Liczba praktykujących psychoterapeutów wzrasta w oszałamiającym tempie. To o czymś świadczy. W tym samym czasie, gdy zdecydowanie podniósł się standard życia, coraz więcej ludzi wpada w depresje, nie radząc sobie z teraźniejszymi problemami albo myśląc o przyszłości jak o czarnej dziurze, w którą z dnia na dzień bardziej wpadają. Mamy więc do czynienia z paradoksem: obiektywnie coraz lepsze życie staje się subiektywnie coraz bardziej nie do wytrzymania. I coraz częściej dotyczy to nawet dzieci.
Co się dzieje? Nie jesteśmy przygotowani na ciosy. Ulegamy złudzeniu, że przez życie przejdziemy gładko, a gdy pojawiają się przykre, trudne zdarzenia, okazuje się, że różnimy się tym, w jaki sposób je przeżywamy. Po przeprowadzce nie każdy biegnie do lekarza po środki uspokajające. Nie każda żałoba wymaga leczenia psychotropami. Ofiary trzęsień ziemi czy powodzi nie zawsze przez lata nie potrafią odzyskać radości życia mimo niepowetowanych strat.
Osoby, które pod wpływem traumy chwieją się, ale nie upadają, można nazwać sprężystymi pod względem psychicznym, emocjonalnym, duchowym. Ludzie tacy mają zdolność do wejścia w rozpacz ciężkich prób i wyjścia z załamania w łagodny sposób. Ta zdolność obejmuje zbiór cech, warunkujących wewnętrzną moc, a także odruch szukania oparcia u innych ludzi.
Emocjonalna sprężystość przemienia ofiary w dzielnych bohaterów i pozwala im szczęśliwie funkcjonować. Osoby sprężyste spotykają na swej drodze te same trudności, co inni, jednak inaczej na nie reagują: Korek na mieście? Cóż, mogłem przewidzieć, dobrze, że mam audiobooka. Szefowa dręczy? Hm, widać nie radzi sobie ze stanowiskiem, więc musimy w zespole o tym pogadać Mąż zaczął znikać z domu? Oj, czy ja dziś poszłabym ze sobą do ślubu? Matka wtrąca mi się we wszystko? Zaraz, ile ja mam lat? Kupię jej bukiet, ale zaproszę ją znów do siebie dopiero za jakiś czas.
Nie chodzi więc o obojętność, zaprzeczanie czy zakłamywanie, ale o pewność, że cokolwiek w życiu nas spotyka, jest to dla nas dobre i służy naszemu rozwojowi. Po co zatem to zapijać, zamykać się w czterech ścianach albo żalić? Niektórym wydaje się, że zostali wybrani do życia bez korków ulicznych, strat, zdrad, udręk, chorób, niemiłych szefów i leniwych dzieci. To oczekiwanie czy wręcz roszczenie wydaje się głównym powodem psychicznej nieodporności – źródła wielu zaburzeń.
Tymczasem ludzie psychicznie odporni wcale nie unikają trudności. Tylko, że są realistycznymi optymistami. Stawiają sobie wykonalne cele. Wykazują wysoki stopień kontroli nad swoimi zachowaniami. Postrzegają stresujące zdarzenia jako sprawy do załatwienia. Skupiają się na tym, co dobre, a nie na tym, co oceniają jako niedobre. Można to nazwać szukaniem pierwszych wiosennych pąków, gdy wokół widać jeszcze pełno śladów zimy. Sprężyści dostrzegają znaki zbliżającej się wiosny i doświadczają jej coraz więcej. W tym samym czasie złamani przez doświadczenia szukają dowodów, potwierdzających ich przekonanie, że mają pecha a życie jest złe i ciężkie.
Poza tym i przede wszystkim ludzie sprężyści za wszystko dziękują, ponieważ wiedzą, że skoro wszystko jest dobre, więc wszystko im służy. Sprężyści cechują się dziękczynnym duchem, za wszystko wdzięcznym. Wiedzą, że ducha nie wolno gasić, dlatego nie narzekają na wszystko i na wszystkich.
Sprężyści cieszą się z tego, co posiadają, a nie martwią tym, czego im brakuje. Cieszą się chwilą, a nie martwią przyszłymi kłopotami. Wiedzą, że jeśli przyjdą, wtedy je rozwiążą, a teraz nie warto zatruwać nimi serc i głów. Sprężyści sami nadają sens życiu, a nie szukają go poza sobą. Czynią swą zdolność przetrwania darem dla innych ludzi.
A czego nie robią? Nie porównują się z innymi i nie pogrążają się w samoobwinianiu. Nie tkwią uporczywie w negatywnych pułapkach myślowych w rodzaju: nic mi się nigdy nie udaje; jest źle i będzie jeszcze gorzej. Nie uważają porażek za ostateczny wynik starań, tylko za informację, co i jak poprawić. Znajdują dobre strony nawet w niedobrych doświadczeniach.
