Bezpieczeństwo

Z jaką łatwością wpadamy w pułapki, zastawione przez umysł tłumu i powszechne przekonania, uświadamia tytułowe pojęcie bezpieczeństwo. Wszak większość z nas czuje się bezpiecznie, a więc spokojnie i komfortowo, gdy tworzy udaną relację, ma nagromadzone oszczędności,  mieszka w spokojnej dzielnicy, ufa politykom, wojsku i policji. Tymczasem wymienione wyżej warunki bezpieczeństwa częściej destabilizują życiowy komfort i spokój, więc też pozbawiają poczucia bezpieczeństwa, aniżeli je zapewniają.

Relacje, jak to bywa, są w ciągłej transformacji, więc jeśli są miłosne nie mogą zapewnić poczucia bezpieczeństwa, wszak miłość ze swej natury rozwiązuje więzy i kochaną osobę czyni wolną. Z istoty miłości wynika zatem, że w każdej chwili można pozostać samemu, będąc zdanym wyłącznie na siebie. Pieniądze, zwłaszcza na bankowym koncie, do których dostęp ma się przez kartę płatniczą, są tylko formą płacidła/mamidła. Wirtualnym wyobrażeniem siły nabywczej, a nie realną wartością, którą w chwili kryzysu można wymienić na żywność albo usługę. Mieszkaniami w spokojnej miejscowości cieszyły się przed nami miliony ludzi i wystarczyło, że przyszedł silniejszy, posługujący się argumentem czołgu, żeby zapisy w księdze wieczystej w jednej chwili straciły jakąkolwiek wartość, której nie da się przywrócić rozejmem albo pokojowym paktem, jeśli decydują o nim politycy. Oddanie im poczucia bezpieczeństwa doprawdy jest prostoduszną ignorancją. A skoro służba mundurowych rozpoczyna się zobowiązaniem wykonywania ludzkich rozkazów, a nie postępowania w Bożej miłości, więc skończmy z rojeniami, że dzięki nim można czuć się bezpiecznie. Do jakiegoś stopnia owszem, dopóki nie padnie inny rozkaz.

Może bezpieczeństwo jest iluzją, której ulegamy z psychicznych powodów? Raczej na pewno nie. Jednak żeby go doświadczyć wpierw trzeba go zrozumieć. Już samo słowo wiele wyjaśnia.  Bez – pieczeństwo sugeruje, że to, co emocjonalnie odczuwamy jako komfort i spokój, nie zależy od tego, co wydaj nam się jego warunkiem. Mielibyśmy zatem do czynienia ze znaczeniem słowa odwrotnym do uczucia bezpieczeństwa, co może sugerować, że prawdziwe odczucie bezpieczeństwa zawdzięczamy temu, czego z nim nie kojarzymy. 

Bezpiecznie żyje człowiek bez – pieczy, czyli bez wszystkiego, co z definicji ma je zapewniać. Zdaniem większości życie w pieczarze jest bezpieczne, a tymczasem jest od odwrót. Bezpiecznie jest bez-pieczary albo bez – pieczęci. Do bezpiecznego życia nie są potrzebne pieczary (domy, schronienia, schrony) ani pieczęcie (banku, ZUS, rządu, wojska). Prawdziwe bezpieczeństwo obywa się bez tego, co w życiu kojarzy się ze sprawowaniem pieczy, ochroną, troską, itp. W doświadczeniu świadomego i duchowo rozwiniętego człowieka bezpiecznie robi się dopiero wówczas, gdy większość zaczyna odczuwać brak bezpieczeństwa, czyli nie – bez – pieczeństwo. Przecież, gdy jest naprawdę niebezpiecznie wtedy ani pieczara, ani pieczęcie nic nie znaczą. To sugeruje, że większość z nas tworzy iluzję bezpieczeństwa, zabezpieczając się pieczarami i pieczęciami, gdy jest spokojnie i komfortowo, jednak gdy nadchodzi prawdziwe niebezpieczeństwo, zostają z niczym. Są bezradni, wystraszeni, zestresowani, bo odczuwają głęboki niepokój z braku bezpieczeństwa.

Tak dzieje się teraz, podczas trwania epidemii COVID-19. Najmniej bezpiecznie czują się ci, którzy teoretycznie są najbezpieczniejsi, bo zostali zaszczepieni. Tymczasem są najbardziej agresywni, wykazują tendencje segregacyjne i tworzą wokół siebie dodatkowe zabezpieczenia. Dlaczego potrzebują dodatkowych pieczar, skoro mają pieczęć? Czyżby myśleli o sobie, że znaleźli się w niebezpieczeństwie? I dlaczego najbardziej bezpieczni w ostatnich miesiącach wydają się być z kolei ci, którzy teoretycznie powinni odczuwać niebezpieczeństwo, czyli niezaszczepieni?

Ten przykład unaocznia, że bezpieczeństwo nie ma większego związku z pieczarami i pieczęciami, które organizujemy w zewnętrznym świecie. Prawdziwe bez – pieczeństwo ujawnia się w nie – bez – pieczeństwie. Wtedy człowiek chroni się w wewnętrznej pieczarze i otrzymuje duchową pieczęć, w mocy której zachowuje spokój i komfort nawet podczas największych kataklizmów i przechodząc przez ciężkie doświadczenia. Pieczarą jest serce, miejsce najświętsze, w którym tryska Źródło życia, światła i miłości. Posługując się tradycyjnym językiem teologicznym można powiedzieć, że w sercu mieszka Bóg, który opieczętowuje człowieka swoim Duchem, czyli mocą. Dlatego jedyną pieczęcią, której warto ufać, jesteśmy  sami dla siebie, jako Boże dzieci.

W boskiej godności i mocy jesteśmy nienaruszalni, ponieważ zdolni do wejścia w każdą relację, sytuację, konflikt i zagrożenie bez lęku, ze spokojem i w komforcie wiary, że każde doświadczenie jest potrzebne naszemu rozwojowi. Tylko rozwinięci i odpowiednio przygotowani możemy pomagać innym i ochraniać ich.

Prawdziwe bezpieczeństwo jest pieczarą, będącą intymnym związkiem ze Źródłem. Jakby podziemną jaskinią, z której na powierzchnię codzienności i ludzkich dziejów wypływa źródło życia, światła i miłości. Pieczęcią jest dzikość duszy, która się nie boi, ale ufa, i dlatego okazuje się być waleczną Królową albo walecznym Królem.

Królowa i Król nie potrzebują pieczar ani pieczęci, bo są nimi sami dla siebie, a przez to dla innych.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

dziewiętnaście − osiem =