Modlitwa jest ciszą i spokojem. Całkowitym zaufaniem, że dzieje się to, czego jesteśmy pewni.
Czego jesteś pewna/en?
Boisz się o zdrowie, drogi do domu przed Świętami, biedy i ludzi?
Lęk oznacza, że jesteś tego pewna/en.
Lęk jest rodzajem wiary, i to silnej, że nie działa Boże błogosławieństwo; że nic Cię nie chroni; że nie zasługujesz na dobro; że musisz stale walczyć z przeciwnościami losu.
Bojąc się, wierzysz w to. Dlatego zaczynasz się modlić, żeby to wszystko Cię nie spotkało, a ponieważ w swoim lęku wcale nie jesteś pewna/en, że spotka Cię dobro, więc swoją modlitwę powtarzasz bez końca, na wszelki wypadek. Wypowiadasz wiele niepotrzebnych słów, jakby Źródło, do którego się zwracasz, było już wyschnięte i błogosławieństwo życia do Ciebie nie płynęło. A może sądzisz, że pomiędzy milionami modlitw Bóg nie usłyszy Twojej?
Jeśli modlisz się w lęku, w niepewności, zawiedziona/y życiem, zniecierpliwiona/y brakiem satysfakcji i pomyślności, otrzymujesz dokładnie to, co sam/a stwarzasz. Ponieważ się boisz, więc wiarą w to, że to wszystko może Cię spotkać, potęgujesz efekt odwrotny od tego, który jest treścią słów.
Do myślenia dają słowa Mistrza z Galilei, skutecznego terapeuty i mądrego nauczyciela, którego kojarzymy z nieustanną modlitwą: „Modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni sądzą, że dla swej wielomówności będą wysłuchani. Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie” (Mt 6,7n).
Czym więc jest modlitwa?
Ty jesteś modlitwą!
Pewnie nie jesteś przekonany, ponieważ kojarzysz ją z myślami i słowami, czyli świadomymi intencjami, kierowanymi do Źródła, które Jezus nazywa Ojcem.
No tak, ale czyż silniejszą intencją, czyli bodźcem wywołującym skutek, nie jest emocja, którą nie tylko czujesz, ale decyduje też o jakości Twego życia?
Pomyśl nad tym. Przecież zanim ktokolwiek z nas wypowie słowo rozmówca już odczuwa nasze emocje i uczucia. To się po prostu czuje, co oznacza, że na otaczający świat silniej działamy emocją, czyli cielesną energią, aniżeli słowem.
To jak się czujesz, kim w danej chwili jesteś w swoim wewnętrznym doświadczeniu i jakie emocje odczuwasz, decyduje o tym, jakim jesteś słowem. I to słowo nieustannie, chwila po chwili, dociera do Źródła, czyli Najwyższej Świadomości, będąc Twą modlitwą. Próbujesz potem „Wisłę zawracać kijem”, modląc się od czasu do czasu słowami, w których jest bardzo mało wiary, skoro uważasz, że musisz je powtarzać.
O to właśnie chodzi Jezusowi, że czasem wystarczy powiedzieć coś jeden raz, a czasem nawet w ogóle nie trzeba mówić, jeśli jesteśmy świadomi tego, że: „…wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie”. Decyduje wiara, a właściwie to, w co wierzysz.
Jeśli więc wierzysz, że Bóg, będący Miłością, którego inni mogą nazywać Źródłem Życia, Światła i Miłości albo Najwyższą Świadomością, nieustannie się Tobą opiekuje i błogosławi Ci, dlaczego prosisz o coś tylko dlatego, że się boisz?
Zawsze coś czujesz, w każdej chwili emocje i uczucia decydują o jakości Twego życia. A tymczasem najsilniejszą energią, z którą zwracasz się do Boga, jest wiara, nadzieja i miłość. Odczuwając je i kierując się nimi przy dokonywaniu życiowych wyborów, modlisz się najlepiej, jak możesz.
Całe życie jest modlitwą, bo Ty jesteś modlitwą, będąc strumieniem energii, trafiającej do Najwyższej Świadomości; do Boga, który jest naszym Źródłem.
Twoje uczucia są najskuteczniejszą modlitwą.
Jeśli czujesz lęk, bezsilność, zawiedzenie i smutek, albo utożsamiasz się z nimi, otrzymujesz dokładnie to, czego się boisz, co pozbawia Cię sił, zawodzi i zasmuca.
Jeśli wierzysz, masz nadzieję i postępujesz w miłości modlitwa skutecznie pomnaża to wszystko, czym według Ciebie jest Boże błogosławieństwo.
A jeśli czasem wypowiadasz modlitewne słowa, niech będą wzmocnieniem Twej wiary, nadziei i miłości. Błogosław nimi Boga, od którego wszystko masz. Błogosław nimi samego siebie, bo jesteś cudownym stworzeniem na pięknej ziemi. Błogosław wreszcie życie, bo jest niepowtarzalną szansą na duchowe wzrastanie i doświadczanie tego, czego jedynie na ziemi możesz doświadczyć. Niech Twe słowa będą potwierdzeniem wiary w Bożą Miłość, a nie lęku, że spotka Cię nieszczęście.
Rozpoczął się Adwent, cichy czas uważnego stawiania kroków i rozglądania się za pierwszymi rozbłyskami prawdziwego światła. W moim przekonaniu Adwent jest czasem budzenia się do świadomego życia. Pod względem duchowym został skonfigurowany w taki sposób, żebyś miał/a szansę dostrzec, że wokół Ciebie jest coraz więcej światła, więc także skuteczniej się modlić.
Życzę Ci, abyś otaczał się najlepszymi uczuciami, bo w ten sposób staniesz się skutecznym słowem, które sprowadza na ziemię szczęście, pokój, radość i zbawienie.
Będąc uczuciem, otrzymujesz więcej tego, co czujesz.
Co czujesz?