Życzenia dla Pań w Dniu Kobiet

Polscy mężczyźni nie muszą walczyć w związku z obronną wojną Ukrainy, napadniętą przez Rosję. Skutki tej wojny pewnie poczują za kilka miesięcy i w następnych latach, gdy będzie im trudniej zapewnić rodzinie godne i bezpieczne życie. Zwłaszcza ci, którzy hołdują tradycyjnym rolom społecznym i wolą biegać po świecie za pieniędzmi i karierą, czyniąc żony i partnerki odpowiedzialne za dom i wychowanie dzieci.

Inflacja, kryzys gospodarczy i finansowy, zmiany na rynku pracy… To potencjalny front wielu mężczyzn, który będzie konsekwencją dzisiejszego frontu pod Kijowem i Charkowem.

W doświadczeniu Pań sprawy mają się jednak inaczej. Wojna Rosji z Ukrainą dotyczy je już teraz. Walczą o godne życie ukraińskich Matek i Dzieci w Polsce. Pewnie, że są wspierane przez wielką rzeszę Panów, jednak dramat oraz skutki uchodźctwa dzieją się w polskich domach, a nie na ukraińskim polu walki, więc mocniej działają na wyobraźnię i psychikę Pań aniżeli Panów. Także dlatego, że bezpieczny dom i uśmiech dzieci to kobiece pragnienie, a męskie zadanie.

Gdzie zaś działa pragnienie, tam jako skutek często pojawia się cierpienie.

Przyznam, że nie miałem zamiaru 8 marca dedykować Paniom specjalnego tekstu. Między innymi dlatego, że w Golasowicach (30 km od domu) rozpocznę o 18-tej rekolekcje, przeznaczone dla Pań, które wieczorem będzie można znaleźć także na moim profilu fb. Jednak pod wpływem obserwacji i przynaglony przez kilku mężczyzn postanowiłem Paniom darować dziś kilka słów. Tym bardziej, że Dzień Kobiet przypada na 13-ty dzień wojny.

13–tka ma wiele spójnych znaczeń. Niektórzy kojarzą ją tylko z nieszczęściem i pechem. Całkiem niepotrzebnie, bo składa się z 1-ki i 3-ki. 1-ka to początek, dążenie do przodu, motywacja i postęp, osiągnięcie i spełnienie, wyjątkowość i indywidualność. 3-ka odnosi się do optymizmu i entuzjazmu, komunikacji i inspiracji, kreatywności, wzrostu i manifestacji. Owszem, 13-tka może być zapowiedzią błogosławieństwa w nieszczęściu. 

Drogie i pełne mocy Panie,

jednym z Waszych odruchów, podstawowym nie tylko w sferze moralnej, ale przede wszystkim instynktownej, jest pomaganie słabszym, zwłaszcza ratowanie dzieci. Współpracując z Mężczyznami organizujecie mieszkania, wyposażenie, kupujecie podstawowe artykuły, potrzebne do życia, zapraszacie Ukrainki oraz ich Dzieci. W wioskach i miastach tworzycie ośrodki pomocy. Organizujecie społeczną strukturę, dzięki której kolejny milion uciekinierów z Ukrainy wciąż spokojnie wsiąka w polskie społeczeństwo. Robicie to z miłością i ze współczuciem, ale zaczynacie być zmęczone. Wbrew intencji pomocy nie wytrzymujecie napięcia i w najmniej odpowiednich chwilach i sytuacjach wybuchacie płaczem albo złością. Stajecie się nadmiernie egzaltowane, łatwo się wzruszacie i płaczecie. Psychicznie słabniecie, tracicie fizyczne siły, zaczynacie działać w nieustannym stresie, a przecież do wykonywania swego dzieła potrzebujecie mocy, spokoju i zaufania.

Zaczynacie więc cierpieć, realizując jedno z podstawowych Waszych pragnień, aby Ukrainki wraz z Dziećmi były bezpieczne. To znaczy, że wbrew Waszej intencji zaczyna ujawniać się korzeń rozkładu i rozpadu Waszego pięknego dzieła. A wydaje mi się, że tego przecież nie chcecie?

Przypuszczam, że wiem, co w takiej sytuacji większość z Was robi. Szuka mianowicie jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia dla paradoksalnego odczucia. Niestety nic na tym nie zyskujecie. Racjonalizacja nie podnosi Waszego morale ani stanu ducha. A najczęstszą jest argument, że miłość wymaga cierpienia. Ikoną takiego przekonania bywa Jezus. Tymczasem w Ewangeliach ciężko znaleźć przekonujące dowody tego, że Jezus cierpiał z miłości. To z powodu popularnych przekonań i pod wpływem wyobraźni, ukształtowanej między innymi przez Pasję M. Gibsona, wypieramy, że cierpienie jest brakiem miłości, a nie jej skutkiem. 

