Medytacja nad zdjęciem – Dłoń w dłoni

„A gdy wzeszła zorza, przynaglali aniołowie Lota, mówiąc: Wstań, weź żonę swoją i dwie córki, które się tu znajdują, byś nie zginął wskutek winy tego miasta. Lecz gdy się ociągał, wzięli go owi mężowie za rękę i żonę jego za rękę, i obie córki jego za rękę, bo Pan chciał go oszczędzić, i wyprowadzili go, i pozostawili poza miastem” (1 Mż 19,16n). 

O świcie, gdy ustępuje ciemność, dłoń chwyta za dłoń i wyprowadza poza miasto. Przyznajmy – dziwne miejsce ocalenia. Kojarzy się nam raczej, że powinno być na odwrót, zwłaszcza w czasach biblijnych patriarchów, gdy na pustyni, pomiędzy miastami i oazami, często rządziły bandy rabusiów.

Dłoń wyprowadza poza miasto, poza mury, czyli gdzie?  Tam, gdzie człowiek traci poczucie bezpieczeństwa: „Dlatego i Jezus, aby uświęcić lud własną krwią, cierpiał poza bramą. Wyjdźmy więc do niego poza obóz, znosząc pohańbienie jego. Albowiem nie mamy tu miasta trwałego, ale tego przyszłego szukamy” (Hbr 13,12-14).

Chcesz człowiekowi pomóc? Chwyć mocno jego dłoń i wyprowadź poza miasto, poza miejsce, w którym czuje się bezpiecznie. Wyprowadź go poza zadomowienie, aby przestał budować na tym, co do tej pory było mu bliskie, co było jakąś istotna wartością. Może była to szczególna wartość etyczna, wyniesiona z domu; może wspominanie dzieciństwa i opieki rodziców; może religijne doświadczenia; a może majątek albo jakaś umiejętność? Wyprowadź go poza mury bezpieczeństwa, które sam sobie stworzył, i koniecznie zabroń oglądać się wstecz, aby nie stał się słupem soli, pamiątką przeszłości i tęsknoty za domem.

Jezus umiera poza murami, w doświadczeniu totalnego opuszczenia. Na Golgocie ginie człowiek, który ze swojej dłoni nie wypuścił niczyjej dłoni. Kto chce wyobrazić sobie człowieka wielkiej mocy, musi być przygotowany na przyjęcie obrazu Golgoty. Tylko trzymając dłoń w dłoni można w pokoju wyjść poza mury zadomowienia i zaufać, że nawet śmierć ma sens.

Mocno uściśnijmy dłoń tego, którego wyprowadzamy, aby miał odwagę nie odwrócić się i wrócić, bo wtedy – jak żona Lota – stanie się pomnikiem, a więc czym? Pamiątką samego siebie. Jesteśmy aniołami, ratującymi z zadomowienia wewnątrz racjonalnych dowodów na przetrwanie, aby przestraszonym pokazać przyszłość. Uświadomić im, że przeszłość jest iluzją, a rzeczywiste jest wyłącznie to, co dziś się zaczyna.

Kto żyje iluzjami, brnie w ciemności.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

6 − 1 =