Bywają chwile, że czujemy w sobie wzbierającą falę
energii, wypełniającą piersi. Stajemy się wtedy lżejsi, prostujemy się,
podnosimy głowy, chce nam się żyć. To odczucie sygnalizuje, że rozpiera nas
duma. Jej energia unosi ponad ziemię i być może dlatego wielu z nas słyszy
wówczas słowa: Tylko nie odleć.
Pozornie są nam przychylne, niestety ich intencja
często zatruta jest zazdrością. Gdy chce nam się latać, ich autorzy dosłownie
sprowadzają nas na ziemię, nie cierpiąc lekkości i radości, wypełniającej nasze
serca. Jeśli w ten sposób zwracają się do nas przypadkowi ludzie czy
współpracownicy, mamy jeszcze szansę to jakoś zracjonalizować i przejść nad tym
do porządku dziennego. Ale co się dzieje, gdy wypowiadają je przyjaciele, a co
gorsza rodzice?
Wtedy otrzymujemy jasny komunikat, że duma jest zła i
niebezpieczna; zagraża naszemu życiu i może sprowadzić nas na złą drogę. Gdy
przed dumą ostrzegają osoby, kojarzone przez nas z miłością i troską, zaczynamy
się jej wstydzić i wypieramy ją. Energia, której celem jest podniesienie i
wyprostowanie człowieka przez dodanie mu skrzydeł, zostaje skompresowana, zapakowana
w pudełko z napisem ładunek niebezpieczny
i schowana w podświadomości.
Tymczasem duma jest bardzo dobrą, życiową energią,
której zawdzięczamy twórczość, satysfakcję i poczucie życiowego sensu.
Prawdziwym problemem człowieka nie jest duma, ale energia pozornie bliskiej jej
emocji, choć w rzeczywistości są sobie przeciwne, a mianowicie pychy. Ponieważ
wielu z nas nie potrafi rozpoznać różnicy między nimi, więc dumę kwalifikuje
jako złą emocję i każe z nią walczyć. Często są to rodzice, z troską myślący o
przyszłości swoich dzieci. Bojąc się, że pycha złamie im życie i zniszczy
kariery, różnymi metodami wychowawczymi oduczają je odczuwania jej energii i korzystania
z niej. Szkoda, bo dosłownie wylewają
dziecko z kąpielą, nie dostrzegając zasadniczej różnicy pomiędzy dumą a
pychą. W efekcie wielu z nas posiada cudowne zdolności, tworzy piękne dzieła,
napełnia świat dobrem, ale nie czujemy dumy z siebie i dlatego jesteśmy wypaleni
i zawiedzeni życiem.
Co więc z energią dumy? Aby lepiej zrozumieć jej
pozytywne działanie i znaczenie, porównamy ją z energią pychy. Co prawda są
dwiema różnymi emocjami, jednak ich działanie jest do tego stopni podobne, że
bywa mylone. Kto posiadł wiedzę o różnicy między nimi, jest mędrcem, oddzielającym
piasek od maku.
Słowo duma uważnemu
znawcy j. polskiego swój potencjał objawi natychmiast, jeśli ten oderwie się od
stereotypowych wyobrażeń o niej. Bo czymże jest duma, jeśli nie dymem? To
jest przecież to samo słowo, tyle tylko, że
różnie wokalizowane. Samogłoski służą wymowie, więc można je zamieniać,
podczas gdy znaczenie słowa przechowują spółgłoski. Kto więc odczuwa dumę, jest
jak dym, unoszący się prosto do góry, a w duchowym sensie do nieba.
Jak dym unosi się ponad ziemię, tak duma czyni nas
lekkimi i przenosi w inny wymiar. Energia dumy czyni nas lżejszymi. Osiągamy
wówczas niebo, czyli nadajemy sens naszemu życiu. Jakbyśmy z ziemi szli prosto
do nieba. Duma oznacza, że jesteśmy na
życiowym szlaku, a idąc nim trafiamy w cel, odnalezienie którego zabiera nam
wiele lat i sił, nie wspominając tych, którym nigdy nie udaje się ta sztuka.