Kochane, dobre i godne pomocy Panie,

proszę zrozumcie, że łączenie miłości z cierpieniem wyniosłyście z rodzinnych domów, jako skutek tradycyjnego wychowywania, w którym Kobiety powinny z miłości poświęcać się i być Dobrymi Mami dla całej rodziny. Teraz w energii tego archetypu wiele z Was zaczęło pomagać (co jest godne największego szacunku) i wmawiacie sobie, że wzruszenia, ubytek sił psychicznych, sentymentalne opowieści o historiach uchodźców, którym pomagacie, napuchnięte oczy i łzy, to prawdziwa i naturalna konsekwencja Waszego zaangażowania. Pewnie w niejednym wypadku mogłoby tak być, gdyby nie to, że psychicznie zaczynacie się odłączać od życia, stajecie się nerwowe i niestabilne emocjonalnie.

I teraz najważniejsze! Minie kilkanaście dni i zamiast dalej ratować rodziny, uchodzące z Ukrainy, będzie trzeba organizować pomoc dla Was i dla Waszych rodzin.

Na pewno tego chcecie? 

Więc przestańcie brnąć w sentymentalny marazm, który wciąga w depresję, i spójrzcie prawdziwe w oczy. Oddzielcie pracę, aktywność i pomaganie od uczestniczenia w emocjach uchodźców. Zrozumcie, że emocjonalne uczestniczenie w tym doświadczeniu w niczym Wam nie pomaga, a przeciwnie szkodzi. Uczestniczenie w nim zamieńcie w obserwację. Nie chodzi o zaniechanie aktywności i pomocy, ale obserwowanie tej historii i doświadczenia z pozycji zaufania, które oddziela od strachu i cierpienia.

Naprawdę nie chodzi o wyłączenie empatii. Chodzi o zaufanie, że ten chaos jest odsłanianiem nowego porządku świata. Nie uczestniczcie w cierpieniu, bo wtedy ono Was dosięga i też stajecie się ofiarami. Tymczasem, kochanie Panie, macie być Światłem, czyli manifestacją Miłości i Życia.

Obserwowanie chaosu nie jest równoznaczne z zawieszeniem aktywności, ale aktywność skierowaną na odkrycie prawdziwego sensu i celu tych wydarzeń, czyli oglądanie apokalipsy, która odsłania dotychczas ukrytą przed nami postać świata.

Nie płaczcie, pytając: Dlaczego to cierpienie spotyka te biedne istoty, którym pomagacie?  Uważnie oglądajcie sytuację, czyli ludzkie TERAZ, aby raczej odnajdywać odpowiedź na pytanie: Po co to wszystko się dzieje? Po co Wy też tego doświadczacie? W ten sposób możecie odwrócić się od cierpienia z miłości ku miłości bez cierpienia, która jest mądra i potrzebna, aby przez doświadczenie Ukraińców i Wasze zaangażowanie mogła manifestować się nowa postać świata. W ten sposób życiową energię będziecie używać do niesienia pomocy, a nie do radzenia sobie z własną depresją. W efekcie skutecznie osiągnięcie zamierzony przez Was cel, a nie przeciwieństwo w postaci chorób i cierpienia Waszych rodzin.

Drogie Panie,

jesteście mocne Waszą miłością i mądrością. Jednak bądźcie uważne, żeby miłość nie stawała się przyczyną Waszego cierpienia, bo skończy się większym cierpieniem. Wszystkie emocje to w istocie jedna i ta sama energia życia, która jest miłością. Cierpiąc z miłości nie dajecie jej szansy, aby czyniła Was mocniejszymi i zdrowszymi, a dzięki temu skutecznymi w niesieniu pomocy. Zatrzymując ją, tworzycie psychiczne i fizyczne blokady, które Was osłabiają. Uczestnicząc w emocjach, które większość uznaje za złe, sprowadzacie na siebie stres i osłabiacie się. Dajecie wtedy zgodę na to, żeby Rosjanie krzywdzili także Was.

Tymczasem jesteście wolne i od nich niezależne, więc odetnijcie emocjonalne więzy z najeźdźcą Ukrainy, bo Wasza energia życia ma służyć Uchodźcom. Żeby kochać bez cierpienia spróbujcie działać w taki sposób, aby w ciszy i zaufaniu dawać sobie szansę na bycie mocnym, a także bez niepotrzebnego stresu oglądać zachodzące zmiany w życiu Waszym i Uchodźców.

W Dniu Kobiet życzę Wam – Panie – miłości, w której nie przyjmujecie roli ofiary. Miłość to wolne działanie, w którym nie ma strachu, zmęczenia i stresu, bo łączy się z zaufaniem, że w życiu miłośników Życia, Światła i Miłości wszystko obraca się ku dobremu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

2 × trzy =