Każdemu może przytrafić się gorszy dzień. Jeśli jednak od dłuższego czasu nie masz na nic ochoty i nie reagujesz na bodźce, płynące z otoczenia, być może wpadłeś w apatię. Niby nic groźnego, a jednak warto, abyś przyjrzał się tej emocji i zapytał się, czy wszedłeś w nią świadomie, aby stać się mniej wrażliwym, bo nie radzisz sobie z chaosem informacji, produktów, możliwości, wyborów i pokus, czy przyszła sama, nie wiadomo skąd, i oplotła Cię kokonem bezradności?
Z apatią mamy ten problem, że w kulturze i pobożności bynajmniej nie jest jednoznacznie negatywna. Przecież dla stoików, sceptyków bądź cyników jest pożądanym stanem umysłu, w którym człowiekowi nie przeszkadzają pasje i namiętności. Niektóre aspekty apatii są też pozytywnie ocenianie i przeżywane w chrześcijańskiej pobożności, zwłaszcza pokutnej i pasyjnej. Zgoła innego zdania są terapeuci, leczący depresję, skoro apatia ze stresem zostały przez nich uznane za jej najoczywistsze objawy.
Apatia jest pojęciem, pochodzenia greckiego, zbudowanym z przedrostka a, w tym przypadku oznaczającego brak, oraz słowa pathos, tego samego, które tworzy pojęcie antypatii. Przypomnijmy sobie, że jego podstawowe znaczenia, zależące od kontekstu, to doświadczenie, cierpienie, uczucie, namiętność. Apatia jest więc emocją, w której nie człowiek nie chce cierpieć, doświadczać życia, odczuwać, przeżywać namiętności. Pozornie to nie najgorsze rozwiązanie w świecie, pełnym różnorodnych namiętności i pokus. Mimo wszystko warto zastanowić się nad tym, czy potrafimy przez dłuższy czas utrzymywać ów stan umysłu i emocji na odpowiednio bezpiecznym poziomie, żeby nie wychłodzić się aż do zaniku pragnień i radości?
Bo, jeśli wbrew życiowym potrzebom, którymi są: zdrowie, przynależność społeczna i źródło utrzymania, ograniczyliśmy aktywność i codzienne obowiązki do niezbędnego minimum, to zapewne nie mamy do czynienia z cnotą, ale zagrożeniem dobrostanu i życia. Jeśli działania, zwykle będące źródłem przyjemności, rozrywki i relaksu, zupełnie wypadły z kręgu naszych zainteresowań, czy to jeszcze leży w naszym interesie? Raczej nie, ponieważ kolejnymi etapami pogłębiającej się apatii będą: obniżenie nastroju, skłonność do odczuwania smutku i przygnębienia, niemożliwość doświadczania radości, nadmierna senność, chroniczne zmęczenie, związane z kłopotami w zasypianiu i nocnym wybudzaniem się, osłabienie koncentracji, wycofanie się z relacji społecznych i aktywności fizycznej.
Wreszcie na końcu zdradzieckie macki apatii doprowadzają człowieka do stanu, w którym niczego nie odczuwa i sprawia wrażenie emocjonalnie otępiałego. W takim przypadku jest już utrudnione normalne funkcjonowanie. Dlatego osoby, dotknięte apatią, często mają problemy w pracy, w szkole, w rodzinie, a także przy wielu czynnościach i obowiązkach, które dotąd nie sprawiały najmniejszych kłopotów.
Apatię zazwyczaj można poznać po tym, że miejsce świadomych zachowań zajmują na początku niewinne i w niczym nie podejrzane automatyzmy. Po jakimś czasie stają się ewidentnie niebezpieczne, ponieważ spożywanie posiłków, rozmowy z bliskimi albo codzienne czynności osoba w stanie apatii wykonuje niemal bezrefleksyjnie. Można odnieść wrażenie, że żyje na autopilocie. Dlatego apatia na tyle mocno ogranicza świadomość, iż na jej poziomie energetycznym naoczna jest bieda, rozpacz i beznadzieja.
W apatii ludziom wydaje się, że cały świat sprzysiągł się przeciwko nim, a przyszłości, której nie potrafią sobie wyobrazić, po prostu się boją. Żyją w poczuciu bezradności, hołdując powszechnemu na tym poziomie świadomości przekonaniu, że wszystko zależy od pecha bądź szczęścia, więc nie starają się i nie podejmują wysiłków, aby odmienić swój los. W efekcie na wszystko brakuje im środków, a z biegiem czasu także energii. Niczym woda, która w coraz niższych temperaturach staje się lodem, wychładzają się do tego stopnia, że po jakimś czasie, jeśli nie są energetycznie zasilani przez osoby albo instytucje opieki, wchodzą w stan pasywnego samobójstwa. Co prawda nie jest to eutanazja czynna, mimo wszystko na skutek rezygnacji z życia doświadczają takiej kumulacji chorób i nieszczęść, że zamarzają na zawsze.
Ten poziom życiowej energii jest charakterystyczny dla ludzi bezdomnych i wypchniętych na margines społeczny. Ale nie tylko, bo także przewlekle chorych, więc izolowanych od domu i najbliższych, mieszkańców domów opieki czy samotnych osób w podeszłym wieku. Specjalną grupę tworzą dorośli, z wielkimi możliwościami twórczego i satysfakcjonującego działania, którzy nie zdołali odciąć się od toksycznych rodziców i nawet po ich śmierci pędzą bezsilne i nieciekawe życie. Nie potrafią pozbyć się poczucia, że są nieudani, najgorsi, niepotrzebni, przegrani. Ich apatia jest konsekwencją totalnego braku wiary w siebie.
Sama w sobie apatia jest emocją, której poziom energii bliski jest poziomowi lęku, winy i wstydu. To nieuświadomiony, wstępny etap umierania, przez ogół nie kojarzony ze śmiercią, dlatego źle diagnozowany. Zamiast stosować radykalne metody, ratujące życie, przywracające zdolność reagowania na bodźce, czyli czucie nawet za cenę psychicznego bólu, rozczulamy się nad niedolą pogrążonych w apatii, zachowując się wobec nich nazbyt delikatnie i empatycznie. W ten sposób stwarzamy w nich fałszywe poczucie ciepła, charakterystyczne dla śmierci przez wyziębienie.
Nie ulega kwestii, że pomimo negatywnego balastu energia apatii posiada również potencjał pozytywny, przydatny zwłaszcza w świecie nadmiaru informacji, produktów i pokus. Filozoficzna intuicja nie jest pozbawiona racji, tym bardziej że jest poświadczona przez tradycje religijne i praktykowana przez duchowo rozwinięte jednostki. Póki apatia służy powściąganiu EGO, jest dobrym narzędziem przy podejmowaniu decyzji. Dzięki niej unikamy tego, co prędzej czy później z powodu chciwości i pychy sprowadza na nas nieszczęście i cierpienie. Jednak trzeba z niej korzystać bardzo ostrożnie. Musi pozostawać narzędziem mentalnym, którym dystansujemy się do nadmiaru bodźców z otoczenia i propozycji, podsuwanych przez świat. Pozostając w apatii mentalnej mamy szansę wybierania tego, co jest naprawdę potrzebne naszemu JESTEM, a nie jest tylko zachcianką EGO. W żadnym wypadku nie może wniknąć w ciało, w którym staje się emocjonalnym wzorcem, spowalniającym i zagęszczającym życiową energię.