Zauważenie – uważność – widzenie

1.

W Starym Testamencie jednym z ważniejszych imion Boga jest imię „El Roi” (Widzący Bóg albo: Ten, który mnie widzi). Tekstem, w którym Bóg został tak nazwany, ważnym dla tematu, jest biblijne opowiadanie o Hagar na pustyni (przeczytaj koniecznie 1 Mż 16,1-13).  

Dzięki temu, że Bóg nas widzi, możemy przeżyć kryzys i nie zginąć, pomimo tego że sami jesteśmy sprawcami swojego nieszczęścia, jak miało to miejsce w życiu Hagar.  

Boży wzrok jest zwierciadłem, w  którym dostrzegamy samych siebie. W tym spojrzeniu możemy zadać sobie pytanie: Skąd przychodzę i dokąd idę? (1 Mż 16,8).  To znaczy: Jakiego dziadostwa w życiu narobiłem, że teraz grozi mi nawet śmierć? Czy uniknięcie konsekwencji własnej niegodziwości na pewno jest warte wstąpienia na drogę, która wiedzie ku śmierci?  

Boże zauważenie człowieka ratuje go przed konsekwencjami grzechu. Jest początkiem własnego zauważenia, a więc uważności na samego siebie (wybory, decyzje, działania i drogę życia). 

2.

Jezus z Nazaretu też zauważa i w tym objawia się jako „Boże oczy”. Najtrafniejsze opowiadanie o zauważeniu przez Jezusa to historia o Zacheuszu (przeczytaj koniecznie Łk 19,1-10).   

Zacheusz, mały człowiek (a najpewniej mężczyzna, zakompleksiony z powodu nikłego wzrostu, który kompensuje sobie mały wzrost dużym dochodem), chce zobaczyć Jezusa, który najpewniej mu imponuje. Wdrapuje się na drzewo i sam zostaje zauważony. Dzięki temu Jezus wprasza się do jego domu. Obecność Jezusa uwalnia Zacheusza z kompleksu, a jednocześnie z samowykluczenia. Jezus mówi Zacheuszowi: Chcę z tobą, w twoim domu, zjeść z tobą posiłek. Ten komunikat uwalnia Zacheusza z kompleksu, więc sam decyduje, że naprawi wszelkie krzywdy, bo odtąd nie będzie musiał kompensować sobie małego wzrostu dużym dochodem.  

Oczy Jezusa w istocie są oczami Zacheusza. Ten, który chce zobaczyć, sam został wpierw zobaczony. Uważność Jezusa uruchomiła uważność Zacheusza, który odtąd widzi, że nie na dochodzie powinien opierać swoją wartość. Akceptując Zacheusza Jezus przywraca go do wspólnoty.

3.

Również Maria, matka Jezusa, zauważa nieszczęście w Kanie Galilejskiej (przeczytaj koniecznie J 2,1-11).

Będąc kobietą naturalnie jest wrażliwa na cierpienie i łzy. Brak wina jest metaforą braku radości i miłości. Ten brak jest efektem religijnego skostnienia, czyli religii praktykowanej jako rozumianej jako zewnętrzne działania, które zobowiązują człowieka do bycia czystym przed Bogiem (kamienne stągwie to kamienne serca). Jest w nich woda, potrzebna do rytualnych obmyć. Jednak odkąd na ziemi jest obecny Jezus rytualne obmycia nie są już potrzebne i można wodę zamienić w wino, a więc rytuały w duchowość (pojawia się radość i miłość).

Oczy Marii dostrzegają brak radości i miłości, czyli szczęścia (zbawienia) i dlatego Maria każe Jezusowi działać. To oznacza, że uważność (zauważenie) ludzkiego cierpienia (także w sobie) jest początkiem modlitwy: „Masz Boże działać i koniec kropka. Nie masz wymówki, bo ludzie potrzebują Twego zbawienia”. J 

Zauważanie – uważność – widzenie jest więc warunkiem wstępnym:

– po pierwsze przyjęcia konsekwencji własnego grzechu na siebie, co ratuje przed śmiercią (Hagar);

– po drugie przywrócenia do wspólnoty przyjaciół (Zacheusz);

– po trzecie modlitwy wstawienniczej i działania na rzecz ludzi, którzy mają się źle (Maria).

Te trzy przykłady nie są jedynymi, jednak moim zdaniem wystarczają, aby uwypuklić wagę zauważenia – uważności – widzenia w duchowym życiu człowieka.

4.

A jak o uważności pomyśleć inaczej, może mniej biblijnie, ale na pewno też duchowo?

Zauważenie, czyli uważność, to uwaga, która jest potrzebna, aby zauważyć.

Bez uwagi (skupienia wzroku i myśli, ale też serca czyli uczuć) nie można być czujnym w oglądaniu samego siebie i sytuacji, w jakiej znajduje się bliźni, aby mu pomóc. 

