Ociemniali przychodzimy na świat, aby stać się widzącymi – rozmyślanie na 2 sierpnia

Gdy przechodził, zobaczył człowieka niewidomego od urodzenia. Zapytali Go Jego uczniowie: Rabbi, kto zgrzeszył, on czy jego rodzice, że urodził się niewidomym? Jezus odpowiedział: Ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice, ale stało się tak, aby w nim objawiły się dzieła Boga. Dopóki jest dzień, powinniśmy wykonywać dzieła Tego, który mnie posłał. Przychodzi noc, gdy nikt nie może działać. Dopóki jestem na świecie, jestem światłością świata. Gdy to powiedział, splunął na ziemię, zrobił błoto ze śliny i pomazał nim oczy niewidomego. Polecił mu też: Idź i obmyj się w sadzawce Siloam (co znaczy Posłany). Odszedł więc, obmył się i wrócił jako widzący. A sąsiedzi i ci, którzy go przedtem widywali żebrzącego, mówili: Czy nie jest to ten, który siedział i żebrał? Jedni mówili: To jest on, inni: Nie, ale jest do niego podobny. On zaś powiedział: To ja jestem.

J 9, 1-9

W Ewangeliach zapisanych jest wiele opowiadań, z których dowiadujemy się, że Jezus był skutecznym lekarzem, znającym przyczyny chorób i skutecznie uzdrawiającym między innymi dlatego, że stosował metody zawsze najodpowiedniejsze dla chorych.

W moim przekonaniu oglądanie uzdrawiającego Jezusa warto rozpocząć od opowiadania z Ewangelii Jana. Może nie jest ono najważniejsze, niemniej na pewno przedstawia pełny obraz Jezusa jako terapeuty i Zbawiciela. Wartością dodaną opowiadania jest dość precyzyjna wizja chrześcijańskiego doświadczenia religijnego, która przyświecała autorowi.

Zapraszam więc do refleksji, która być może dla niektórych będzie nowa  i odkrywcza – przynajmniej mam taką nadzieję. Być może pomoże również przemyśleć niektóre aspekty życia. Otóż na samym początku napisane jest, że Jezus zobaczył tego człowieka. W języku polskim tego nie słychać, ale w języku greckim zostało użyte słowo, które oznacza, że Jezus oglądał tego człowieka nie zewnętrznymi oczami, ale spojrzał na niego od wewnątrz, spojrzał w jego istotę. I co tam zobaczył? Ciemność.

Punktem wyjścia w procesie poznawania Jezusa, definiowania duchowości i wreszcie rozumienia choroby jest wewnętrzna ciemność, z którą przychodzimy na świat. Z tym się nie dyskutuje. To warunek wstępny początku ziemskiej historii każdej duszy. Rodzimy się ociemniali.

1. Widzieć do środka siebie, do swej istoty  

Opisany przez ewangelistę człowiek nie widzi. Jednak nie dlatego jest ociemniały, że jego oczy są nieaktywne. On nie widzi ponieważ jest w nim jakaś nie odkryta ciemność, jakaś noc, z która przyszedł na świat. Przynajmniej tak to wygląda zewnętrznie. Dlatego uczniowie pytają: Jezu, kto zgrzeszył? On czy rodzice, że się ślepy urodził? I teraz Jezus odpowiada bardzo charakterystycznie dla swojego sposobu rozumienia choroby i zdrowia, a w istocie duchowości: Ani on nie zgrzeszył ani rodzice, ale żeby w nim objawiły się Boże dzieła  

W nim!

W tekście greckim zostało użyte sformułowanie, które wpierw należy tłumaczyć jako „w nim”. Dopiero gdy w tym człowieku dokonają się Boże dzieła i w nim coś się zmieni, wtedy to stanie się widoczne również na zewnątrz.

Mamy więc pierwszą ważną myśl, a mianowicie, że wszystko zaczyna się od tego, co jest w człowieku i od zmiany, która musi się stać udziałem człowieka. Wewnętrzna zmiana – z niej rodzi się potem zewnętrzna nowa jakość. Ten człowiek tak długo nie będzie widział, póki nie nauczy widzieć jak Jezus: do środka, do swojej istoty, do samego siebie.

Dzieło Boże musi zatem objawić się w nim. Jakie to będzie dzieło? Jakiej natury, jakiej istoty?

To widać po kolejnych kapitalnych szczegółach narracji. Zauważmy więc, że Jezus nakłada na oczy ociemniałego nakłada ślinę, która jest zmieszana z prochem, tworząc błoto. Ten człowiek nie widzi, ale inne zmysły ma bardziej aktywne. Istotny na pewno jest zmysł dotyku. Jezus komunikuje się z wnętrzem tego człowieka, dotykając oczu, które są ślepe. Przez zmysł dotyku komunikuje mu, że to, co najwłaściwsze, co istotne, będzie się teraz działo przez poczucie ziemi, a w domyśle rozpoznanie, że on sam jest ziemią.

Są takie piękne słowa, zapożyczone z języka łacińskiego, które tłumaczą ów terapeutyczny proces. Warto pamiętać, że jednocześnie opisują uniwersalne doświadczenie religijne i duchowe, przedstawione w tej narracji. Te słowa pomogą uzmysłowić sobie jego istotę. Otóż w j. hebrajskim jest tak, że adam w pierwszym rzędzie nie jest imieniem, ale rzeczownikiem, oznaczającym istotę stworzoną z ziemi. Adam to adamita, czyli ziemianin, ulepiony z ziemi. Po polsku mamy tak samo: z ziemi jest człowiek, czyli ziemianin.

