Optymizm

Badania i życiowe doświadczenia potwierdzają, że optymiści żyją dłużej. Podobno pesymiści spodziewali się tego od początku świata. W ten dość popularny sposób optymizm bywa pozycjonowany jako przeciwieństwo pesymizmu.

Czy tak jest na pewno?

Odpowiedź, uwzględniająca powszechne przekonania, oczywiście jest pozytywna. Tymczasem wystarczy dobrze przyjrzeć się słowu optymizm, żeby odkryć ewidentny dysonans pomiędzy jego znaczeniem a przekonaniami, zresztą jak w większości wypadków. Gdybyśmy baczniej przyglądali się albo przysłuchiwali słowom, których codziennie używamy, szybko odkrylibyśmy przyczynę życiowych niepowodzeń, tragedii i chorób. Używamy mianowicie słów wbrew ich podstawowym znaczeniom, aby były adekwatne do mentalności tłumu i nadawały się do wyrażania zbiorowych emocji. Tym samym wzmacniamy negatywny przekaz i przyznajemy sobie prawo do bycia męczennikami, którym trzeba współczuć, a nawet pomagać.

Skoro optymizm nie jest przeciwieństwem pesymizmu, więc czym jest? No właśnie, a jaką nazwę nosi specjalista, do którego chodzimy, aby dobrze widzieć? Co prawda do optyka nie chodzimy po optymizm, mimo wszystko – jak się okaże – coś wspólnego ze sobą mają. Zresztą optyk nie jest jedynym specjalistą od widzenia w świetle. Jest nim również fizyk, badający fotony i pola magnetyczne. Jego dziedzina nauki zwie się optyką.  

Optymiści mają zatem więcej wspólnego z optykami i fizykami, aniżeli z pesymistami. Cechują się czymś, co można nazwać odpowiednią optyką widzenia, a jak widzenia, to też wiedzenia i wierzenia. Optymiści należycie wykorzystują energię świetlną. Mając dobry wzrok dostrzegają dary od życia, szanse do wykorzystania, drogę do pokonania, gdy inni jeszcze śpią albo nie potrafią przeniknąć ciemności. Optymiści są specjalistami od znajdywania znaków, które nazywam pąkami wiosny. Gdy większość wokół siebie widzi ciemną zimę i ściskający mróz, optymiści jako pierwsi dostrzegają pierwsze oznaki zbliżającej się wiosny, która wpierw nieśmiało, jednak z biegiem czasu coraz śmielej przezwycięża zimę.

Optymiści zawsze pierwsi opuszczają bezpieczne miejsca i czasy, aby wyruszyć na spotkanie zbliżającej się eksplozji życia i radości. Ogłaszają zwycięstwo, gdy pozostali powtarzają stare bajdy o porażce. Są ludźmi odrodzenia pomiędzy martwymi ze strachu. Wybierają przyszłość, którą dostrzegają dużo szybciej od żyjących przeszłością. 

Optymizm jest więc najpierw optymalizacją postrzegania, potem rozumienia, wreszcie działania i jako taki na pewno nie jest przeciwieństwem pesymizmu, który nie spodziewa się życiowego dobra ani pozytywnych rozwiązań przyszłości. Oczywiście nie można powiedzieć, żeby optymizm nie zakładał dobra i pomyślności, jednak to nie jest jego podstawową cechą. Jeśli po przeciwnej stronie rzeki życia jest cokolwiek, to już pewniej ślepa naiwność, która nie bacząc na okoliczności i możliwości zakłada konkretne rezultaty, rozwiązania i efekty. Na koniec, gdy się nie pojawiają, najgłośniej złorzeczy i krzyczy na niesprawiedliwego Boga. Ślepota naiwności jest właśnie tym, co odróżnia ją od optymalnego widzenia, które nie wypiera prawdy i nie próbuje oszukiwać wtedy, gdy jest naprawdę źle. Optymizm, będąc zdolnością wykorzystywana światła, nie boi się drogi w głąb ciemności. Licząc się z jej skutkami, potrafi mimo wszystko dostrzec dobro i szczęście wszędzie tam, gdzie wydaje się triumfować zło i nieszczęście. 

Optymizm, czyli optymalizacja widzenia, jest zdolnością wiary. Zwłaszcza, gdy nastaje ciemna noc duszy albo ludzkich dziejów, ufna i nasiąknięta nadzieją wiara, niczym wodą wiosenna ziemia, jest tym rodzajem wiedzy, do której dostęp ma tylko optymizm. Widzenie wiarą to szczególna umiejętność oglądania świata i życia.

Rozum jej nie pojmuje i ogłasza, że pąki wiosny nie zakwitną, ponieważ są zamknięte. Posługuje się wyłącznie argumentami, które dostarczają cielesne zmysły. Rozum wie tylko to, co potrafi dostrzec cieleśnie.

Pesymizm z kolei zakłada, że w ciemnościach nie ma żadnej drogi, więc tej szczególnej wiedzy nie potrafi znaleźć. Pesymizm jest przekonany, że pąków wiosny nie warto szukać, ponieważ zima i tak nigdy się nie skończy. 

Wreszcie ślepa naiwność ogłasza, że przecież bez tej wiedzy da się żyć i osiągać życiowe cele.

Wbrew racjonalnym dowodom, nie przejmując się złowieszczymi ostrzeżeniami pesymistów i nie dając się skusić ślepej naiwności, optymista idzie na spotkanie wiosny, bo widzi wiarą. Ponieważ dostrzega pąki, więc ma już wiedzę o tym, o czym pozostali dopiero się dowiedzą, a mianowicie że wszystko kończy się dobrze. Co prawda niekoniecznie w taki sposób, jakiego oczekiwałoby pożądliwe i pyszne EGO, ale na pewno najlepiej dla czystego, autentycznego, cichego, pokornego i uśmiechniętego człowieka, który widzi w ciemnościach. Ostatecznie optymista widzi optymalnie dzięki światłu, które nosi w sobie.

Skoro optymizm jest emocją światła w ciemnościach, bez obaw można pozwolić tej energii unosić się na spokojnych wodach życia. Aczkolwiek, jak zawsze, także i tym razem dla bezpieczeństwa warto nauczyć się korzystać z energii przeciwnego brzegu, którym dla optymizmu jest naiwność. Trzeba tylko pilnować, aby w niej nie oślepnąć, ponieważ wtedy nurt niebezpiecznie przyspiesza, a spowalniający próg, który z daleka wydawał się śmieszną przeszkodą, okazuje się emocjonalną Niagarą. Natomiast sama w sobie naiwność nie jest czymś, czego powinniśmy się bać. Jest bowiem energią serca uwolnioną spod dyktatu rozumu. Naiwność jest bliską krewniaczką niewinności. Może nawet siostrą?   Oznacza ignorancję serca, czystość intencji i spontaniczność działania charakterystycznego dla dzieci, którym nauka i kreatywność przychodzi przecież dużo łatwiej, aniżeli dorosłym, oddanym w niewolę pesymistycznego rozumu. I jeśli nie oślepnie, zrównoważona optymalnym widzeniem wiary, zapewni satysfakcjonujące i spokojne wykorzystywanie życiowej energii.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

pięć × 3 =