
Warto sobie uprzytomnić, że w perspektywie żydowskiej oraz chrześcijańskiej zbezczeszczenie religijnego symbolu oraz obrażenie religijnych uczuć jest wprost niemożliwe z powodu konstytuującego wiarę i duchowość.
Każdy symbol religijny jest bowiem jakąś imaginacją Absolutu, próbą przedstawienia Najwyższego, wizualizacją któregoś z atrybutów Stwórcy Wszystkiego co Jest i dlatego jest nadużyciem ze względu na Dekalog: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie. Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią” (2 Mż 20,3n). Jak słowami sygnalizujemy nasze doświadczenie Obecności Istnienia, tak religijnymi symbolami wizualizujemy wybrane atrybuty Boga. Co prawda nie wyrażamy nimi pełni Świadomości, ale jakby nie było podejmujemy takie próby, utożsamiając się potem z efektami naszej wyobraźni. Dlatego symbole religijne same w sobie nie służą wierze ani nie rozwijają duchowości. Odwrotnie utrudniają nam codzienne i dynamiczne doświadczanie Obecności i czynią z nas religijnych fanatyków, którzy utożsamiają się z efektami własnej wyobraźni. Tymczasem naszym ziemskim powołaniem jest duchowe wędrowanie ku pełni duchowej świadomości Chrystusa, czyli Świadomości Istnienia i pełni Miłości.
Z powyższego wynika drugie. Absolutnie nic nie może pełniej przedstawić i uobecnić Boga aniżeli człowiek w pełni chrystusowego Ducha. Dlatego Mojżesz zabrania czynienia podobizn Boga (czytaj też religijnych symboli), aby Jezus z Galilei w pełni swego uchrystusowienia mógł nas przekonać, że jedynym symbolem Boga jest człowiek.
Dopowiadając, nie powinniśmy utożsamiać się z żadnym religijnym symbolem, aby nic nie przesłaniało nam prawdy o nas samych. Ludzie zaślepieni religijnym symbolem, zasłaniającym im godność człowieka i wartość życia, stają się fanatykami swojej i grupowej wyobraźni. Człowiek jako manifestacja Obecności i pełni chrystusowej Świadomości nie ma dla nich żadnego znaczenia. Kpią sobie z niego, obrażają, poniżają i odbierają prawo do bycia człowiekiem, a na końcu zabijają, jak stało się z Jezusem z Galilei, który umarł, ponieważ nie utożsamił się z religijnym symbolem i nie imaginował, ale doświadczał Królestwa Bożego, czyli potęgi Istnienia.
Krytycy paryskiej inauguracji Igrzysk Olimpijskich, pełni oburzenia i jadu, którym plujecie na innych, dla których powinniście być bliźnimi, przemyślcie swoje zachowanie, bo sami do Królestwa Istnienia nie wchodzicie, a innym zabraniacie.