Żal i żałoba są rodzeństwem, co unaocznia semantyka. Obie emocje mają też podobną genezę i cel, chociaż żałoba jest ewidentnie dedykowana konkretnemu doświadczeniu pożegnania bliskiej osoby, która weszła w śmierć. Dlatego żałobie poświęcimy osobny tekst, a w tym zajmijmy się samym żalem, który poza tym, że semantycznie spokrewniony jest z żałobą, emocjonalnie posiada także inne związki rodzinne. Oczywiste jest pokrewieństwo żalu i smutku. Zaczniemy zatem od przyjrzenia się różnicom pomiędzy nimi, aby móc zrozumieć istotę i pozytywny aspekt żalu.
Smutek jest emocją zimną, pojawiającą się w płucach. Jeśli nie jest przeżyty i wykorzystany do zmian, które mają sprowadzić w życie radość, bardzo szybko staje się przyczyną ich chorób. Zrozumieć i wytłumaczyć można to niezwykle prosto. Ludzie smutni nie prostują się, z ramion i barków tworząc parasol ochronny nad sercem, które jest słabe z braku radości. Chowają klatkę piersiową zamiast wysuwać ją do przodu. Tym samym nie oddychają tzw. pełnymi piersiami. Mają ciasną pierś. To między innymi tłumaczy, dlaczego ludzie osamotnieni albo starzy, mieszkający w domach opieki, chorzy, w trakcie rodzinnego albo zawodowego kryzysu, ciężej przechodzą choroby płuc, w tym wywołane wirusami. Smutek wywołuje żal i strach, skutkiem czego emocjonalny chłód szybko wyniszcza nerki. Dlatego poważne choroby nerek i spowodowane nimi zgony należy łączyć także z płucami i w nich szukać praprzyczyny.
Tak czy inaczej smutek i radość mieszkają w tej samej klatce piersiowej. Smutek wychładza i ciągnie energię życiową z płuc ku nerkom, radość ogrzewa i ciągnie ją z serca ku głowie, aby przez pokój, czyli odpuszczenie i odpoczniecie, wzmóc zdolności poznawcze i twórcze.
A co żalem? W przeciwieństwie do smutku żal nie pojawia się w płucach, ale w sercu, jest więc cieplejszy. Codzienny język utrwalił to odczucie w postaci powiedzenia: Serce pęka mi z żalu. Żal nie wychładza organizmu i duszy, ale na krótko podgrzewa. Smutek unieruchamia. Przeciwnie żal, który generuje energię negacji, sprzeciwu, walki, działania, przeciwstawienia się. Smutek oznacza, że człowiek się usuwa, wycofuje z konfrontacji. Dlatego smutek jest emocją zgody. Żal tymczasem jest emocją niezgody. Jest krótkotrwałym spięciem, tarciem z faktami. A tarcie generuje energię, którą człowiek świadomy emocji wykorzystuje do życiowych zmian.
Warto zwrócić uwagę, że żal użyczył swego rdzenia nazwie bardzo przydatnemu urządzeniu, najczęściej montowanemu w oknach, czyli żaluzji. Na pewno nie przypadkiem. Żaluzja zasłania, tworzy przegrodę pomiędzy wewnętrznym a zewnętrznym. Odgradza od słońca i wścibskich oczu. Chroni przed złodziejami. Gwarantuje intymność. Na pewno częściej chroni wewnętrzne przed zewnętrznym aniżeli odwrotnie.
Wydaje się, że emocja żalu służy mniej więcej temu samemu, co żaluzja. Ponieważ zewnętrzny świat ze swoimi nieprzejednanymi wyrokami, zaskakującymi wydarzeniami i nieprzyjemnymi konsekwencjami wdziera się w nasze wnętrza, rozdziera serca, nie liczy z intymnością psychicznych procesów, więc żalem tworzymy zasłonę przed intruzem, zaporę przed niechcianą energią, rodzaj twierdzy, w której czujemy się bezpiecznie. Na początku żal przeciwdziała wtargnięciu zewnętrznego świata, więc działa niczym tarcza albo mur.
To jest ten moment krótkiego starcia, w wyniku którego pojawia się ciepło. Trzemy się wówczas z faktami, odmawiając im prawa do ingerowania w poukładany, wewnętrzny świat psychiki. Jest bardzo potrzebny, ale nie może trwać w nieskończoność. Przeciągnięty oznacza ostateczną klęskę. Zewnętrzne siły, napierającego życia i świata, są zawsze silniejsze. Dojrzały i mądry człowiek, rozwinięty duchowo, sprawnie zarządzający życiową energią, wykorzysta moment tarcia na negocjacje i zawarcie przymierza z przeciwnikiem. Nie będzie walczył aż do klęski i śmierci, ale zaproponuje warunki rozejmu, czyli nowego porządku i życiowego ładu.
W taki sposób żal staje się energią nowego początku, w tworzenie którego zaangażowane są połączone siły wewnętrznej psychiki z zewnętrznymi warunkami życia. Człowiek staje się silniejszy, sprawniejszy, jeszcze mądrzejszy. Potrafi wykorzystywać warunki, w których żyje, do osiągania swoich celów. W żalu wylizuje rany, aby ruszyć w dalszą drogę.
Mam nadzieję, że jeśli ktoś nie wiedział do tej pory, czemu ma służyć żal za grzech, od teraz już pojmuje, iż prawdziwa duchowość jest bez niego niemożliwa. Zgoła innym problemem jest to, jak traktuje żal zrytualizowana pobożność. Jednak mądremu nie powinno to przesłaniać oczywistego, duchowego dobra, którym jest właściwie przeżyty żal.