Skończ starą opowieść, aby zacząć nową

9 do 12 czerwca – Sorkwity na Mazurach  

(rozpoczynamy w czwartek , o godz. 17-tej

Wszyscy jesteśmy z opowieści naszych przodków, która z biegiem czasu staje się naszą opowieścią. Aby nas poznać, wystarczy posłuchać tego, co w zimowe wieczory na temat życia opowiadały nasze babcie i mama.

Posłuchaj, co masz do powiedzenia o sobie, swoim życiu i przyszłości. Co opowiadasz?

Może warto zmienić narrację, zacząć używać nowych słów i przypowieści?  

Opowieść jest matrycą życia. Spotyka nas to, co opowiadamy.

Opowieść jest wizją przyszłości. Na pewno chcesz, aby spełniło się wszystko, co jest treścią Twojej opowieści?

Nie potrafisz zmienić opowieści? Czujesz, że potrzebujesz nowej wizji siebie, ale nie wiesz, jak ją znaleźć?

Przyjedź do Sorkwit, do cichej wsi, położnej pomiędzy dwoma mazurskimi jeziorami.

W grupie przyjaciół, z ich pomocą skończysz starą opowieść. Pomogę Ci w poszukiwaniach nowej.

Dzień pierwszy – skończ starą opowieść

Dzień drugi – nie bój się, śmierć nie jest straszna

Dzień trzeci – naucz się być samodzielnym

Dzień czwarty – ­bądź gotowy na przyjęcie nowej opowieści

Na koniec każdego dnia, z wyjątkiem niedzieli, nocne ceremonie.

Rano i wieczorem dla chętnych ćwiczenia jogi.

Szczegółowy program dostępny uczestnikom po zgłoszeniu.  

Zapraszam do DOMU POJEDNANIA w Sorkwitach, przy ul. Plażowej 3. Zakwaterowanie w pokojach 2-osobowych oraz kilku-osobowych apartamentach.

Koszt z 3 posiłkami dziennie (także wieczornym w dniu przyjazdu i dwoma w dniu odjazdu): 850 PLN

ZGŁOSZENIA:

e-mail: mju@escobb.com.pl

tel. 660 783 510

Zapraszam do Pszczyny na Biegnącą z wilkami

Tym razem w Pszczynie chcę wspólnie z Wami i dla Was przeczytać oraz zinterpretować mądrą i piękną książkę Biegnąca z wilkami.

Termin: 21 i 22 maja

Literatka i psycholożka, Clarissa Pinkola Estes, zebrała w niej stare narracje, dedykowane Kobietom, z czasów, w których nie było jeszcze biblijnej tradycji, męskiej dominacji, a Bóg nie był tylko Ojcem, a Źródłem Życia, czyli Matką. Te inicjacyjne opowieści leczą lepiej od spółki psychologa z internistą. Terapeutyczną moc mają zaklętą w archetypicznych symbolach, które odżywają za każdym razem, gdy pozwalamy im stać się słowami, zrodzonymi przez matkę serce i ojca rozum. Cudownie łączą ciemne i jasne strony duszy, życia, codzienności, tworząc z nich tkaninę, w którą przyodziewa się Wiedźma.

– jeśli Matka budzi w Tobie poczucie winy i manipuluje Tobą, a Ojciec nie afirmuje Twej kobiecości; 

– jeśli nie wyobrażasz sobie, że mogłabyś sama dać sobie radę w życiu;

– jeśli uważasz, że bez trwałego związku będziesz nieszczęśliwa;

– jeśli znasz źródło swoich cierpień, ale nie masz dość siły, aby się uwolnić;

– jeśli jesteś zdemoralizowana bogactwem, za które jesteś gotowa płacić cierpieniem;  

– jeśli nie bronisz swoich dzieci i Córki nie ostrzegasz przed męskimi pułapkami;

– jeśli wstydzisz się ciała, a seksualność kojarzysz z ciemnością i brudem;

– jeśli nie korzystasz z intuicji i wiedzy, ponieważ boisz się ostracyzmu;

– jeśli od dzieciństwa marzysz, ale niczego nie realizujesz, to wiedz, że

lektura Biegnącej z wilkami jest właśnie dla Ciebie, ponieważ:   

– poznasz różnicę pomiędzy uzależnieniem od mężczyzny, a uzależnieniem od swojej niezależności;

– dowiesz się, jak osiągać energetyczną pełnię, aby tworzyć związek z mężczyzną, na którego możesz liczyć;

– nauczysz się, że kobieca dzikość jest mocą miłości, a  nie siłą zdobywania;

– staniesz się Wiedźmą, czyli uzdrowicielką, nauczycielką i duchową przewodniczką;

– poznasz tzw. religijne i etyczne zagrożenia wewnętrznej wolności;

– odkryjesz tajemnicę szczęścia. 

