Królestwo Niebios podobne jest do rzeki, spokojnie płynącej pomiędzy brzegami.
Nauczono Cię wybierać piękniejszy brzeg, z którego roztacza się oszałamiający widok. Szukasz przeprawy. Budujesz most i rujnujesz piękno obu brzegów. Próbujesz przeprawić się wpław i walczysz z nurtem. Męczysz się i tracisz radość życia. Wreszcie wychodzisz na drugi brzeg i nabierasz przekonania, że z pierwszego życie wyglądało chyba piękniej. Jednak nie masz sił, aby wrócić.
Tymczasem rzeka spokojnie płynie. Płyń z nią, nie wybierając brzegu. Doświadczysz piękna całości i rozkoszy spokojnego życia. Dotrzesz do celu.
Niemal od pierwszych chwil życia uczono Cię wybierania, zresztą sam najprawdopodobniej również byłeś przedmiotem wyboru, bo rodzice rzadko przyjmują dziecko bez oczekiwania konkretnej płci.
Potrafisz więc decydować, co jest dobre, a co złe; co piękne, a co brzydkie; co interesujące, a co niegodne uwagi. Większość życia tracisz na wybory, a potem realizację. Oczywiście jesteś przeświadczony, że wiesz, co jest dla Ciebie, dobre, piękne oraz interesujące.
Nie zastanowiło Cię, dlaczego odczuwasz pustkę, chociaż Twoim zdaniem potrafisz właściwie wybierać? Nie masz z tym problemu, że na skutek swoich wyborów musisz zmagać się z destrukcyjnymi emocjami, obniżającymi komfort życia? Nie stawiasz pytania o przyczynę stwardniałych mięśni, bolących stawów, skostniałego kośćca i życiowego stresu?
Skoro potrafisz wybierać i jesteś skuteczny w osiąganiu celów, dlaczego chorujesz i boisz się śmierci?
Od rana do wieczora walczysz! Wybierając pomiędzy dobrem a złem, pięknem a brzydotą, interesującym a nieszczególnie godnym uwagi, jesteś na froncie. Nie zaznajesz spokoju i niszczysz urok życia, które same w sobie nie jest ani piękne, ani brzydkie.
Życie po prostu jest i zaprosiło Cię do siebie. Spokojnie płynie pomiędzy brzegami, które mylisz z życiem, i chce, abyś szczęśliwie poddał się jego nurtowi. Co prawda bez brzegów nie byłoby rzeki, jednak brzegi nie są rzeką.
Brzegi życia są skrajnościami. Jedną dla przykładu jest wybór świata, drugą zaprzeczenie świata, albo wybór przyjemności i zaprzeczenie im. Wybierając skrajność, uderzasz w jeden brzeg istnienia i rujnujesz go energią swojego wyboru i realizacji. W konsekwencji energia uderzenia odbija Cię w przeciwległy brzeg. Znowu rujnujesz. Rzeka życia przestaje płynąć, bo swoją walką zniszczyłeś jej brzegi. Woda przestaje płynąć, stoi w zastoiskach i zaczyna się psuć. Na koniec zatruwa Cię. Zamiast spokojnie płynąć do celu, umierasz w stojącej wodzie życia.
Pamiętaj, rzeką jest woda, płynąca do ujścia, czyli do celu egzystencji.
Naprawdę nie jesteś ani erotyczny, ani neurotyczny. Skrajności Ci wmówiono. Nie musisz reagować złością na obelgę i kłamstwo. Tego Cię nauczono. Nie musisz wybierać, czy chcesz pościć, czy jeść; modlić się, czy pracować; dawać jałmużnę, czy oszczędzać dla siebie.
Niczego nie musisz. Po prostu bądź sobą. Bądź prawdziwy, szczery, aktualny, czuły.
Brzegi są działaniem albo odmową działania. Skutkiem wyboru zawsze jest destrukcja. Esencja życia płynie środkiem.
Brzegi są moralnością. W środku, w nurcie życia, odnajdziesz Królestwo Niebios.