Gdy Izrael zajmował kolejne tereny i miasta, mieszkańcy Gibeonu ocalili swoje życie, posługując się podstępem. Gdy jednak wyszedł na jaw, zwrócili się do Jozuego słowami: „Otóż teraz jesteśmy w twoim ręku; co ci się dobrym i słusznym wydaje, aby z nami uczynić, to uczyń” (Joz 9,25). Mieli wielką odwagę. A może to wcale nie była odwaga? Co więc? Myślę o pewności. Mieli pewność, że Jozue nie cofnie słowa i nie zerwie przymierza, nawet wówczas, gdy dowie się o ich podstępie.
Czego możemy być pewni każdego dnia? Możemy mieć pewność, że Bóg nie cofnie słowa i nie zerwie przymierza, nawet wówczas, gdy na jaw wyjdzie niejedno nasze oszustwo, podstęp, próba zwiedzenia Boga: „Ogarniasz mnie z tyłu i z przodu i kładziesz na mnie rękę swoją. Zbyt cudowna jest dla mnie ta wiedza, zbyt wyniosła, bym ją pojął” (Ps 139,5).
Boże dłonie obejmują dłonie grzesznika, mocno je spajają i pozwalają mieć nadzieję życia i ochrony przed złem. Tak z dłoni Boga i ukrytych wewnątrz dłoni człowieka powstaje wspólnota, będąca znakiem ocalenia: „Nie dosięgnie cię nic złego i plaga nie zbliży się do namiotu twego, albowiem aniołom swoim polecił, aby cię strzegli na wszystkich drogach twoich” (Ps 91,10n). Posługując się tymi słowami kusiciel postanowił zwieść Jezusa. Spróbuj, czy Bóg na tyle ma silne dłonie, że spadając ze szczytu świątyni, nie uderzysz o ziemię.
„Wypróbuj Boże dłonie! Co ci szkodzi?” Myślę, że każdy zna ten rodzaj kuszenia. Ile razy za swojego życia wystawiliśmy Bożą dobroć na próbę? Za każdym razem był to grzech, bo nie chodzi o to, żeby Boże dłonie traktować jak „skokochron”, ale żeby nasze dłonie z Jego dłońmi tworzyły wspólnotę modlitwy i działania, czyli po prostu sieć zbawienia.
Taką sieć musimy zaplatać teraz, oddzieleni od siebie murami. Zaplatajmy dłonie w sieć miłości. Dłonie ciepłe, życiodajne, zapraszające do wspólnot, a nie powstrzymujące przed kontaktem. Kto jest rybakiem ludzi, prędzej czy później musi nauczyć się zaplatać sieć zbawienia, aby z jej pomocą wydobywać współczesnego Jonasza z topieli, z głębokości krainy umarłych, z krainy samotności, smutku, niewoli i „nie zbawienia”.