Marzec w Kiczycach (zamiast w Simoradzu)

Ważna rodzina nie jest najważniejsza, więc należy się jej nasza uwaga

Od 28 do 30 marca 2025 r.

Małżonkowie najczęściej pobierają się z miłości, aby po jakimś czasie wykrzyczeć sobie, że już nie mogą na siebie patrzeć. Czy na pewno? Co się popsuło albo czego od początku nie dostrzegali w swojej relacji?

Rodzice, poza przykładami patologicznymi, kochają swoje dzieci, a jednak co jakiś czas „puszczają im nerwy”. Niektórzy wówczas krzyczą, inni nawet biją. Bardziej subtelni są toksyczni i potrafią tak wpływać na emocje dzieci, żeby osiągać swoje cele, często wbrew dobru dzieci.

Rodzinne zjazdy nierzadko kończą się awanturą i złością. Na porządku dziennym są pretensje o sposób wypoczywania albo o wybór szkoły i kierunku studiów. Wciąż zdarza się presja najstarszego pokolenia (babć i dziadków) na pokolenie średnie (ich dzieci), aby nie pozwalali swoim dzieciom na zachowania, które dawniej nie uchodziły za stosowne.
Każda i każdy z Was pewnie może dać własny przykład tego, w jaki sposób rodzina, która sama w sobie jest wielkim błogosławieństwem i dobrem, nagle obraca się w zaprzeczenie samej siebie i zamiast wspierać dzieci w rozwoju, a dorosłym dawać poczucie bezpieczeństwa, dezintegruje, stresuje, unieszczęśliwia i zniewala. Wielu z nas wspomina dzieciństwo negatywnie i ma pretensje do rodziców. Inni chcieliby jak najszybciej zapomnieć o małżeństwie, a są też tacy, i jest ich coraz więcej, którzy wybierają samotność codzienności oraz świętowania, aby tylko ponownie nie wpaść w traumatyczne tryby rodzinnego życia.

Zatem:

– czy dla rodziny nie ma nadziei?

– czy lepiej dążyć do wyzwolenia od niej, aniżeli dobrze w niej funkcjonować?

– czy na pewno wszystko o rodzinie wiemy?

– czy w rodzinie potrafimy się komunikować?

– czy rozumiemy rodzinne systemy?

– czy jesteśmy świadomi rodzinnych mitów i narracji?

– czy wszystkie patriarchalne formy rodzinnych relacji na pewno są złe?

– czy współczesna transformacja rodziny we wszystkim jest dobra?

A może najskuteczniejszej i najbardziej brzemiennej w skutki lekcji życia doświadczamy w rodzinie i dzięki niej, dlatego warto przyłożyć się do nauki? Naprawdę wiele możemy naprawić, rezygnując na początku z oceny pozostałych członków rodziny, aby uświadomić sobie własne błędy. 

W Kiczycach, kolejny raz pod Skoczowem, odkryłem niedawno ośrodek, który może nam służyć za bezpieczny dom i bezpieczną przestrzeń podczas naszych spotkań i warsztatów. Wyobraźcie sobie, że nazywa się „ośrodek H2O”, a przecież woda  kojarzy się nam z mamą, rodziną, emocjami, płynnością życia, czyli tym wszystkim, czego moglibyśmy doświadczyć i na nowo przemyśleć podczas warsztatów, poświęconych rodzinie.

Czyli pewnie domyślacie się, że zainteresowanych tematem:

Ważna rodzina nie jest najważniejsza, więc należy się jej nasza uwaga

zapraszam do ośrodka H2O.  Do tematu podejdę wpierw biblijnie, to znaczy omówimy przykłady duchowej terapii rodzin (kto mnie zna, wie, że w związku z tym nie trzeba obawiać się fundamentalizmu, doktrynerstwa ani namawiania), a następnie z wykorzystaniem  współczesnych narzędzi pedagogicznych i psychologicznych.

Na miejscu jest wyżywienie, dostęp do boisk, w sezonie letnim do odkrytego basenu, brzegów Wisły, stawu, w którym można łowić ryby, oraz ścieżki rowerowej wzdłuż rzeki, którą przez Skoczów i Ustroń można dojechać do Wisły. Chcę sprawdzić, jak nam tam będzie, a jeśli będziemy zadowoleni, dołączy do listy miejsc, do których zapraszam na warsztaty.

Spotkajmy się w dniach od 28 do 30 marca 2025 r.

