Manifest wolności

Nie dlatego jestem wolny, że postanowiłem być wolnym

Jestem wolny dzięki Bożej łasce

Jestem wolny, abym bym manifestacją boskości pomiędzy ludźmi

Nie dlatego jestem wolny, że wybrałem swawolę

Jestem wolny, ponieważ mam udział w Bożym życiu, świetle i miłości

Jestem wolny, aby działał przeze mnie Duch, który zmienia oblicze świata

Nie dlatego jestem wolny, że wszystkiemu się sprzeciwiam

Jestem wolny, aby wybierać wiarę, nadzieję i miłość

Jestem wolny, aby czcić Boga, który wybawia, uzdrawia i błogosławi

Jestem wolny, dlatego codziennie modlę się i medytuję

Jestem wolny, dlatego karmię się słowem, które pochodzi z ust Najwyższego

Jestem wolny, dlatego dbam o kondycję fizyczną

Jestem wolny, dlatego wybieram pokarmy, w których jest jak najmniej cierpienia

Jestem wolny, dlatego uczę się zdrowego oddechu

Jestem wolny, dlatego dbam o właściwe proporcje między pracą i odpoczynkiem

Jestem wolny, dlatego jestem zdrowy i szczęśliwy

Jestem wolny, dlatego nie poddaję się przekonaniom większości

Jestem wolny, dlatego umysł podłączyłem do serca, aby wybierać to, co czuję

Jestem wolny, dlatego zrezygnowałem z lęku

Jestem wolny, dlatego nie mam potrzeby kontrolowania życia

Jestem wolny, dlatego śmierć nie ma nade mną władzy

Jestem wolny, dlatego mogłem zrezygnować z mądrości świata i jego siły

Jestem wolny, dlatego nikogo nie kontroluję i do niczego nie zmuszam

Jestem wolny, dlatego nie oceniam ludzkich wyborów

Jestem wolny, dlatego moje poczucie bezpieczeństwa nie zależy ode mnie ani od świata

Jestem wolny, dlatego jestem nienaruszalny

Jestem wolny, dlatego mogę mówić o wolności

Jestem wolny, dlatego otrzymuję to, o co proszę

Jestem wolny, dlatego żyję w pokoju, odpoczywam i niczym się nie męczę

Jestem wolny, abym na „pustyni życia”, w ogołoceniu, nie posiadając niczego swojego, był całkowicie Boży, dlatego nie próbujcie być wobec mnie faraonem i jego wojskiem, ponieważ ja przejdę, a wy pozostaniecie w nieświadomości.

Taneczny wir żeńskiej i męskiej energii

Przed kilkoma dniami p. minister Czarnek kolejny raz dał się poznać jako autor niekonwencjonalnych poglądów, wszak zaszeregowanie ks. Bonieckiego do jakiegoś, bliżej niesprecyzowanego postprotestanckiego kościoła, i sprowadzenie katolickiej teologii i duchowości do Dekalogu, to wyczyn iście ponadludzki.

W podobnie prometejskim tonie wypowiedział się doradca ministra edukacji, sugerujący konieczność wychowywania dziewczynek w tradycji ugruntowanych cnót niewieścich. Obu Panów spotkało za to wiele krytycznych słów, nawet inwektyw, również ze strony wielu moich znajomych z fb.

Zanim rozwinę główną nić mojej refleksji, proszę Was, nie wypisujcie takich słów, nie obrażajcie, nie oceniajcie, nie pastwcie się nad ludźmi, których świadomość nie powala im dojrzeć tego, co jest oczywiste w wyższym paśmie świadomości.

Żyjcie i działajcie w duchu miłości. Bądźcie wykonawcami Bożej sprawiedliwości. Nie godzi się człowieka nazywać głupcem, niegodziwcem, durniem, itp. Pamiętajcie, że za takie słowa będziecie sądzeni w Świetle i może się okazać, że zamiast cieszyć się wewnętrznym światłem będziecie płakać i zgrzytać zębami, pozostając w ciemnościach cząstkowego poznania.  

Minister i jego doradca wyrażają przecież poglądy dużej części ludu, który rozgościł się nad Wisłą i kompletnie nie asymiluje niczego, co pojawia się w świecie ducha, ponieważ został zmanipulowany i zniewolony przez panów, nie tyle że sumiennie pracujących na rzecz rzymskiej korporacji, co posłusznie wykonujących polecenia z lęku przed utratą społecznej i ekonomicznej prosperity.