Gdybyśmy rzeczywiście mieli odczuwać zażenowanie bądź
wstyd z powodu dumy, wówczas powinniśmy też być nieszczęśliwi, niespełnieni,
nie trafiający w cel swojej egzystencji, czyli żyjący bez sensu. Na szczęście
tak nie jest i powinniśmy z radością podtrzymywać dumę, czyli dym, unoszący się
ku górze w wyniku procesu spalania. I to właśnie ten proces rozstrzyga o
różnicy pomiędzy dumą a pychą.
Dym jest efektem spalania, jakby dzieckiem ognia, dlatego duma jest wypadkową życia w ogniu, czyli życia z pasją. Kto mianowicie odnalazł samego
siebie, a zwłaszcza swoją niepowtarzalną istotę, indywidualne Ja Jestem, czyli kod duszy, ślad
pozostawiany przez jaźń w oceanie świadomości, ten swojemu życiu nadaje sens
byciem nie dla siebie, ale dla wszystkiego i wszystkich. Nie liczy kalorii,
zużytych do ogrzewania świata; nie magazynuje fotonów dla siebie, ale oświeca
wszystko wokół; nie próbuje oszczędzać zdrowia, aby pożyć kilka lat dużej, ale
z pasją wykorzystuje cały potencjał, ciesząc się nim i będąc źródłem radości
dla innych.
O takim człowieku można powiedzieć, że się spala,
ponieważ wie, co spalać. Nie boi się też skutków. Duma rozpiera jego piersi,
ponieważ płonie i zamienia się w energią świetlną i cieplną, której potrzebuje
świat. Energia dumy jest więc sygnałem, przekonującym nas o naszej wartości,
podczas gdy energia pychy informuje, że dotąd nie odkryliśmy w sobie niczego
wartościowego, co nadawałoby się do spalania. Nie odnaleźliśmy żadnego paliwa nie
dlatego, że go nie mamy, ale ponieważ dotąd nie szukaliśmy.
Zamiast wchodzić w siebie i szukać niepowtarzalnego Ja Jestem, w którym odnaleźlibyśmy
talenty, których nie posiada nikt poza nami, i cudowne umiejętności,
wyróżniające nas w tłumie podobnych nam istot, egoistycznie próbowaliśmy być
jak inni, mieć to samo i wyglądać na podobieństwo. A to zawsze jest tylko
prymitywną próbą kradzieży cudzej indywidualności i przywłaszczenia sobie nie
naszego piękna, ze stratą dla samych siebie.
Jak duma jest dymem, czyli wznoszącym się ku niebu
ciepłem miłości, będącej energią życia, tak pycha jest zimnym, wyrafinowanym i
perfidnym wywyższaniem się ponad innych. W pysze nie ma energii miłości, więc
praktycznie musi przejawiać się pomniejszeniem innych, pozbawianiem ich godności
oraz piękna, bo inaczej po prostu nie mogłaby się zamanifestować. Pycha wije
się nad ziemią, jak wąż, który kusi do życia kosztem innych. Nie powinno
dziwić, że pyszni ludzie, co prawda perfidnie skuteczni, w istocie są zimni,
wręcz śliscy, jakby wyszli z ciemnej otchłani.
Pyszni ludzie drażnią swoją perfidią, hipokryzją i
wyniosłością, którą maskują wewnętrzny chłód i głód miłości. Ponieważ nie
potrafią kochać samych siebie, żyją też kosztem innych. Miłość przez nich nie
płynie, bo nic się nie spala. W efekcie nie ma ani ciepła, przy którym można
się ogrzać, ani światła, które oświecałoby drogę.
Wobec tego, gdy czujesz dumę, ciesz się i skacz z
radości, bo Twoje życie ma sens. Trafiasz w cel, do którego przeznaczyło Cię
życie i miłość. Nie masz się czego wstydzić i możesz żyć z podniesioną głową,
jedząc swój chleb i przyozdabiając się własnym pięknem.
Pychy się wystrzegaj. Jeśli poczujesz jej energię,
wiedz, że straciłeś kontakt z samym sobą i zszedłeś z właściwej drogi życia. Inni
odwrócą się od Ciebie, ponieważ będą się bać Twej śliskości, a Ty sam prędzej czy później zaczniesz sobą gardzić.
Wybór należy do Ciebie. Wybierasz ogień czy wodę,
ciepło czy zimno, światło czy ciemność, sens czy bezsens?