PIĄTEK        – zajęcia od 17.30 do 19.00

                       – kolacja o 19.00

SOBOTA       – śniadanie o 9.00

                       – zajęcia od 10.00 do 14.00

                       –  obiad o 14.00

                       – zajęcia od 15.00 do 18.00

                       – kolacja o 18.00

NIEDZIELA  – śniadanie o 9.00

                       – zajęcia od 10.00 do 14.00

                       – obiad o 14.00

Inwestycja dla osób, które zamieszkają w ośrodku od piątku to 600 zł.

Inwestycja dla osób, które chcą dojeżdżać to 380 zł. W tej cenie są zajęcia w piątek z kolacją, zajęcia w sobotę z obiadem i kolacją, zajęcia w niedzielę z obiadem.

Zakwaterowanie w domkach możliwe dla jednej, dwóch i trzech osób w jednym pokoju.

ZGŁOSZENIA: mju@escobb.com.pl; tel. 660 783 510

Roztańcz swoje emocje

18 do 22 czerwca 2025 – Sorkwity na Mazurach

Nie ma absolutnie złych emocji, są tylko złe reakcje, które biorą się ze stereotypowych ocen, że to jest dobre, a tamto złe. Wystarczy zmienić przekonania o tym, co nas spotyka, a zmienia się samopoczucie i zdrowie. Z biegiem czasu pojawia się cudowny świat emocjonalnej wolności. Kto doświadcza własnych emocji (pierwsze) i świadomie je kształtuje (drugie) staje się odporny na zewnętrzne wypływy i podejmuje wolne decyzje.

Przez pierwsze przeprowadzi Cię filigranowa i wesoła Patrycja Flieger, która dla Ciebie przyjedzie z Berlina. Wybiera cudowne melodie, a potem subtelnie i w sposób pozbawiony nachalności zachęca do doświadczania i wyrażania emocji w tańcu. Intuicyjny ruch jest sposobem na niewerbalne wyrażanie emocji, często głęboko zamrożonych i nieuświadomionych w ciele. Ta forma pracy pomaga wyrażać to, czego często nie potrafimy nazwać i wypowiedzieć.

Ja będę opowiadał o drugim. Ze względu na duchowe prawdy i perspektywę fizyki kwantowej współcześnie wiemy, że człowiek nie jest istotą materialną, ponieważ nie może być czymś, czego nie ma. Jest tylko światłość i energia fotonowa, która w tzw. „kwantowej przestrzeni” tworzy hologramy według duchowych matryc. Materia jest „ciężką energią”, czyli wibruje bardzo powoli. Duchowy świat jest tą samą energią, jednak o wyższej częstotliwości, bardziej świetlistej.

Każda/y z nas jest energią wibrującą materialnie (powoli) albo duchowo (szybko). Wibrujemy materialnie, gdy żyjemy w strachu i mentalnych wzorcach, które oddalają nas od źródła życia i zdrowia. Jednak świadome postrzeganie życiowych doświadczeń i praca z emocjami zmienia częstotliwość. Wtedy stajemy się jaśni, świetliści, szczęśliwi. Pewnie nie muszę specjalnie przekonywać, że najważniejsza jest wiara, no i taniec cząsteczek, z których się składamy.

Tańczy Stwórca, który jest Miłością, i wraz z Nim w miłości wiruje cały wszechświat.

Podczas zajęć warsztatowych nauczymy się uważnego przyglądania się emocjom i na poziomie mentalnym będziemy je reinterpretować w taki sposób, aby każda/y mógł wykorzystać ich potencjał dla dobrej, szczęśliwej i zdrowej przyszłości.

Wieczorami, na koniec wszystkich zajęć, Janina Głowacka z Malborka, będzie grała na misach, gongach i kamertonach, a my zanurzymy się w dźwiękach, które po warsztatach i tańcach wprowadzą nas w spokój i medytację. Dodam, że prywatnie Janina jest Mamą Patrycji, dlatego pomiędzy tanecznymi zajęciami i wieczornymi koncertami daje się wyczuć niczym niezmąconą harmonię.

Szczegółowy program spotkania podam później, niemniej już teraz informuję, że chciałbym rozpocząć w czwartek przed południem, 19 czerwca (to jest dzień wolny ze względu na święto kościelne), więc byłoby dobrze, gdybyśmy zjechali się do Sorkwit 18 czerwca popołudniu. Zakończymy obiadem w niedzielę, 22 czerwca. Na pewno będziemy też dużo spacerować i mieć wolny czas, aby doświadczyć ciszy.

Zapraszam do DOMU POJEDNANIA w Sorkwitach, przy ul. Plażowej 3. Zakwaterowanie w pokojach 2-osobowych oraz kilku-osobowych apartamentach.

