Męstwo pierwotnie było cnotą żołnierzy i sportowców. Antyczni filozofowie rozumieli męstwo jako wewnętrzną postawą wobec życia. Nie myśleli o odwadze w walce, lecz o gotowości do obrony uznawanych przez siebie wartości. Męstwo związane jest z wytrzymałością i wewnętrzną wolnością. Kto dzielnie walczy o wyznawane przez siebie wartości, doświadcza sprzeciwu i ran. Nie porzuca ich jednak, ale wsłuchuje się w ów sprzeciw i pyta, czy nie nazbyt zuchwale chciał je przeforsować. A kiedy w ramach samooceny rozpoznaje, że musi iść dalej tą drogą, wtedy już nic go nie powstrzymuje. Kontynuuje walkę o wartości, nie obrażając się, gdy inni się sprzeciwiają. Przyjmuje wyzwanie i walczy uczciwymi środkami.
Dzisiaj prawdziwe męstwo nie występuje często. Zarówno w polityce, jak i na przykład w Kościołach jest wielu populistów, którzy kierują się nastrojami ludzi i mówią to, co inni chcą usłyszeć. Duszpasterze nie kierują się wprawdzie wynikami sondaży, ale często nie mają dość odwagi, by przeciwstawić się narzuconym z góry czy z zewnątrz wytycznym, albo ocenom, nawet wtedy gdy widać, że nie przyniosą one korzyści. Mimo wszystko wdrażają metody i pomysły, nie konsultując się z parafianami. Chowają się za murem nakazów, ograniczeń, niezależnej od nich konieczności czy siły wyższej. Gdy muszą komuś odmówić bądź przedstawić swój punkt widzenia, starają się uczynić to w sposób jak najbardziej bezosobowy, bez szczerej rozmowy. Nie patrzą drugiemu w oczy i nie stawiają się w jego sytuacji.
To jest właśnie brak męstwa. Jeżeli żądam od kogoś czegoś trudnego, muszę spojrzeć mu prosto w oczy. Muszę się z nim rozmówić i skonfrontować – wraz ze swoją bezsilnością, z wątpliwościami i przemyśleniami.
Biblijne przykłady męskich zachowań, oczywiście poza świadectwem o Jezusie, odnajdujemy w starotestamentowej narracji o Samsonie, czyli typowym wojowniku. Myśląc o męstwie wojownika warto uwzględnić to, że ów archetyp nie jest jednolity. Przykładem jest chociażby grecki bóg wojny Ares (łac. Mars), który z jednej strony reprezentuje pozytywną męską siłę, z drugiej zaś, z powodu swojej popędliwości i żądzy walki, cieszy się najmniejszym poważaniem u bogów Olimpu. Człowiek, szczególnie mężczyzna, o cechach Marsa ma bezpośredni kontakt ze swoimi uczuciami i ciałem, ale może ucieleśniać także wymykającą się spod kontroli skłonność do kłótni.
W pozytywnym sensie wojownik oznacza tego, kto konfrontuje się ze swoim lękiem i bierze swój los we własne ręce. Prawdziwy wojownik walczy zawsze o życie. Nie walczy przeciwko komuś, lecz za ludzi, żeby mogli żyć w pokoju. Dlatego nie urzeczywistniając archetypu wojownika nigdy nie będziemy zdolni do życia w pokoju i solidarności w sposób świadomy. Prawdziwy wojownik bierze odpowiedzialność za swoje życie. Dystansuje się do oczekiwań innych wobec siebie, ale to prowadzi do konfliktów.
Grecy znają „agonię”, czyli intensywnie odczuwany ból, związany z męstwem. Agonia jest walką na śmierć i życie, oznacza gotowość do zaangażowania się w coś nawet za cenę życia. Z byciem męskim wiąże się ryzyko śmierci, jako konsekwencja zaangażowania się po stronie życia. Wojownik musi więc nauczyć się żyć z agonią, chyba że zdecyduje się pozostać widzem i spędzić swoje życie jako obserwator, na tarasie, w wygodnym fotelu, przy szklance dobrego trunku, w towarzystwie cnotliwych panienek. Ten, kto realizuje archetyp wojownika, musi się liczyć z tym, że zostanie zraniony i doświadczy lęku.
Wojownik nigdy nie stosuje przemocy, lecz walczy o wyznawane przez siebie wartości, nie dopuszczając do sytuacji, w której stałby się „ofiarą losu”. Przeciwieństwem wojownika nie jest mediator, rozjemca, a bierna ofiara, która identyfikuje się z rolą ofiary i ciągle biadoli nad tym, jak jej źle, ale sama nie angażuje się w walkę o dobro.
Biblijna historia o Samsonie pokazuje nam istotne aspekty wojownika. Jest on pogromcą lwów, dobrym strategiem graczem odgadującym zagadki. Potrafi umiejętnie obchodzić się z agresją. Walczy nie tylko z pomocą swojej siły, lecz także inteligencji. Jest to walka posługująca się także grą. Samson jest mistrzem w uwalnianiu się z pęt. Potrafi rozerwać więzy, którymi krępują go pobratymcy, żeby odlać go w ręce Filistynów. Nie da się ująć, ograniczyć czy zdominować nawet przez swoich przyjaciół. Wojownik jest wolnym człowiekiem. Nikt nie jest w stanie go zniewolić.
Współcześnie potrzebujemy męskich osobowości, które wyłamują się z powiązań i grup interesów, walcząc w wolności o podstawowe wartości i życie.
W średniowieczu istniało zjawisko miłości dworskiej. Rycerze staczali zażarte pojedynki o kobietę, którą czcili i adorowali. Walkę wiązali z miłością. Ci rycerze nie byli zawadiakami, lecz łączyli ze sobą walkę, umiar i dobre obyczaje. Ujmowali się za biednymi. A ich dworska miłość polegała na tym, że marzyli o szlachetnej damie, nie koncentrując się wyłącznie na seksualności. My tymczasem sądzimy, że wojownik obchodzi się z kobietami w sposób grubiański. W miłości dworskiej rycerz miał zupełnie inny stosunek do kobiet.
Rycerz nie chciał kobiety posiadać fizycznie. Kochał ją i opiewał miłość w pięknych pieśniach, zachowując pełen respektu dystans do uwielbianej kobiety. W dzisiejszych czasach trudno powielić dworską miłość, można jednak uczyć się łączenia archetypu wojownika z archetypem kochanka, ponieważ pomiędzy nimi istnieje ścisły związek.
Tylko męski mężczyzna jest prawdziwym kochankiem.