Czujność z kolei jest cechą ludzi czułych!

Trzeba nauczyć się być czułym dla siebie, aby zacząć zauważać, że w naszym życiu coś nie gra; że zapewne podjęliśmy złe decyzje i dlatego podążamy drogą ku śmierci (choroby), albo sami siebie wykluczyliśmy ze wspólnoty, a posądzamy innych, że się od nas odsunęli (samowykluczenie i samopotępienie).

Kto jest czułym dla siebie (miłosiernym dla siebie, akceptującym siebie i wreszcie wybaczającym sobie), potrafi też czujnie obserwować siebie w życiu, w relacjach i w sytuacjach zawodowych, aby nie powtarzać wciąż tych samych błędów, ale naprawiać, brać odpowiedzialność, itp. W efekcie zaczyna czujnie dostrzegać złożone sytuacje, w jakich żyją inni ludzie, i zamiast ich sądzić oraz oceniać staje się dla nich ratownikiem, pomocnym sąsiadem, wyrozumiałem bliźnim. 

5.

Zastosowanie dla kobiet.

Na pytanie, w czyich oczach Kobieta możne poznać samą siebie, Nowy Testament zna opowiadanie o Samarytance przy studni Jakuba (przeczytaj koniecznie J 4,1-30).

Ta Pani żyła z szóstym mężczyzną. Poprzedni albo umierali, albo dawali jej list rozwodowy. Pewnie traktowała ich jak „źródło, z którego bez umiaru czerpała energię do życia, ponieważ sama była wyschnięta”. Nie umiała kochać samą siebie, nie żyła w prawdzie o sobie samej, więc mężczyzn mogła traktować przedmiotowo, aby „nawadniać się życiem”.

Jezus od razu zauważył, że ona jest wyschnięta i pragnie miłości, ale nie umie kochać, ponieważ odrzuca samą siebie. Więc to nie On był wyschnięty, ale ona, dlatego tak prowadził rozmowę, żeby sama do tego doszła. Gdy trafiła na Jezusa (mężczyznę doskonałego = siódmego), On nie dał się jej uprzedmiotowić przez seks i kobiece oczekiwania pod adresem mężczyzny (co mężczyzna powinien dać kobiecie), ale ją odesłał do miejsca, skąd pochodziła. To jest metafora drogi we własne wnętrze. Skonfrontował ją z prawdą o sobie i dzięki temu podzieliła się cudowną wiadomością: „Spotkałam Mesjasza, chodźcie za mną do niego”. 

Kobieta, która nie potrafi kochać samej siebie (akceptować i z radością przyjmować swoją kobiecość), nie dzieli się mężczyzną, ponieważ chce go mieć dla siebie, „na własność”. Wówczas taki mężczyzna szuka drogi ucieczki z relacji. Chce odzyskać wolność.

To oznacza, że Kobiety wpierw powinny zauważyć siebie (wewnętrzną i świętą prawdę o swej kobiecości), patrząc poprzez spojrzenie Jezusa (Mesjasza). Muszą wreszcie w Bogu dojrzeć siebie jako wartościowe i piękne istoty, chciane przez Stwórcę, aby z radością przyjąć swoją kobiecość, i dopiero z tej relacji z Bogiem wejść w relację z mężczyzną. Inaczej stają się źródłem cierpienia i nieszczęścia dla siebie, mężczyzny, a potem dzieci.

6.

Zastosowanie dla każdego.

Na pierwszym planie trzeba zawsze widzieć (stawiać) Boga. Dopiero na drugim planie dostrzegać partnera, aby go nie zabsolutyzować, czyniąc bożkiem swoich potrzeb, lęków i pragnień, bo to szybka droga do uprzedmiotowienia, a potem nieszczęścia. Zatem akceptacja siebie i radosne przyjęcie siebie, jako wyraz miłosnej relacji z samym sobą, jest najwyższą formą uważności. Dopiero z tego zauważenia bierze się właściwe patrzenie na partnera i dzieci. Wtedy nie grozi nam nienawiść do kogoś, kto wydaje nam się, że nas zawiódł.

Nie/nawiść = nie widzę ciebie, nie chcę na ciebie patrzeć.

Żeby nie doszło do nienawiści trzeba chcieć nie widzieć partnera na pierwszym planie. Reasumując „Widzący Bóg” to Bóg, który każdego wpierw uczy widzieć samego siebie. To imię Boga, który uczy widzenia prawdy o sobie samym. Boga, który oczyszcza wewnętrzne oko, dzięki któremu napełniamy się światłością (Łk 11,33-35). Dzięki temu potem nie oceniamy bliźniego (Mt 7,1-5), ale zyskujemy zdolność dostrzegania jego potrzeb i w efekcie stajemy się dla niego światłem.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

dwa × 1 =