Mężczyzn, pragnących zrozumieć kobiece pragnienia i lęki, oraz Kobiety, które chcą uzdrowić duszę, zapraszam na wspólną lekturę Biegnącej z wilkami. Interpretacje, inspirowane przez autorkę książki, będę tworzył sam, zanurzony wraz z Wami w czasie i przestrzeni naszego wspólnego spotkania.

SOBOTA 21.05.22 od 10.00 do 14.30 i od 15.30 do 20.00

NIEDZIELA 22.05.22 od 10.00 do 15.00 

Miejsce warsztatów: Pszczyna, ośrodek Śląskiej Fundacji Błękitny Krzyż, ul. Paderewskiego 3.

W sobotę obiad na miejscu. Prócz tego przekąski i napoje.

Zgłoszenia: Marek Uglorz: tel. 660 783 510; adres: mju@escobb.com.pl

Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23,34)

Przed chwilą przybili Cię do krzyża?

– przyjaciel pozbawił Cię dobrego imienia;

– do spłacenia masz milionowy kredyt po wspólniku, który gdzieś „wyparował”;  

– zostałeś zdradzony;

– znacjonalizowano Twój majątek;

– pijany kierowca spowodował wypadek, w którym zginęła ukochana osoba;

– straciłeś świetnie opłacane stanowisko.

Tak wiele jest Golgot…

Dla Ciebie też się znalazła.

Kto powiedział, że musisz cierpieć?  

Wybierz sam: cierpisz albo wybaczasz.

Cierpisz nie dlatego, że spotkało Cię nieszczęście,

Cierpisz, ponieważ nie wybaczasz.

Oni nie wiedzą, co czynią.  

Powiedzieli, uczynili, pomyśleli, czemuś dali impuls….

Wypchnęli Cię na Golgotę.

Wszyscy myślą, że cierpisz, a Ty kochasz.

Z najdelikatniejszą czujnością przyjmujesz doświadczenie,

Kochasz siebie i swoje życie.

Jesteś mąką, która przez mękę staje się chlebem.

Wybaczasz, bo rośniesz, jak ciasto na chleb.

Stajesz się kimś prawdziwym, pachnącym, życiodajnym.

W świecie fizyki pozbawili Cię życia.

Ty metafizycznie przerastasz samego siebie

i stajesz się źródłem życia dla innych.

Kompletnie nie kapują ekonomii Ducha,

w której bilans nigdy nie wychodzi na zero.

Nie wiedzą, co czynią, licząc zyski…

Wybaczasz, bo znasz ekonomię Ducha,

w której im większa strata, tym większy zysk.

Właśnie z-mar-twych-wstajesz, aby stać się boskim światłem.

Nie musisz wybaczać, nie mając czego wybaczać.

Tego poznania życzę w Noc Wielkiego Wybaczenia,

z której powstaje Nowy Dzień Miłości.

Zapraszam do Międzyrzecza

W Międzyrzeczu rozpoczynam nowy cykl.

Powracam do tematu, którym pierwszy raz zająłem się na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. W efekcie powstała wówczas książeczka „Owoce Ducha Świętego”.

Po 30-tu latach postanowiłem do tego duchowego tematu, zaczerpniętego z Listu do Galacjan (5,22n,) powrócić.

Zapraszam.

Bóg chaosu i kosmosu (na marginesie wojny)

Gdzie jest Bóg? Dlaczego milczy i nie działa?

Po 24 – tym lutym często słyszę te pytania.

Czy potrafię na nie odpowiedzieć? Nauczony przez teologię, pewnie tak. Mógłbym wykorzystać argumenty tzw. teodycei, ale czy Bogu potrzebna jest obrona? Oczywiście, że nie, bo czyż może garnek spierać się z garncarzem, że został uczyniony właśnie takim, jakim jest?

Mógłbym też bardziej duszpastersko i sympatycznie wskazać na cierpiącego Jezusa i powiedzieć, że Bóg nie uciekł z Golgoty, ale wraz z człowiekiem cierpi na krzyżu.

Kiedyś ta odpowiedź wydawała mi się sensowna i prawdziwa. Kilkakrotnie nawet jej użyłem, jednak później doświadczyłem, że nie rozwiązuje podstawowego problemu człowieka. O ile nadaje się do duszpasterskiego oddziaływania w kryzysie, o tyle człowieka wiary pozostawia bezradnym  wobec nagłych zwrotów życiowej sytuacji i ludzkich dziejów.

W wyniku wojny na Ukrainie większość z nas została pozbawiona pewności dostatniego, pomyślnego i bezpiecznego życia. Pojawiła się niewyobrażalna sytuacja, że możemy stracić wszystko, z czym wiążemy poczucie bezpieczeństwa. Wojenny konflikt wpierw sprowadza w naszą codzienność strach i depresję, w kolejnym dobiera się do zdrowia i dobrych relacji.