Dajmy im spokój. Nie przekonamy ich. Do niczego nie zmusimy. Nie można obdarować światłem, jeśli ono samo nie rozbłyśnie w ludzkiej duszy. Można jedynie samemu żyć w światłości i pełnić czyny rozświetlające świat. Poza tym weźcie pod uwagę, że skoro rzucacie inwektywy i obrażacie  sami jesteście na tym samym poziomie świadomości, więc zapytajcie, czy ślepy może prowadzić ślepego? Czy obaj nie wpadną do dołu?

Obaj Panowie ujawnili lęki dużej części społeczeństwa, które nie stało się konserwatywne z przekonania, ale z lęku. Chwieje się bowiem świat męskiej dominacji i patriarchalnej kultury, więc konserwatywna reakcja wydaje się jej słusznym działaniem obronnym.

Wbrew zdaniu dużej części wyzwolonych Pań, piszę z pełną świadomością, że patriarchalny świat się chwieje, a nie przeminął. Drogie Panie, Wy też obudźcie się ze snu. Już sam fakt, że zamiast rozmontowywać korporacyjne struktury, w których nie ma miejsca na sprawiedliwy podział wypracowanych środków, w większości świetnie się w nich odnalazłyście, świadczy o tym, że nie doszło do wyrównania energii. Matriarchat  niestety nie uzupełnia i nie równoważy patriarchatu. Weszłyście w struktury i schematy męskiej energii i je wzmacniacie, odmawiając sobie prawa do korzystania z Waszej cudownej, bo stwórczej, kobiecej energii. Podobnie ma się rzecz w edukacji. Za miało w niej współpracy, wspólnoty, miłosierdzia, symbolu, poezji, piękna i sztuki.

Ks. Boniecki reprezentuje ten duchowy ślad chrześcijaństwa, w którym nie ma miejsca na podziały i poszukuje się miejsca dla każdego. To jest nurt mistyczny, kobiecy, duchowy, symboliczny. Po drugiej stronie działają Panowie z gaśnicami Ducha Świętego na głowach, rozpaczliwie skostniali, fundamentalni, rygorystyczni, patriarchalni, ponieważ ogarniają jedynie świat prawa własności. Rozumieją jedynie to, czego doświadczają cielesnymi zmysłami. Ten świat się kończy, więc czują, że tracą grunt pod nogami i wykorzystują kogo mogą, np. PiS i min. Czarnka do bronienia tego, co już dawno zostało im zabrane. 

Ugruntowane cnoty niewieście – ten zwrot udał im się szczególnie. Tak genialnego oksymoronu od dawna nie wymyślono. Cnoty i owszem, znane kulturze greckiej, cechują przecież raczej mężczyzn, aniżeli panie. Poza tym, w jaki cudowny sposób niewiasty, czyli te, które nie wiedzą, miałyby coś wiedzieć na temat cnót? Musiałyby wpierw awansować do roli Wiedźm, czyli wiedzących! Jednak w jaki sposób Wiedźmy miałyby żyć cnotliwie, tego – mam przeczucie – nie ogarnia nawet Najwyższa Inteligencja!

Niech więc Panowie z gaśnicami na głowach wpierw zdecydują się, czy z kobiet chcą wyhodować mężczyzn, cechujących się cnotami obywatelskimi, czy może pozwolić im wreszcie rozwinąć wiedźmiński potencjał, w którym przepadną męskie imaginacje i seksualne fanaberie o tym, że Wiedźmy podróżują na miotłach z trzonkami. Cóż za pomysł, żeby Wiedźmy podróżowały po różnych poziomach świadomości na męskich członkach. Oczywiście to patriarchalna próba okiełznania kobiecej energii. Jej współczesnym odpowiednikiem jest ministerialny pomysł, aby dziewczynki uczyć cnót niewieścich. Więc należy je wdrażać w kuchenny dryl, poświęcanie własnych marzeń i umiejętności dla karier jaśniepanująych małżonków i zgody na domowe gwałty, a tymczasem chłopcy dalej mogą swawolić, rozbijać się, gwałcić, toczyć między sobą wojny i uczyć się podporządkowywania sobie innych,

Śmiechu warte. Wiedźmy podróżują w kotłach, czyli własnych biodrach, dzięki sile swojej kobiecej energii, trzonkami mioteł poprawiając co najwyżej kurs.

Panowie, klupnijcie się w głowy! (znaczenia proszę szukać w słowniku języka śląskiego).

