  • Stacja VII – Jezus bierze na ramiona krzyż (Marek Uglorz, Kościół ewangelicko-augsburski)
  • Stacja VIII – Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi (Agnieszka Raczyńska, Kościół rzymskokatolicki)
  • Stacja IX – Jezus spotyka kobiety (Andrzej Partyka, Kościół rzymskokatolicki)
  • Stacja X – Ukrzyżowanie Jezusa (Jacek Zdrojewski, Kościół polskokatolicki)
  • Stacja XI – Jezus obiecuje Raj dobremu łotrowi (Janusz Komorowski, Kościół rzymskokatolicki)
  • Stacja XII – Spotkanie Jezusa z Matką, stojącą pod krzyżem (Przemysław Dańda, Kościół rzymskokatolicki)
  • Stacja XIII – Śmierć Jezusa na krzyżu (Marek Uglorz, Kościół ewangelicko-augsburski )
  • Stacja XIV – Złożenie Jezusa do grobu (Agnieszka Raczyńska, Kościół rzymskokatolicki)
  • Stacja XV – Zmartwychwstanie Mistrza z Nazaretu – Jezusa Chrystusa

Plan rekolekcji:

22 marca, sobota
o godzinie 14:00 obiad
o godzinie 16:00 rozważanie rekolekcyjne z dwóch ambon
o godzinie 18:00 Eucharystia wg liturgii luterańskiej (kazanie ks. Andrzej Partyka – KRK)
o godzinie 20:00 Biblijna Droga Krzyżowa (Ekumeniczna) – ul. Kutnowska 11, Łódź
Hostel Interwencyjny Tęczowych Społeczników

23 marca, niedziela
o godzinie 07:00 wyjazd do parafii Polskokatolickiej Świętej Rodziny, ul. Limanowskiego 60, Łódź
o godzinie 08:00 rozważanie rekolekcyjne z dwóch ambon
o godzinie 10:00 Eucharystia wg liturgii starokatolickiej
o godzinie 13:00 obiad u Tęczowych Społeczników- ul. Kutnowska 11, Łódź
Hostel Interwencyjny Tęczowych Społeczników