Wstyd

Bez względu, czy pod uwagę weźmiemy starą wiedzę o centrach energetycznych, które w tekstach religijnych nazywane są czakrami, naczyniami albo chlebami, czy uwzględnimy na przykład współczesną mapę świadomości, autorstwa psychiatry, Davida Hawkinsa, emocję wstydu rozpoznamy jako najgorszy rodzaj energii, bliższy śmierci niźli życiu.

Według wschodniej koncepcji energetycznych pierścieni wstyd przyporządkowany jest energii splotu słonecznego. W życiowym doświadczeniu wielu ludzi wstyd stanowi niewzruszoną zaporę, której nie potrafią pokonać, aby zacząć cieszyć się życiem, kochać siebie  i czerpać satysfakcję z własnej twórczości. Splot słoneczny, odpowiedzialny w ciele za przepływ energii, pod wpływem wstydu blokuje energię pod przeponą. Tymczasem energia powinna swobodnie płynąć w górę, przez serce i gardło ku głowie.

Wstyd sprawia, że człowiek, uwięziony w cielesnych  namiętnościach, nie prostuje się, nie wierzy w siebie i nie rozwija się duchowo. Tym samym cierpi, ponieważ nie potrafi wydostać się z cielesnych potrzeb, a że nie rozwija się duchowo, więc nie jest samodzielny i twórczy. W konsekwencji nie zaspokaja potrzeb cielesnych, które karykaturalnie się zwielokrotniają. O takim człowieku można powiedzieć, że wpadł w tzw. błędne koło, które energetycznie zależy od wstydu. Energia życia zamiast płynąc ku górze wiruje wkoło pod pępkiem, wyniszczając człowieka cieleśnie i psychicznie.

Na tym mniej więcej polega paradoks wstydu, że im bardziej chcemy pozbyć się wstydu albo wydostać z tego, czego się wstydzimy, tym głębiej i mocniej jesteśmy od tego uzależnieni. Wówczas jedynym sposobem na przetrwanie wydaje się zabetonowanie wstydu, które polega na zepchnięciu go do nieświadomości, co dla ciała oznacza niestety kolejne cierpienia. Emocjonalnie wychładzamy się bowiem aż do stanu całkowitego zamrożenia, jak w baśni o brzydkim kaczątku. Dlatego z biegiem czasu jesteśmy coraz mniej ruchliwi, brakuje nam ambicji i pasji działania, stajemy się roszczeniowi i oschli dla innych.

Nieczułość dla innych jest niezbitym świadectwem braku czułości dla siebie, a to znowu jest pewnym sygnałem, że energia wstydu nie została wykorzystana we właściwy sposób. Dlatego wstyd bardzo często staje się psychicznym narzędziem okrucieństwa. Z kolei opanowany odruch zemsty bywa rekompensowany perfekcjonizmem, pracoholizmem i sztywnością poglądów oraz zachowań, co kończy się chorobami kośćca i narządów ruchu, którym zawdzięczamy mobilność, ruchliwość i zdolność zapewniania sobie życiowych potrzeb.

Można ulec złudzeniu, że pozbycie się wstydu jest najwłaściwszą metodą na aktywowanie życiowych sił i wewnętrzny rozwój psychiki. Otóż nie. Co prawda wg D. Hawkinsa energia wstydu jest bliska energii umierającego człowieka, więc aby ożyć należałoby czym prędzej przestać samemu się karać i wszystkimi sposobami zacząć wspierać życie, przede wszystkim akceptacją i bezwarunkowym wybaczaniem, niemniej – o czym staramy się zawsze pamiętać – jak każda energia, również wstyd posiada biegun pozytywny. Owszem, można zrezygnować z odczuwania wstydu, aby wydostać się z przeklętego kręgu niemocy, niemniej wówczas grozi sytuacja, w której bezwstydność kończy się jeszcze większą demolką życia, aniżeli pod wpływem wstydu. Oczywiście nie musi do tego dojść, o ile  zostaje zachowany podstawowy warunek udanego życia, jakim jest miłość. Miłość transformuje bowiem bezwzględne EGO w czułe i delikatne JESTEM.

