Równowaga energii

Wczoraj, w ostatnią niedzielę Adwentu, Duch przypomniał o istotnym elemencie zbawienia i pokoju na świecie, o którym prawie w ogóle się nie mówi, ponieważ podważa stereotypy na temat płci. Zwłaszcza w patriarchalnej Polsce, w której religijną wyobraźnię kształtują mężczyźni, chodzący w sukienkach, a pomimo tego często nie radzący sobie z energią seksualną, Kobiety wciąż traktowane są jako własność Mężów. Mężczyznom wydaje się, że bez ich boskiego nasienia świat runąłby w przepaść.

Pragnę w związku z tym zwrócić uwagę na ważny, aczkolwiek z powyższych powodów nie rozwijany, wątek biblijnej narracji o przyjściu trzech mężczyzn do namiotu Abrahama i Sary, którzy zapowiedzieli, że rok później Sara urodzi syna (1 Mż 18,1-14; 21,1-3). W tekście nie ma wzmianki, żeby Abraham fizycznie kochał się z Sarą, co nie byłoby znowu takie dziwne, bo jakby zrozumiałe, że nie trzeba koniecznie informować o seksie, gdyby nie to, że kilka rozdziałów wcześniej autor opowiadania o Abrahamie i Hagar stosowaną informację jednak zamieścił: „A on obcował z Hagar, i poczęła” (1 Mż 16,4a).

To naprawdę nie jest rozstrzygające, czy w sensie fizycznym gameta Abrahama spotkała się z gametą Sary. Niestety od dłuższego czasu interpretacja tekstów religijnych mierzy się przede wszystkim z warstwą literacką i historyczną, czyli z literą tekstów, pomijając Ducha, czyli warstwę symboliczną, która dla duchowości i wiary ma decydujące znaczenie. Nawet jeśli doszło do zapłodnienia Sary przez Abrahama, intencja autora, aby o tym nie informować, jest znamienna. Nie wolno jej lekceważyć, tym bardziej, że opisując narodziny Ismaela bez wahania szczegółowo opisuje fizyczne poczęcie.

Co o tym sądzić, sugeruje zamiar teologów, którzy ów tekst przeznaczyli na ostatnią niedzielę przed Wigilią Bożego Narodzenia. Poczęcie Izaaka przypomina bowiem poczęcie Jezusa, czyli bez udziału mężczyzny. W obu wypadkach miałoby się to w ogóle nie wydarzyć, skoro Abraham był już stary (może niezdolny do stosunku, co sugeruje hebrajski tekst), a Józef fizycznie nie kochał się z Marią. I naprawdę nie jest to istotne, wbrew temu, co można usłyszeć w ironicznych uwagach na temat cudownego poczęcia Jezusa.

Może Abraham z Józefem jednak partycypowali? Co z tego? I tak najważniejszy jest sens duchowy, teologiczny, a nie literalny, historyczny. Z obu opowiadań wynika, że historia ludzkości nie zależy od kopulacji i przekazywania informacji genetycznych, pochodzących z dwóch gamet. Gdy ma się wydarzyć coś szczególnego i zbawiennego (nadającego sens ludzkim dziejom), wówczas Źródło Życia wyrównuje żeńską i męską energię. Rodzi się człowiek androgeniczny, który, co klinicznie pokazuje postać Jezusa, jest stworzony bez udziału władczej, zawłaszczającej, zdobywczej, żądającej i podporządkowującej energii męskiej.

Co prawda rodzi się mężczyzna z biologicznymi cechami płciowymi, niemniej stworzony na obraz Boga jako Adam, czyli człowiek przed podziałem na mężamężatkę. Co w starszej narracji, poświęconej Izaakowi, jest przedstawione dość niezdarnie, aczkolwiek czytelnie, w postaci napięcia pomiędzy bliźniakami: Ezawem (energia męska) i Jakubem (energia żeńska). Izaak umarł po pojednaniu się braci, którzy wspólnie pochowali Ojca.

Dopiero dużo młodsza opowieść o Jezusie jest bardziej precyzyjna i nie pozostawia miejsca na wątpliwości, w jaki sposób interpretować postać Mistrza z Galilei. Jednak zestawiając z nią opowiadanie o poczęciu Izaaka można dostrzec, że obie należą do tego samego duchowego nurtu, upatrującego ocalenie ludzkości w człowieczeństwie pojednanych energii. Zresztą nie są odosobnione, bo nie tylko żydowska Kabała i chrześcijańska ezoteryka o niej pamiętają i rozwijają.

Grafiki, przedstawiające Marię z Dzieciątkiem, jako żywo przypominają wschodnie symbole zrównoważonej energii. Ponieważ to kobieta jest Ewą, czyli matką wszystkich żyjących, więc męska energia jest jakby wpisana w żeńską, ale to jest wniosek powierzchowny. W istocie wszystko zmierza do równowagi.

Uważne oczy łatwo zauważą, że Kobieta kołysze, trzyma w dłoniach, tuli syna, Chłopca. Tworzy zatem pełnię, czyli przepływ energii z Mężczyzną, który jest z niej. W ten sposób grafika uświadamia, że Kobieta nie potrzebuje energii obcego Mężczyzny, ilustrowanej jako penis. Jej penisem jest Chłopiec, którego urodziła, czyli męska energia, którą ma w sobie. Z kolei Chłopiec, czyli męska energia, wyłania się z żeńskiej. Męska energia nie jest autonomiczna i zdobywcza, jak utrzymuje mit założycielski cywilizacji białych mężczyzn. Jest integralnym elementem ludzkiej pełni. Kobiety mają ją w sobie, ale wychowywane są w taki sposób, żeby nie potrafiły jej uruchamiać. Skoro z niej nie korzystają, więc uzależniają się od energii Mężczyzn, którzy wykorzystują swoją pozycję i czynią z Kobiet kuchenne służące i prostytutki.

Tymczasem męska energia, której obrazem jest penis, jest siłą zewnętrzną, siłą mięśni i tzw. szerokich ramion, zapewniającą spokój i bezpieczeństwo Kobiecie/Matce i Dzieciom. Powinna realizować się jako służąca, a nie władcza i zdobywająca Kobiety dla zmysłowej przyjemności. Odwrotnie energia żeńska jest mocą wewnętrzną, mocą miłości i rodzenia, czyli tworzenia nowej ludzkości.  Dlatego nie dziwmy się, że wszystko, co najlepsze i zbawienne, czyli uzdrawiające, uszczęśliwiające, błogosławiące, nadające sens ludzkiej historii, dzieje się dzięki Kobietom, rodzącym Mężczyzn, którzy są wolni od męskiego EGO i potrzeby zdobywania.

Gdy żeńska energia zrównoważy się z męską w każdym człowieku, wówczas nastanie pełnia Królestwa Niebios.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

siedemnaście − cztery =