Inwestycja z 3 posiłkami dziennie (także wieczornym w dniu przyjazdu i dwoma w dniu odjazdu) to 1200 zł.  

ZGŁOSZENIA:

mju@escobb.com.pl

tel. 660 783 510

Co począć ze starością?

Czy osiągnąwszy pewien wiek, zmęczeni pracą zarobkową, na pewno czekamy tylko na emeryturę?

Czy małżonków w średnim wieku, którzy latami wychowując własne dzieci nie rozwijali miłosnej relacji, na nowo spajają wnuki?

Co począć z dojrzałością, a potem ze starością? Tylko żałować i przeklinać?

Czy młodsze pokolenie może myśleć o starszym wyłącznie jako o problemie społecznym i ekonomicznym?

Czy wartość senexa przeminęła wraz z resztkami kultury antycznej?

Czy na pewno trzeba mieć zdrowe oczy, żeby widzieć, i zdrowe uszy, żeby słyszeć?

Czy król Salomon, prosząc w modlitwie o słyszące serce (1 Krl 3,9), wykazał się pragmatyczną roztropnością?

Jestem przekonany, że nie tylko z powodu starzejącego się społeczeństwa, ale przede wszystkim dla duchowego rozwoju najwyższy czas w naszych wspólnotach zająć się pięknem i wartością starości. Od dawna popełniamy ten sam błąd, czym wzmacniamy powszechną w mediach i ekonomii pochwałę niedojrzałej młodości, która jest przydatna ekonomicznie i politycznie. Poza wypłukanymi ze znaczeń rytuałami religijnymi, które powtarzamy ze względu na tzw. tradycyjne wychowanie i wartości, nie prowadzimy pracy duchowej, integrującej kolejne cykle ludzkiego życia. Praktyczne duszpasterstwo i kaznodziejstwo nie dostrzega różnic pomiędzy nimi i nie potrafi przeprowadzać przez doświadczenia graniczne.

W efekcie niedojrzali i nieświadomi zmian, jakich w następujących po sobie periodach życia powinna doświadczyć psychika, kolejna puella puer nie przechodzą w odpowiednim czasie duchowej transformacji, po czym z przerażeniem odkrywają, że dorosłość nie spełniła ich marzeń, a opadające kartki kalendarza coraz słabiej maskują wyzierającą z nich dojrzałość i starość. 

Doroczne spotkanie adwentowe, ewentualnie drugie wiosną, czyli pasyjne, organizowane dla tzw. seniorów, sprawy nie załatwia, a mam wrażenie, że wręcz uniemożliwia duszpasterstwo, które powinno mieć na względzie ludzką psychikę i duchowy rozwój, ponieważ jest iluzją dobrze wykonanej pracy.

Czas na geragogikę w duszpasterstwie, zrozumienie starości przez pedagogikę, dostrzeżenie senexa w kościelnej ławce, na spotkaniu towarzyskim i w gronie przyjaciół, wreszcie na duszpasterstwo, które dbając o duchowy rozwój rozróżnia cykle życia i pomaga w przejściu podróży życia.

Nie napisałem tego bez przyczyny, mam bowiem propozycję nie tylko dla moich koleżanek i kolegów w Kościele. Gdyby ktokolwiek, kto identyfikuje się  jako animator jakiejś grupy czy środowiska, komu na sercu leży ludzkie dobro i zdrowie, miał zamiar coś w tym względzie rozpocząć albo kontynuować, jestem do dyspozycji z odpowiednią refleksją. Mogą to być rekolekcje (obojętnie w jakim okresie liturgicznym), biblijne wprowadzenie do tematu dla liderów, wreszcie pogadanka dla starszych, którzy chcieliby przytulić swoją dojrzałość, albo dla młodszych, jeśliby chcieli zrozumieć rodziców.

Co powiecie na temat: Senex to osoba, która oglądając film, już na początku zna zakończenie?

Gwiazda narodzenia – epifanijne życzenia

„Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem Judzkim za króla Heroda, oto magowie ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest ten nowo narodzony król żydowski? Widzieliśmy bowiem gwiazdę jego na Wschodzie i przyszliśmy oddać mu pokłon” ( Mt 2,1n).