Jestem przekonany, że pozytywny biegun energii wstydu nawet pomimo niskiej wibracji umożliwia kontrolowanie przepływu energii ku górze, czyli ku sercu. Tym samym miłość EGO ulega szybkiej przemianie w miłość JESTEM. Pozytywna rola wstydu nie polega na informowaniu nas o amoralnych zachowaniach, ale o tym, że przełamaliśmy granicę własnej niemocy, stworzoną przez mentalne wzorce, autorstwa wychowawców i autorytetów, zwłaszcza rodziców, nauczycieli i religijnych przywódców.

Człowiek może wszystko. Niestety ograniczony mentalnie ma problem z wiarą, więc w wielu sytuacjach czuje się bezsilny i bezradny. W negatywnym sensie wstyd ogranicza moc, aktywność, zaradność, zdrowie i pomyślność, ponieważ jest emocją utrzymującą w przedśmiertnym stanie bezruchu i bezwoli. W pozytywnym sensie uświadamia, że mimo wszystko potrafimy, mamy na tyle sił i zdolności, aby prawdziwie i szczęśliwie żyć skoro wyszliśmy poza granicę dozwolonego. Wstyd i dozwolone są nierozłączną parą. Tymczasem dozwolone pojawia się w mentalnych przekonaniach i życiowych wzorcach jako skutek programowania nas na ludzi uległych i podporządkowanych, abyśmy innym, którzy żyją wyłącznie wspomnieniami i tradycjami, swoją żywotnością i kreatywnością nie zniszczyli starego porządku świata, ustalonych norm i poczucia bezpieczeństwa. 

Niemoc jest więc wtórna. Jest konsekwencją odczuwania wstydu. Aby poczuć własną moc na pewno trzeba pozbyć się wstydu. Jednak jeszcze lepszą metodą jest zadanie siebie pytania, dlaczego się wstydzę? To właśnie w tym momencie zaczynamy mądrze i duchowo wykorzystywać pozytywny biegun energii wstydu, ponieważ świadomie obserwujemy, czy ulegamy EGO, czy wzmacniamy JESTEM. Jeśli bowiem wstyd pojawia się w nas po przekroczeniu granic nieżycia i niemocy, które są wzorcami moralnymi, duchowymi, prawnymi bądź religijnymi, na skutek ulegania EGO, wówczas warto zrewidować postanowienia i działania, aby nie gorszyć i nie angażować się w nic, co nie służy JESTEM.  Poza tym w innych sytuacjach wstyd jest sygnałem, że wbrew oczekiwaniom większości i przyjętym normom odnaleźliśmy kolejny fragment życiowej drogi i poszerzyliśmy spektrum doświadczeń, w których czujemy się twórcami własnej przyszłości, dzięki przekroczeniu granicy niemocy, bezradności i beznadziei.

Często bywa, że po przekroczeniu granicy dozwolonego, co niechybnie odczuwamy jako wstyd, w pierwszej fazie nie od razu pojawia się euforia i spektakularna poprawa jakości życia. Wręcz przeciwnie odczuwamy lęk, ponieważ stare przekonania o niemocy i nieadekwatności naszych zdolności do nowej sytuacji przypominają nam o utraconym poczuciu bezpieczeństwa i minimum gwarantowanych środków, potrzebnych do przeżycia. Po przekroczeniu granicy wpierw uczymy się życia bez poczucia wstydu, odkrywając nowe zdolności i skutki zyskanej mocy. Dopiero z czasem poprawia się jakość życia, a my zaczynamy dostrzegać coraz więcej znamion pomyślności, zdrowia i sukcesu. To jest krytyczny i decydujący moment próby. Okazuje się wówczas, czy ulegamy EGO, wykorzystując własną moc do realizacji egoistycznych zachcianek, czy stajemy się źródłem miłości jako JESTEM dla innych.

Dlatego, aby mieć łatwe w codziennym użyciu narzędzie do diagnostyki wstydu, warto zapamiętać, że bezwstyd EGO jest przyczyną nieszczęścia i śmierci, natomiast bezwstyd JESTEM jest źródłem szczęścia i usatysfakcjonowanego życia.  

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

trzy × jeden =