
Biblijna opowieść o Abrahamie, który chociaż opuścił rodzinny dom, ziemię, w której mieszkał, a także religijny wzorzec swego rodu, mimo wszystko w godzinie próby zastosował stary rytuał i postanowił zabić Izaaka, aby zrealizować Bożą wolę, ostrzega nas, że po nawróceniu, prawdopodobnie z nieuświadomionego przyzwyczajenia, wciąż możemy powtarzać stare zachowania i postępować według starych przekonań, będąc szczerze przekonanymi, że tego oczekuje po nas Bóg. Innymi słowy, wiara jako życiowa postawa oraz głęboka relacja z Bogiem nie jest automatycznym remedium na stare przekonania i złe zachowania, z których chcielibyśmy się uwolnić. Po doświadczeniu ożywiającej i wyzwalającej mocy wiary, wręcz odwrotnie – wbrew naszym intencjom – często wzmacniamy stare wzorce religijne, kulturowe oraz społeczne. Stajemy się bowiem posłuszni Bogu i zmotywowani, aby wykonywać Jego wolę, jednak wciąż nie jesteśmy na tyle uważni, żeby zobaczyć, że nowa relacja z Bogiem będzie realizowana za pomocą nowych narzędzi.
Niepokoi i nawet przeraża ogrom cierpienia, które dotąd sobie zadaliśmy tylko z braku świadomości, że wiara nie jest równoznaczna z chrystusowymi wzorcami mentalnymi.
Albo inna opowieść o Mojżeszu, który zanim stał się wielkim przewodnikiem hebrajskich rodów ku jedności i wolności musiał na nowo ustosunkować się do swojej tożsamości i wpierw przekroczyć tożsamość egipską (pana i władcy), a następnie hebrajską (sługi niewolnika), uświadamia nam, że bez pracy duchowej nie potrafimy przyjmować naszych ról i wypełniać zadań, do których powołuje nas Boży Duch. Ów proces najczęściej rozpoczyna się pod silnym ciśnieniem kryzysowej sytuacji, którą nieświadomie sami wywołujemy. Jednak przeżywszy go dostrzegamy jego petryfikującą i oczyszczającą wartość. Co prawda wówczas najczęściej oskarżamy Boga o nieobecność, milczenie i brak pomocy, jednak któż może potwierdzić, że podczas egzaminu dojrzałości jego nauczyciel albo mistrz mógł mu towarzyszyć i pomagać? Gdy przeżywamy duchową transformację i zdajemy najważniejszy egzamin Mistrz zawsze zachowuje powściągliwość i pomaga nam swoją wiarą w nas, a tymczasem nam wydaje się, że powinien za nas zdać egzamin.
Na te oraz na wiele innych bezdroży duchowego rozwoju wchodzimy w codziennym życiu najczęściej wyłącznie z tego powodu, że nie zdajemy sobie sprawy, że są niebezpiecznym i ślepymi zaułkami.
Jestem pewien, że ostatni weekend w październiku dla wszystkich, którzy zdecydują się na przyjazd do Simoradza i wezmą udział w spotkaniu Przyjaciół Akademii Świadomego Życia, będzie dobrym czasem na spokojne, ufne i budujące przyglądanie się własnemu życiu i poznawanie duchowych bezdroży, z których ciężko wraca się na Bożą drogę. Więc po co ładować się w nieszczęścia albo doświadczać kryzysu, który naprawdę nie jest niezbędny? Po co żałować złych decyzji i relacji? Po co winą obarczać Boga, skoro błędy przytrafiają się nam?
W wierze, aby droga życia była dobra i dla codziennego szczęścia oraz satysfakcji, warto mieć świadomość zagrożeń, których geneza znajduje się w mentalnych i emocjonalnych wzorcach religijnych, kulturowych i społecznych (często rodzinnych albo kościelnych).
Serdecznie zapraszam do Simoradza. Szczegóły znajdziecie we wpisie poniżej: Październik w Simoradzu .
1. Dziękuje – za drogę życia.
2. Dzisiaj komentarz – nie na powyższy temat – ale dla mnie ważne!
Dziękuję w imieniu żony i własnym za wspaniałe spotkanie w dniu 11.10.2023 roku w piwnicach Wilii Sixta prezentujący temat „Kobiet w kontrastach religijnych”. Temat mi znany jednak doskonale rozwinięty przez świetny kwartet Pań i Panów. Dla mnie na tym spotkaniu Panie były bohaterkami – za co im i składam gratulacje i podziękowanie.
Tytułem wprowadzenia do dalszej korespondencyjnej dyskusji – proponuje artykuł WO „Znikające naukowczyni” – co wyślę po zgodzie na korespondencje Email`em
Dziękuję za wiadomość.
Oczywiście tak.
Mój adres: mju@escobb.com.pl
Serdecznie…