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dotychczasowa interpretacja gwiazdy Jezusa nie traktuje odpowiednio poważnie faktu, że dostrzegli ją magowie, czyli mędrcy, zajmujący się także astrologią. Greckie słowa „we wschodzie” (edytor bloga nie przyjmuje greckich liter) nie oznaczają strony świata, ale ascendent podczas narodzin człowieka. W astrologii to punkt ekliptyki, który wschodzi w określonym momencie i miejscu na ziemi. Jego położenie uzależnione jest więc od dokładnego czasu i współrzędnych geograficznych danego zdarzenia (np. narodzenia człowieka). Także współcześni znawcy astrologii są przekonani, że ascendent jest jedną z najważniejszych wypadkowych w horoskopie mających wpływ na istotę człowieka, jego cechy, drogę życia, wygląd, zdolności, itp.

Jeśli zdaniem astrologów ascendent określa przeznaczenie człowieka, zatem w Ewangelii wg Mateusza mielibyśmy do czynienia nie tyle ze świadectwem o zrzeczeniu się przez magów mądrości i znaczenia ich wiedzy, co przede wszystkim z poglądem ewangelisty, bliskim współczesnej psychoanalizie, a mianowicie, że przeznaczenie, z którym rodzi się człowiek, nie musi go determinować. Gwiazda na Wschodzie (czyli życiorys, odczytany przez magów z horoskopu) zaprowadziła ich do Jezusa, który jako Chrystus stał się Gwiazdą Zarania (Gwiazdą Nowego Dnia; Gwiazdą Początku).

Imię, pochodzenie z królewskiego rodu, czas i miejsce urodzenia, oraz wiele innych „ustawień startowych” nie zdeterminowało Jezusa. Wzrastał w mądrości i prowadzony przez Ducha, któremu był posłuszny, nabrawszy pełni świadomości stał się Chrystusem. Konkludując mogę więc napisać, że imię „Jezus” związane jest z przeznaczeniem, zaś tytuł „Chrystus” oznacza pełnię ludzkiej osoby, która poprzez duchowy związek z Ojcem, objawiła pełnię swej boskości.

Czy przeznaczenie nie ma znaczenia? Wręcz odwrotnie, co świetnie ilustruje przykład Jezusa Chrystusa. Musi jednak zostać świadomie przyjęte jako dar i potencjał ziemskiego życia, bo tylko w takim wypadku człowiek staje się wolnym twórcą życia, ujawniając niepowtarzalną i jednorazową istotę i godność swego człowieczeństwa. W ciele (ziemskim człowieczeństwie) urodził się Jezus, który w Duchu stał się Chrystusem.

Co napisałem o Jezusie Chrystusie, napisałem także o sobie. Napisałem to o każdym z nas. Bez względu na to, w jakim czasie, miejscu, rodzinie i środowisku urodziliśmy się nic nie determinuje nas do nieszczęśliwego i tragicznego życia, na które nie mamy wpływu. Naprawdę nie ma większego znaczenia, czy jesteśmy dziećmi bez rodziców, czy nasi rodzice okazali nam dużo mądrości, czułości i miłości; czy wychowaliśmy się na blokowisku, czy może na wsi, ponieważ dzięki wierze (będącej darem) i przez wiarę (będąc też duchową pracą), każdy z tych „pakietów startowych” staje się naszym atutem i dobrem, z którego w Duchu Bożym możemy wzrastać aż do pełni i stać się Chrystusem dla innych. Od duchowej pracy zależy na ile nasze przeznaczenie staje się naszym więzieniem, czy powołaniem, w którym możemy świętować życie i objawiać chwałę Najwyższej Mądrości, Świadomości i Miłości.

Myślę, że przesłanie Święta Epifanii, które odczytuję z relacji ewangelisty Mateusza o pobycie magów w Betlejem i oddaniu Mu przez nich pokłonu, ma wiele wspólnego z założeniem psychoanalizy, że jeśli w naszych sercach nie uświadomimy sobie tego wszystkiego, co jest naszym nieświadomym przeznaczeniem, wówczas prędzej czy później powróci to do nas w postaci przeklętego losu, nad którym będziemy jęczeć jako niewolnicy. Jeśli jednak będziemy wytrwale rozjaśniać kolejne tajemnice naszego przeznaczenia, ukryte w osobistej i zbiorowej (np. rodowej) nieświadomości, wówczas nie doświadczymy wypalenia, rozczarowania, apatii i rezygnacji, ani nie będziemy przeklinać dnia narodzin, ale z pasją i miłością będziemy wzrastać w świadomości Chrystusa.

Każda i każdy z nas ma gwiazdę, dzięki której może rozpocząć drogę do Chrystusa.

Odważnej wiary, aby nią wytrwale podążać, dziś – w Święto Epifanii – z serca Wam życzę.