Nawiązanie do języka nie jest przypadkowe.  Otóż w moim przekonaniu największym odnowicielem cywilizacji jest Jezus z Galilei. Przy czym jakość jego mądrości i życia wciąż nie została w pełni odkryta i doceniona, ponieważ Panowie z gaśnicami na głowach realizują korporacyjną strategię obrony męskiej dominacji, zamiast przyjrzeć się swojemu Mistrzowi i wyciągnąć wnioski. Tenże Jezus nauczył nas, że ożywia Duch, zaś litera uśmierca. Ta druga jest energią męską, bo strukturalną, zwłaszcza w wydaniu spółgłoskowym, czyli znaczeniowym. Jeśli w języku jest jakaś energia żeńska to najpewniej w melodyce, czyli w samej wypowiedzi, a do tego służą samogłoski. Wypowiedź jest możliwa dzięki tchnieniu, oddechowi, czyli duchowi, który jest Wielką Matką, wieczną, stwórczą energią. Życie dzieje się nie dzięki zapisanym słowom, ale wypowiadanej Mądrości, to jest dzięki stwórczym słowom, które dobre i piękne myśli zamieniają w odpowiednie wibracje naszych tchnień, czyli oddechów, a więc Duchowi. Rodzi tylko Matka. Stwarza tylko Duch, czyli żeńska energia.

Dlatego największy Uzdrowiciel świata, czyli Mistrz z Galilei, jest mężczyzną, który słusznie jest przedstawiany jako poczęty bez udziału mężczyzny. W tym symbolu nie rozchodzi się o biologię, ale o sens duchowy. Chociaż Jezus jest mężczyzną w istocie jest manifestacją energii żeńskiej, to znaczy stwórczej boskości, która każdym słowem, wypowiedzianym w Duchu Miłości, stwarza świat na nowo. Tak działa i objawia się Mądrość, czyli kolejny symbol boskości, która w swej najgłębszej istocie jest żeńska.

Jak wytłumaczyć to min. Czarnkowi? Może udałoby się jego doradcy? Może znanemu prezesowi bardzo patriarchalnej partii? Ktoś pomoże?

No cóż, wątpię, że się uda. Pozostaje zatem działanie. Na pewno nie rzucanie inwektyw i ośmieszanie!

W najbliższych miesiącach będę często o tym pisał, tymczasem dziś proponuję jedno, praktyczne rozwiązanie.

Świat może uratować tylko żeńska energia, ponieważ rodzi nową jakość. Energia męska jedynie przekształca. Zatem do rzeczy.

Przed kilkom miesiącami radziłem kolegom, co możemy wspólnie zrobić, aby użyźnić Kościół. Docierają do mnie sygnały, że niewiele zdziałałem. Może pomysły były zbyt radykalne? Dziś zatem spróbuję delikatniej. Narzekacie, że w kościelnych budynkach coraz miej ludzi, zwłaszcza teraz w dobie covidowej epidemii. Ten  proces jest nieodwracalny, między innymi z powodu zmiany w energetycznym polu ziemi. Wielka Matka upomina się o dzieci, które wydaje ze swojego łona. Tymczasem kościelne przestrzenie są zorganizowane typowo po męsku. Wszyscy siedzą w rzędach, dokładnie jak w tradycyjnych szkołach, i słuchają patetycznie perorujących mężczyzn, którzy mówią kazania, czyli każą coś uczynić, albo słownie karzą za nieposłuszeństwo.

Dziś nadszedł czas, aby ławki i rzędy krzeseł wynieść z kościelnych budynków. Zbierajmy się w kobiecych kręgach. Niech z rąk do rąk podawany jest chleb, symbol żeński, oraz kielich z winem, jako krwią, idzie bowiem z kolei o męski symbol. Kobiety karmią chlebem, a mężczyźni swoją krwią. 

Jeśli nie chcemy dłużej słuchać min. Czarnka, ani jemu podobnych; jeśli chcemy pozbyć się Panów z gaśnicami na głowach, dla których problemem nie jest pedofilia, ale jest nim brak ugruntowanych cnót niewieścich, niech w kręgach Miłośników Życia, Światła i Miłości, przemawiają kobiety i mężczyźni, bowiem w Mądrości nie ma żadnych podziałów. Niech w kościołach pojawią się instrumenty, które wzmacniają energię kobiecą, czyli np. bębny i misy. Niech pojawi się w nich ciemność, czyli sposobność kontemplacji, mistycznego doświadczenia i wejścia w ciemny las ludzkiej psychiki.

Niech ożyje świat w tanecznym wirze dwóch energii. Wirującym polu energii miłości Królowej i Króla, Kochanki i Kochanka, Wiedźmy i Maga. Niech wypełnia się i działa uzdrawiający związek żeńskiego Ducha i męskiego Słowa, kobiecej mocy i męskiej siły, kobiecej miłości i męskiej czci.