Przez kilka ostatnich dziesięcioleci wydawało się nam, że o ile w doświadczeniu jednostki może pojawić się nieprzewidziany kryzys, który pod znakiem zapytania stawia nawet życie, o tyle w doświadczeniu europejskich narodów destrukcyjna, niszcząca i krzywdząca wojna jest już niemal niemożliwa. Stworzony przez nas kosmos miał po prostu trwać. Przyznawaliśmy mu prawo do lekkiej korekty wzrostu przez lokalne i ostatecznie dające się przeżyć spadki na giełdach, ale żeby niemal z dnia na dzień miał się ugiąć pod przerażającą i totalną energia chaosu?

Tymczasem okazało się, że chaos, który nas przeraża, ponieważ nie potrafimy go pojąć ani nim zarządzać, niczym gorąca lawa, zawsze gotowa do wydostania się spod ziemi podczas erupcji wulkanu, czyha pod powierzchnią ludzkich dziejów, i to płyciej niż nam się wydawało, aby upomnieć się o nasz porządek świata. Zaskoczeni nietrwałością kosmosu, który stworzyliśmy dla własnego bezpieczeństwa i wygody, zaczynamy interesować się Bogiem, żeby znaleźć ujście dla narastającej frustracji i złości.

Dlaczego Bóg nie wspiera naszego kosmosu? Dlaczego nie panuje nad chaosem? Dlaczego nie podpiera i nie uwiarygodnia naszych roszczeń do kontrolowania biegu wydarzeń i zarządzania dziejami wszechświata?

Te pytania i pretensje powstają z konkretnego podglebia, którym są chrześcijańskie, naiwne wyobrażenia Boga. Nie wiedzieć dlaczego kojarzymy Go tylko z kosmosem. Uwierzyliśmy w kapłańskie zapewnienia, że Bóg jest Bogiem porządku, zapominając, że jako Źródło Życia jest wszystkim. Boga nie można uczynić gwarantem ludzkiego kosmosu, wypierając ze świadomości Jego związek z chaosem. 

W szkolnej, czyli w poprawnej i tradycyjnej teologii obwiązuje definicja, opisująca Boga jako ukrytego i jednocześnie objawionego, co religiologia, a wraz z nią pozostałe nauki humanistyczne przetłumaczyły na pojęcie tajemniczej mocy, jednocześnie przerażającej i fascynującej. Objawiony i fascynujący Bóg, utożsamiany z manifestacją (objawieniem) boskości w człowieczeństwie Jezusa Chrystusa, jest do przyjęcia, bo współczuje i ratuje człowieka z opresji. W związku z tym również teologia nie ma problemu z opisem objawiającej się boskości. Jednak jej drugi aspekt, zasłonięty przed ludzkim umysłem niczym niewidoczna strona księżyca, ukryty i przerażający, jest już trudny do opisania, więc i teologia stosuje metodę apofatyczną, zakładając, że jakiekolwiek pozytywne poznanie natury Boga przekracza granice możliwości rozumu. Praktycznie to oznacza, że ukryty aspekt Boga zaprzecza wszystkiemu, co jesteśmy w stanie pomyśleć i powiedzieć.

Niewielu teologów jest skłonnych uznać, że ukryty i przerażający Bóg manifestuje się jako chaos, wobec którego jesteśmy bezbronni, a gdy działa pozostaje ludziom ufne przyjęcie skutków chaosu.  Poddani presji, którą jest nadzieja wielu religijnych ludzi, że oswojonego Boga można modlitwą i wiarą zmusić do budowania bezpiecznego życia, teolodzy są skłonni upchnąć Boga w ramy ludzkiego kosmosu, każąc Mu zwyciężać chaos.

Definiując Boga w ten sposób, a potem powtarzając tę definicję bez końca, zaczynamy wierzyć w własne urojenia, koncepcje, wyobrażenia (obrazy Boga), wypierając część własnego doświadczenia i ludzkich dziejów z nieprzewidywalnym i przerażającym chaosem. W efekcie takich nieszczęść i tragedii, jak wojenna inwazja Rosji na Ukrainę, pojawiają się pytania w stylu: Gdzie jest Bóg? Dlaczego milczy i nie działa?

Dziś już wiem, bo to widzę, więc to stało się częścią mojej wiary, że określenia ukryty i objawiony oraz przerażający i fascynujący trzeba zastąpić bardziej współczesnymi i adekwatnymi do stanu naszej wiedzy oraz duchowości. Otóż wraz z rozwojem nauki staje się coraz bardziej oczywiste i naoczne, że boskość należy definiować jako harmonię dwóch rodzajów energii, żeńskiej i męskiej. To jednocześnie są dwa aspekty Boga, które są matrycą stworzenia wszechświata i człowieka: „Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas…. I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę kobietę stworzył ich” (1 Mż 1,26n). Co tradycyjna teologia nazywa ukrytym i przerażającym aspektem Boga jest odpowiednikiem energii żeńskiej. Analogicznie objawiony i fascynujący aspekt Boga jest odpowiednikiem energii męskiej.

