Gdy masz serdecznie dość swojego życia, ponieważ wiesz, że na skutek złych decyzji i relacji wymyka się spod kontroli, albo może cierpisz, ponieważ odczuwasz pragnienie dokonania życiowych zmian, ale nie masz w sobie wystarczająco dużo woli zainicjowania ich oraz kontynuowania, czujesz się coraz bardziej wyczerpany i bezsilny. Jest jeszcze do pomyślenia taka sytuacja, że próbujesz nauczyć się czegoś nowego, ale kolejny raz z rzędu ponosisz porażkę, wreszcie być może męczy Cię fizyczny ból na myśl o nierozwiązanym problemie w pracy, nie podjętej rozmowie z kimś wpływowym, kto mógłby Ci pomóc, ale po prostu boisz się życiowych konsekwencji tej interwencji, wtedy za każdym razem dopada Cię bezsilność.
Emocja bezsilności i towarzysząca jej świadomość braku sprawczości ewidentnie pogarszają jakość życia, jednak z drugiej strony, właściwie przeżyte oraz zinterpretowane, otwierają przed nami nowe możliwości. W doświadczeniu bezsilności najważniejsze jest śmiałe wejście w sferę cienia, która wydaje się być na tyle niebezpieczna, że wielu boi się konfrontacji z prawdą o wypartych przez siebie zdolnościach oraz własnej sile, co prawdopodobnie miało miejsce we wczesnym dzieciństwie. Nie podejmując próby wejścia w cień siły, którym jest bezsilność, samych siebie skazujemy na frustrację i coraz bardziej przejmujący brak wiary w siebie, co w perspektywie dalszego życia nie wróży niczego dobrego.
Chociaż brzmi to nie najlepiej i przez większość może być odebrane jako próba zamachu na tzw. tradycyjne wartości, wśród których na czoło wysuwa się cześć i szacunek dla rodziców, mimo wszystko dla własnego dobra warto pomyśleć, czy bezsilności nie uczymy się w pierwszych latach życia, ponieważ pozwala nam przeżyć. Rodzice wpierw oczekują porządku, dyscypliny i podporządkowania, potem dość stanowczo domagają się po dzieciach, aby spełniały przynajmniej część ich szkolnych, zawodowych, religijnych i społecznych oczekiwań. Jeśli tę presję mamy przeżyć i nie prowadzić z rodzicami otwartego konfliktu jako dzieci musimy opracować strategię, ułatwiającą podporządkowanie się. Jednym z jej elementów jest rezygnacja z własnych pragnień, pomysłów, zainteresowań oraz im podobnych, a to przecież w nich ujawniałaby się nasza siła i dzięki nim uczylibyśmy się, w jaki sposób ją wykorzystywać. W efekcie rodzice bywają zadowoleni, ale dzieci przyzwyczajają się do bezsilności i tracą wiarę w siebie, z którą przyszły na świat.
Gdy więc dopada Cię bezsilność, a Ty wmawiasz sobie, że jesteś do niczego, pamiętaj, że sam siebie okłamujesz. Urodziłeś się cudowną istotą, w najdrobniejszych detalach zaprojektowaną i wykonaną tak, aby osiągnąć każdy życiowy cel, który jest zgodny z Twą drogą życia, i w pierwszych latach życia do głowy Ci nie przyszło, że nie dasz rady, bo inaczej nie nauczyłbyś się chodzić, mówić, jeździć na rowerze, itp. Niestety wiarę w siebie zamieniłeś na wiarę w pomoc rodziny, kolegów, przyjaciół, instytucji państwowych. Zamiast uczyć się swojej siły i ćwiczyć się w niej, wyćwiczyłeś bezsilność, aby wpasować się w ramy oczekiwań i schematy zachowań. A to oznacza, że z bezsilności można wyjść, a nawet nauczyć się wykorzystywać tę emocję w odnajdywaniu własnej drogi życia.
Musisz jednak spełnić dwa warunki. Po pierwsze przestań walczyć z własną bezsilnością, uważając, że możesz sobie z nią poradzić będąc silnym w sposób niemal mechaniczny, zmuszając się do heroicznych wysiłków, ćwiczeń, zachowań i relacji, ponieważ grozi Ci opór duszy, która przez cielesną dolegliwość boleśnie przekona Cię o granicach Twej siły, na przykład kładąc do łóżka. Po drugie nie uciekaj przed bezsilnością, jak przed ciemną chmurą, wmawiając sobie, że kiedyś wydostaniesz się na słońce. Nie wydostaniesz. Ciemność bezsilności będzie Ci towarzyszyć przy każdym życiowym przedsięwzięciu. Po prostu w nią wejdź. Daj sobie prawo do niej i pozwól sobie na jej spokojne doświadczenie, pytając o czym Cię informuje, a może do czego zachęca?
