Tęsknota

Wydaje się, że tęsknota na mapie emocji zajmuje poślednie miejsce, zdecydowanie poniżej poziomu, od którego świadomie zarządzamy zmianami i bez wysiłku wykorzystujemy życiową energię. Kojarzy się przecież z bolesnymi wspomnieniami i niezaspokojonym pragnieniem. Tęskniący ludzie rzeczywiście często są poobijani, wysuszeni i cierpią pustkę. Mimo wszystko największym ciężarem, pozbawiającym radości i nadziei, jest niepewność, czy tęsknota zostanie zaspokojona.

Opisując chciwość zasygnalizowałem, że pragnienie, chciwość, pożądanie i tęsknota na dobrą sprawę są nazwami różnych stanów tej samej energii życia, bez której o poranku nie bylibyśmy w stanie podnieść się z łóżka albo w depresji szukać utraconej drogi. Każda z nich posiada nie tylko właściwe sobie znaczenie, ale także odpowiednio ukierunkowuje energię. W umiejętnym serwisowaniu duszy między innymi idzie o to, aby nie lekceważyć faktu, że chociaż dysponujemy jedną energią, negatywny bądź pozytywny rozwój wydarzeń zależy od używanych przez nas słów, za którymi stoją mentalne wzorce i emocjonalne przeżycia.

Większość z nas wypowiada się nieroztropnie. Nie jesteśmy uważni w doborze słów, mniemając że nie mają związku z emocjami oraz ich skutkami, jeśli już nie innymi, to przynajmniej zdrowotnymi. Tymczasem słowa są energią, kształtującą życiowe doświadczenia. Za słowami kryją się nie tylko znaczenia, ale też skutki żywionych przez nas przekonań. Mądry człowiek rezygnuje ze złych słów, to jest takich, które wywołują negatywne emocje, a przez to zatrzymują energię i kierują życie w stronę zdradliwych i niebezpiecznych rozwiązań. Nieprzerwanie zachowuje najwyższą czujność i uważnie dobiera słowa, wiedząc że każde z nich jest swoistą decyzją o jakości życia.

Pragnienie życia w istocie można wykorzystywać na wiele sposobów, aczkolwiek decydujące są dwa, przeciwstawne modele. Negatywny nazywamy chciwością albo pożądaniem. Celowo proponuję, aby pozytywny odtąd nazywać tęsknotą. Co prawda słów: tęsknota, pragnienie, marzenie używamy zamiennie, niemniej spróbujmy uporządkować swoje odczucia. Energią zmian naprawdę da się zarządzać w taki sposób, aby nie musieć cierpieć. Zdaję sobie też sprawę z tego, że tęsknota kojarzy się nam z wielkim pragnieniem, aby wydarzyło się  coś, co kiedyś mieliśmy okazję poznać albo przynajmniej umiemy sobie wyobrazić przyjemność z tym związaną. Niemniej podejmę się karkołomnej próby przekonania, że w najlepszym interesie każdego z nas leży zdecydowane oddzielenie pożądania od tęsknoty.

Wpierw kilka słów o pożądaniu, które jest nie znoszącym sprzeciwu żądaniem, aby zostały spokojne wszystkie zachcianki EGO. Ponieważ nie znamy niczego poza tym, co przeżyliśmy, posmakowaliśmy, zobaczyliśmy, dotknęliśmy, czemu zawdzięczmy poznanie zmysłowej rozkoszy, więc pożądanie jest związane z przeszłością i w swej istocie jest rozpaczliwą próbą powrotu do znanych doświadczeń, czyli do tego, co minęło. Pożądliwość jest negatywna z dwóch powodów. Po pierwsze jest żądzą, aktywowaną przez fałszywe EGO, które jest chciwe. Dlatego w pożądaniu kształtujemy życie i wyznaczamy cele, nie zadając sobie trudu rozpoznania, co naprawdę jest nam potrzebne. Sięgamy po to, czego chcemy, ale co nas nie rozwija i nie nasyca.

Drugą negatywnością pożądliwości jest przylgnięcie do bezpowrotnie przemijającej przeszłości. Stąd pragnienie życia, realizowane jako pożądanie, blokuje rozwój i duchowy wzrost, który zależy od ożywiających bodźców, zmian i czujnej gotowości do uczenia się nowego. Jeśli pożądliwość jest szukaniem sposobów na doświadczanie tego samego, więc nieuchronnie musi skończyć się ślepotą i znieczuleniem. Alkoholizm, narkomania, uzależnienie od seksu nie biorą się z tęsknoty. Ich źródłem zawsze jest pożądliwość, której konsekwencją jest śmierć.

Czy na tej podstawie należy sądzić, że pragnienie życia jest niebezpieczne, wobec czego należałoby się ćwiczyć w pozbywaniu pragnień, do czego namawiają niektóre duchowe szkoły Wschodu i Zachodu? W żadnym wypadku. Transformacja energii pożądliwości w energię tęsknotę jest najlepszym rozwiązaniem mądrej duchowości.

Każdego dnia uczestniczymy w cudownym i uniwersalnym strumieniu życia, które powinniśmy pomnażać na miarę osobistego powołania. Nie rezygnujmy z życia, ani nie tamujmy przepływu energii, ponieważ przez nas ma płynąć ku innym. Najlepszą metodą na udrożnienie strumienia jest odnalezienie w sobie i pielęgnowanie pragnienia za czymś, co dopiero ma się wydarzyć!

Zachęcam, aby tęsknotę zobaczyć jako napięcie całego jestestwa, często aż do granic rozsądku, oczekującego spełnienia obietnicy sensownego i najlepszego z możliwych zakończenia ziemskiej przygody. Pragnienie życia można wzmacniać tęsknotą, energią oczekiwania przyszłości i jednocześnie aktywnego podążania ku czemuś, co jest nieznane. Tym sposobem uczyć się otwartości, stawać się wrażliwszym, czujnym i uważnym na nowe doświadczenia.

Tęsknota za czymś, co ma się wydarzyć, jest mądrym, bo duchowym uczestniczeniem w życiowej energii, płynącej wprzód. W przeciwieństwie do pożądliwości, która kończy się cierpieniem, ponieważ jest cielesną próbą reakcyjnego wykorzystania energii, nie płynącej przecież wstecz. Pożądając, walczymy, spinamy się i usiłujemy kontrolować. W efekcie padamy martwi z braku energii. Tęskniąc, spokojnie i ufnie płyniemy wraz z całym wszechświatem ku zaspokojeniu. W efekcie, dzięki stałemu przypływowi energii, odżywamy, zdrowiejemy i stajemy się szczęśliwi.

Mówiąc inaczej, pożądliwość jest energią męską, dominującą i zdobywczą, nastawioną na otrzymywanie. Tymczasem duchowa praca polega na pogłębiającym się zrozumieniu, urzeczywistnianiu oraz uniwersalnej postawie pozwalania życiu, aby po prostu się działo. Prawdziwa duchowość jest tęsknieniem, czyli energią żeńską.

Tęsknienie jest postawą świadka, który z największym zainteresowaniem obserwuje wypełniającą się tajemnicę.  

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

16 − dwa =