Wszystko staje się jasne, gdy wsłuchamy się w grupę mężczyzn, którzy dzielą się swoimi życiowymi doświadczeniami. „Kobiety nie zrozumiesz”; „Wracasz do domu i nie wiesz z czym przyjdzie ci się  zmierzyć, będzie spokojna i przewidywalna czy wybuchnie i zacznie mieć pretensje do wszystkiego”.

„Kobiecość jest przerażająca. Jak ją ujarzmić?”. To pytanie spod „budki z piwem”, wypowiadane przez męskie usta, nie odbiega daleko od naszego: „Chaos wojny jest przerażający. Jak go ujarzmić, żeby nie rozlał się na cały świat?”. To ta sama perspektywa, której granic tylko nie potrafimy dostrzec. Co mężczyzn przeraża w kobiecości? Potencjalność każdego zachowania, każdego rozwiązania, każdej manifestacji, ponieważ mężczyźni lubią mieć wszystko zaplanowanie i pod kontrolą. Żeńska energia jest energią chaosu, to znaczy potencjalnością zaistnienia każdej formy życia. Z żeńskiej, rodzącej, stwórczej energii, w historii wszechświata i na powierzchni ludzkich dziejów ujawnia się zawsze jedna z możliwych form życia, która przybiera już ujarzmiony, konkretny, fizyczny, historyczny kształt. 

Mężczyźni tymczasem lubią czuć się władcami, którzy zarządzają życiem. Męskość w przeciwieństwie do kobiecości jest konkretną, fizyczną, strukturalną manifestacją życia, więc to, co manifestuje się w świecie, a pochodzi z energii żeńskiej, ukrytej przed ludzkim wzrokiem, przerażającej swoim niewyobrażalnym potencjałem wydania na świat wszystkiego, jest energią męską.

Jak z kobiety rodzi się mężczyzna, czyli z waginy rodzi się fallus, czyli z potencjalności wszystkiego pojawia się konkretna fizyczna postać świata, dziejów i człowieka, tak dziewica rodzi syna. To ponadczasowy ruch energii, pochodzący z boskiej matrycy stworzenia. Kto go dostrzega, rozumie dlaczego ludzki kosmos nie może trwać wiecznie i zostaje wchłonięty przez chaos, aby chwilę później mógł zamanifestować się kolejny kosmos. To jest dokładnie ten sam ruch energii, który decyduje o tym, że po lecie nastaje zima i kolejne lato, a po dniu nadciąga noc, z której rodzi się nowy dzień.

Matrycą harmonijnego współdziałania żeńskiego i męskiego aspektu energii jest Źródło Życia, w którym chaos jest odpowiednikiem energii żeńskiej, zaś kosmos męskiej. Dzięki temu zrozumiałem, że mówienie o Bogu jako porządkującym Stwórcy, który zwycięża potwory chaosu, zagrażające ludzkiemu życiu, jest niemożliwe. To jest kłamstwo, stworzone na potrzeby wyparcia strachu przed konsekwencjami działania żeńskiego aspektu boskości.

Wiara nie jest władzą! To znaczy, że służy nie tylko do przyjmowania ratunku, czyli wybawienia, ale tak samo jest potrzebna do przeżycia nieoczekiwanego obrotu spraw, w którym wszystko staje na głowie i niczego nie da się zrozumieć. Wiara, czyniąca człowieka pełnym, szczęśliwym, spokojnym, co teologia nazywa wiarą usprawiedliwiającą, jest przyjęciem życia, płynącego ze Źródła, w którym chaos i kosmos są dwoma, harmonijnie współdziałającymi aspektami energii.

Wiara nie przywiązuje się do konkretnej manifestacji życia, ale jest uczestniczeniem w całości życiowego doświadczenia. Dlatego jest też spokojnym przyjęciem chaosu, czyli śmierci i nocy. Słowa: „Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego” (Łk 23,46) świadczą o tym, że fizycznie i historycznie konkretna męska manifestacja człowieczeństwa, o imieniu Jezus, powracając do Źródła Życia oddaje się boskiej kobiecości.

Ponieważ wszyscy jesteśmy z kobiecej energii chaosu i do niej powracamy, więc wiara nie potrzebuje odpowiedzi na pytania: Gdzie jest Bóg? Dlaczego milczy i nie działa?

Wiara przyjmuje doświadczenie.