Język łaciński również posługuje się podobną rodziną słów: homo, humanum, humanushumus – z ziemi. Ale, uwaga, w języku łacińskim mamy kolejne słowa, które pokazują przemianę, która dokonała się w bohaterze (oczywiście wtórnym, bo pierwszym zawsze jest Jezus) tej narracji. Ten człowiek musi mianowicie zacząć patrzeć w siebie. Czyli w  co? Oczywiście w swoją ziemię, w swoją adamiczność. W to, że jest ziemianinem.

Co to oznacza? Człowieku, zgódź się na siebie! Pojednaj się sam ze sobą. Zrozum, że to, iż jesteś stworzony z ziemi to jest wartość. Nie pomniejszaj się. Nie próbuj się poniżać. Odszukaj raczej w tym, co jest twoim humusem, twoją ziemią, twoją istotą, prawdę o sobie. Jak zobaczysz prawdę, zaczniesz widzieć wewnętrznie, zobaczysz także świat na zewnątrz, w prawdzie. Zaczniesz widzieć! Wpierw musisz jednak odnaleźć coś bardzo ważnego w sobie! Musisz w sobie odnaleźć Boga. Boży obraz w sobie musisz odnaleźć! Jesteś stworzony na Boży obraz. I w nim zapisana jest prawda o tobie. Odkryj ją! Nie szukaj siebie na zewnątrz, w świecie, ale w sobie!

2.  Przez humus (ziemię) i humilitas (pokorę) doświadczysz oświecenia

Wszyscy, którzy mamy zdrowe oczy, często jesteśmy ślepi. Dlaczego? Ponieważ szukamy samych siebie na zewnątrz, w tym świecie. Nie weszliśmy w siebie, nie zaczęliśmy widzieć siebie od wewnątrz, od swojej istoty. Samych siebie nie znamy, żyjemy w kłamstwie, oszukujemy się. Jesteśmy ślepi, chociaż widzimy zwodniczym zmysłem wzroku. Jezus mówi: jeżeli wejdziesz w siebie i zaczniesz widzieć siebie w prawdzie, wówczas ta prawda cię wyzwoli! Odnajdziesz prawdę o sobie, swoją istotę w Bożym obrazie, czyli w Bogu. Zaczniesz żyć sobą. Rozpoczniesz życie zgodne ze swoim potencjałem. Będziesz się rozwijał. Staniesz się Bożym dzieckiem, w pełnym tego słowa znaczeniu. Zaczniesz widzieć.

Człowiek, grzebiący w ziemi, staje się humilitas. To jest kolejne słowo łacińskie. Humilitas to pokora. Czym jest pokora? Pokora to jest właśnie umiejętność widzenia samego siebie w prawdzie. Nie wywyższam się, bo znam swój potencjał, ale nie daję się też poniżyć.

Człowiek, który doświadczył humilitas, czyli pokory, na samym końcu duchowego procesu staje się człowiekiem humoru. Humor to kolejne słowo-klucz, które wyzwala z ciemności. Człowiek humoru jest zdystansowany do siebie i swojego znaczenia. O człowieku ze zdrowym dystansem do siebie można powiedzieć, że stał się oświeconym, bo zaczął widzieć. Widzi przez siebie, przez swoją istotę. Świat widzi jak Mistrz z Galilei od wewnątrz. I już wszystko wie o sobie i o świecie. Jest uzdrowiony, zaczyna widzieć.

Człowiek opisany w ewangelii przeżył ów proces. W związku z czym na pytania sąsiadów: „kim on jest?” odpowiada: „Ego eimi”. Wypowiada zatem najważniejsze słowa: „ja jestem”. Dlaczego przedtem był ślepy?  Bo nie potrafił powiedzieć ego eimi, nie potrafił powiedzieć „ja jestem”.  Od urodzenia nie wiedział kim jest. Nie zgadzał się na samego siebie, na swoją istotę, na swoje życie. Pomniejszał się, więc był ślepy.

Dzięki Jezusowi pogrzebał w humusie, poszukał w swojej ziemi, w swoim człowieczeństwie, swojej adamiczności właściwego słowa, które tworzy na nowo i uzdrawia. Dzięki temu odnalazł samego siebie, docenił się, zaczął się kochać i szanować. Odnalazł drogę swojego powołania i odtąd mówi: ja jestem.

I to znowu jest myśl, która związana jest z tekstem. Ów człowiek miał obmyć swoje oczy w sadzawce Posłany. Miał zatem odkryć swoje posłanie, swoje powołanie. W tej sadzawce ostatecznie odzyskał wzrok, odkrył bowiem do czego stworzył go Pan Bóg. I zaczął widzieć. Objawiły się dzieła Boże w nim.

Kimkolwiek jesteś, życzę Ci, abyś drogę życia i powołanie odkrył w swej istocie, która ukryta jest w tobie i jest Bożym obrazem, według którego zostałeś stworzony. Poszukaj w sobie. Dobrze poszukaj w swoim humusie. Znajdziesz siebie w Bogu, zaczniesz widzieć, doświadczysz cudu oświecenia, uzdrowienia. Z radością wyznasz: Jestem zbawiony.

Niech Pan Bóg w tym Ci błogosławi!

Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

5 × dwa =