Co to wszystko oznacza? To, że najważniejszym składnikiem wewnętrznej siły ducha jest ufność. Jak gdyby na przekór wszystkiemu, czego trzeba doświadczyć podczas transformujących kryzysów, w głębi duszy trzeba zachowywać odwagę i wiarę w dobro. W tym sensie źródłem mocy przetrwania nie są inni, łut szczęścia albo Boża opatrzność, lecz trzymająca przy życiu ufność i coś, co można nazwać wolą życia, pragnieniem życia, zachwytem nad cudem i darem życia.
Czy z takim zaufaniem i optymizmem trzeba się urodzić? Byłoby dobrze, tylko kto z nas ma na to wpływ? Natomiast każdy ma wpływ na to, aby drogą oświecenia, ćwiczeń i dobrze pojętej dyscypliny nauczyć się nie pękać i nie rozklejać w obliczu wyzwań i prób. Sprężystości emocjonalnej można i trzeba się uczyć. Taki trening powinien przede wszystkim wpoić umiejętność zwracania się o pomoc w kryzysowych sytuacjach do przyjaciół, małżonków, dzieci, rodziców. To niestety jest trudne, wcale nie z braku chętnych, którzy byliby gotowi pomoc, lecz z powodu przekonań, że pomoc innych przynosi ujmę i oznacza słaby charakter. Utrwalają one nieufność, wiarę tylko w siebie i przekonanie, że zamykanie się w sobie ze swymi problemami jest dowodem siły i hartu ducha.
W trudnych sytuacjach u sprężystych osób pojawia się impuls rozwojowy. Polega on na skokowym uczeniu się nowych strategii zaradczych i integrowaniu ich jako wypróbowanej cząstki życiowego doświadczenia na przyszłość. Sprężyści ludzie nie są szczęściarzami, którym się wszystko udaje bez wysiłku, lecz odważnymi optymistami, gotowymi na zmiany. Osoby odporne wyróżnia zdolność do akomodacji, czyli przystosowania własnych postaw i zachowań do okoliczności zewnętrznych, tak by nie trwonić energii na nieskuteczne reakcje emocjonalne, które i tak nie zmienią świata. Odporne psychicznie osoby nie negują swego cierpienia i nie odwracają od niego uwagi. Wręcz przeciwnie, przyjmują je jako przydatne doświadczenie, niekiedy radykalnie zmieniające ich życiowe położenie.
Jednak mówiąc o sprężystości emocjonalnej jedynie językiem psychologicznym zawężamy kąt widzenia. Trzeba uwzględnić także duchowość człowieka i cechujący ludzi wiary wehikuł transcendencji. Sprężystość emocjonalna ma ścisły związek ze światopoglądem, ujmowanym w kategoriach duchowych. Uchwytnym wymiarem światopoglądu jest wiara i przekonania, które posiada każdy z nas, o swoim miejscu i roli we wszechświecie oraz sensie swojego życia.
Można zatem powtórzyć pierwsze zdanie: Liczba praktykujących psychoterapeutów wzrasta w oszałamiającym tempie, równocześnie je rozwijając, a mianowicie, że w tym samym czasie maleje liczba chętnych do słuchania chrześcijańskich przemówień. Czy to czegoś nie oznacza? Według mnie tak. Wśród księży jest niewielu duchowych mistrzów, zainteresowanych ludzkim szczęściem i zdrowiem. Kościelne mowy służą utrzymywaniu społecznej karności i tworzeniu emocjonalnych węzłów, które w ludziach uniemożliwiają swobodny przepływ energii. W efekcie nie mogą się rozwijać i są uzależnieni od napomnień i pouczeń tych, którzy wiedzą lepiej.
Idealnym narzędziem w osiąganiu tego celu jest budowanie poczucia winy oraz ciągłe straszenie przyszłymi konsekwencjami. W ten sposób można sparaliżować każdego, kto wystarczająco często poddaje się takiemu programowaniu. W efekcie wielka rzesza ludzi kompletnie nie radzi sobie z życiowymi doświadczeniami i jest przekonana, że dopiero śmierć uwolni ich z kolejnych nieszczęść. Nie widząc wyjścia z przeklętego koła koszatniczki uzależniają się od doraźnej pomocy, której szukają u psychoterapeutów.
Tymczasem wyjście z przeklętego koła nieszczęść jest zaskakujące proste, a jest nim nowy sposób myślenia, którego punktem oparcia i stabilizatorem jest zaufanie w to, że cokolwiek się dzieje, tym, którzy żyją miłością, wszystko służy pomocą ku dobremu.
Tego jednak psychoterapeuci nie uczą. Gdzie zatem są powołani do tego księża? Zajmują się winą i budują strach, aby móc zarządzać emocjonalną i finansową energią swoich tzw. wiernych.