Pozornie negatywną energię bezsilności, paraliżującą i przykuwającą do przeszłości, mądry człowiek potrafi wykorzystywać na swoją korzyść i dzięki niej szybko się rozwijać. Po pierwsze bezsilność informuje o granicach siły i zachęca do akceptacji własnych granic, a to naprawdę nie jest nic złego. Wręcz przeciwnie, akceptacja dotychczasowych granic życiowej aktywności jest niezbędnym warunkiem powodzenia przy kolejnych próbach zwielokrotnienia osobistej ekspresji w świecie i zajmowania coraz to nowych nisz, do tej pory przez nikogo nie zagospodarowanych, dzięki którym mamy szansę na życiową satysfakcję i powodzenie.
Gdy więc dopada Cię odczucie i emocja bezsilności nie „rycz, jak zarzynany wół”, że spotkało Cię nieszczęście i zamiast informować wszystkich znajomych o kolejnym życiowym dole i wzbierającej depresji, poinformuj sam siebie, że jak nauczyłeś się chodzić, pomimo wielu bolesnych upadków, tak możesz zrealizować kolejny życiowy cel, jeśli tylko, podobnie jak we wczesnym dzieciństwie, będziesz niestrudzenie podejmował kolejne próby.
Odczuwając bezsilność nie walcz z nią i nie uciekaj przed nią. Daj sobie do niej prawo i wejdź z nią w dialog. Dojdź do granic swojej siły i zamiast utyskiwać zacznij wytwarzać energię zmian. O co chodzi?
Wyobraź sobie, że Twoja życiowa sytuacja przypomina garnek, w którym wszystko wystygło. Zanurzony w zimnej wodzie nie jesteś w stanie się z niego wydostać. Nie okłamuj się, wody nikt nie doleje, więc albo z braku perspektyw stracisz resztkę sił i utoniesz, albo zabierzesz się za wytwarzanie energii. Gdy wodę podgrzejesz, jej objętość się powiększy, a Ty sięgniesz brzegu i zostaniesz uratowany.
Emocja bezsiły jest więc zaproszeniem do działania. Na początku nie oczekuj niczego spektakularnego, a wręcz przeciwnie. Przecież jesteś zanurzony w zimnej otchłani braku wiary siebie. Jednak nie wylewaj „krokodylich łez”. Zacznij po prostu mocować się sam ze sobą, to znaczy ze swoimi przekonaniami na temat swojej bezsilności. Pamiętaj, że Twoje przekonania na ten temat są wtórne i wyuczone. Na początku byłeś przecież niepowstrzymanym bohaterem, zdobywającym kolejne umiejętności, przed którym cały świat stało otworem.
Co z tego, że teraz Ci nie wychodzi? Czy chodzenie wyszło Ci za pierwszym razem? No właśnie. Próbuj, próbuj, próbuj… . Próbuj tak długo, aż dzięki Twej nieustępliwości zacznie podnosić się temperatura. Wyobraź sobie, że tymi próbami pocierasz się plecami o garnek, w którym jesteś. Po jakimś czasie temperatura podniesie się do takiego stopnia, że siła powiększającej się gwałtownie objętości wody wyrzuci Cię na zewnątrz.
Małe i niepozorne początki kończą się spektakularnymi sukcesami. Tylko pamiętaj, że warunkiem życiowej siły, a więc zdobywania nowych umiejętności i poszerzania życiowej przestrzeni, którą zajmujesz jako osoba twórcza i sprawcza, jest zaakceptowanie własnych granic. Energię zmian wytworzysz dopiero wtedy, gdy skonfrontujesz się ze swoją bezsilnością.
Bezsilność nie jest więc tylko negatywną energią, która oznacza koniec marzeń i zdanie na pomoc innych. Rzeczywiście może doprowadzić nawet do chorób i śmierci. Mimo tego duchowo rozwinięty człowiek potrafi ją transformować na swoją korzyść i wykorzystać dla poprawy samooceny oraz jakości życia. Gdy dopada Cię bezsilność, nie płacz, nie dzwoń po znajomych, licząc na litość, nie oczekuj pomocy ze strony innych ludzi oraz instytucji, ale poszukaj granic dotychczasowej siły i dzięki wytrwałemu wysiłkowi, zmierzającemu do wytworzenia energii zmian, staniesz się świadkiem własnych sukcesów.