Mamy problem z ciemnością, złem i wojną, bo nadajemy im znaczenie oraz sens, których nie mają. Naszą uwagą stwarzamy coś, czego nie ma poza naszymi przekonaniami i wyobraźnią.
Zacznijmy od ciemności w sensie fizycznym. Kolory biorą się ze światła białego, które jest częściowo odbijane, a częściowo pochłaniane przez przedmioty. Z kolei kolor czarny jest całkowitym brakiem światła. Tylko czy istnieją przedmioty, które pochłaniają całkowicie światło i wcale go nie odbijają? W zasadzie nie. W fizyce takie obiekty nazywa się ciałami doskonale czarnymi i w praktyce nie istnieją, co oznacza że nie ma obiektów całkowicie czarnych.
Z kolei biel jest czystym, pełnym światłem, niczym nie rozproszonym i nie rozszczepionym. Czerń jest brakiem światła i dlatego nie istnieje. Do ciemnego pomieszczenia wystarczy wnieść źródła światła, aby stało się jasne. Natomiast, czy do jasnego pomieszczenia można wnieść źródło ciemności? Otóż to. Dlaczego zatem większość z nas utrzymuje, że istnieją ciemne siły, duchowe ciemności albo o niektórych powiadają, że są oddani ciemności, której nie ma? A gdyby założyć, że tym ludziom po prostu brakuje światła, zamiast posądzać ich o związki z mocami ciemności?
Czy istnieje wobec tego zło? Oczywiście, że nie, bo jak ciemność, także zło jest brakiem dobra. Wystarczy wnieść dobro w sam środek ludzkich dziejów, rozmaitych doświadczeń i przekonań, aby okazało się, że nie ma w nich zła, a to, co przeżywamy, czego doświadczamy i o czym myślimy, jest nam potrzebne jako transformujący proces, dzięki któremu dorastamy do pełni doskonałości.
Zapytajmy wreszcie, czy wojna istnieje rzeczywiście? Czy sama w sobie ma wartość, znaczenie i sens? Otóż, jak ciemność wystarczy napełnić światłem, a zło dobrem, podobnie wystarczyłoby, żebyśmy wszyscy czynili pokój, aby wojna zniknęła z naszego doświadczenia. Niestety nie pamiętamy o jednym bardzo ważnym warunku, a mianowicie, że jak światło musi świecić, dobro działać, tak i pokój trzeba codziennie czynić, bo inaczej natychmiast ponownie pojawia się wojna.
Jedyną rzeczywistością, która jest i która ma tego pełną świadomość, jest Bóg, czyli Źródło Światła, Dobra i Pokoju. Wystarczyłoby zatem, aby jako taki zamanifestował się w świecie, a ciemność, zło i wojna musiałyby bezpowrotnie zniknąć. Niestety tej manifestacji jest stanowczo za mało, więc rozczarowani i rozgoryczeni póki co jesteśmy pełni pretensji, że tego nie czyni. Zapomnieliśmy, że jedyną aktywną i twórczą manifestacją, którą na ziemi wybrał Bóg, jest człowiek.
Nie anonimowy człowiek, ale znany z imienia. Nie ktoś, tylko Ja.
Zamiast błogosławić świat, będąc aktywnym źródłem światła, dobra i pokoju, często poświęcamy energię, czas i zainteresowanie temu, czego nie ma. Niektórzy z nas niemal bezustannie myślą i mówią o ciemnościach, złu i wojnie, jakby oszaleli? Dlaczego wszyscy nie zajmujemy się tym, czym powinniśmy i do czego zostaliśmy powołani w Chrystusie, aby świat napełniać tym, co jest rzeczywiście?
Wielkim problemem ludzkości jest ekonomia i oparty na jej zasadach przemysł, kultura, polityka, a także kilka pomniejszych aspektów życia. Ekonomia karmi się bowiem ciemnością, złem i wojną, nie dlatego, że same w sobie jest zła. Nie. Istota problemu tkwi w tym, że ekonomia potrzebuje człowieka zgubionego, szalonego w swej rozpaczy, który żyje w kłamstwie, czyli w grzechu. Potrzebuje człowieka, który nie wie, czego potrzebuje i co naprawdę jest dla niego dobre, więc myśli, że potrzebuje tego wszystkiego, co wytwarza szeroko pojmowana ekonomia. To szaleństwo nakręca spiralę nieprawdziwych potrzeb, aspiracji i celów, których realizacja jest ciemnością, złem i wojną.
Niechby tylko człowiek zaczął okrywać Boga, szukać Jego obecności w sobie i pomiędzy ludźmi, a jego życie w naturalny sposób zacznie napełniać się światłością, dobrem i pokojem. W ten sposób zyskuje bowiem dostęp do poznania samego siebie i swoich prawdziwych potrzeb. Znikają wtedy napięcia oraz presja, żeby za wszelką cenę realizować pragnienia, które bez względu na to, czy wynikają z kompleksów, lęków czy niepohamowanej żądzy zawsze są brakiem światła, dobra i pokoju.
Może i kupisz wtedy nowy samochód, wybudujesz nowy dom i zjesz nową potrawę, jednak przestaniesz od tego uzależniać swoje samopoczucie i w ten sposób tworzyć swoje miejsce wśród ludzi. Przestaniesz dbać o autorytet, sławę i uznanie. Bo prawdziwym problemem nie jest to, czy coś masz, czy tego nie masz. Naprawdę możesz być królem, a mimo tego będziesz żył jak żebrak, i żebrakiem, żyjącym jak król.
W momencie, w którym Cię olśni i zrozumiesz, że nie chodzi o to, czy coś masz, ale jak tego używasz, Twoje duchowe wnętrze napełni się światłem, dobrem i pokojem, które prędzej czy później zaczną z Ciebie emanować na zewnątrz i napełnią świat tym samym. Ponieważ staniesz się światłem i dobrem, w Twoim życiu nie będzie ciemności, ani zła, a odkąd poczujesz wewnętrzny pokój nie będziesz miał o co walczyć.