Wirus pozbawia nas korony

”Choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną”  Ps 23,4

„Pan światłością moją i zbawieniem moim: Kogóż bać się będę? Pan ochroną życia mego: Kogóż mam się lękać?” Ps 27,1

„Ilekroć lęk mnie ogarnia, w Tobie mam nadzieję” Ps 56,4 

„Pan za was walczyć będzie, wy zaś milczcie” 2 Mż 14,14

„Pan sam pójdzie przed tobą i będzie z tobą. Nie zawiedzie i nie opuści cię; nie bój się więc i nie trwóż się!” 5 Mż 31,8 

„Czy nie przykazałem ci: Bądź mocny i mężny? Nie bój się i nie lękaj się, bo Pan, Bóg twój, będzie z tobą wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz” Joz 1,9

„Nie bój się, bom Ja z tobą, nie lękaj się, bom Ja Bogiem twoim! Wzmocnię cię, a dam ci pomoc, podeprę cię prawicą sprawiedliwości swojej” Iz 41,10

„I przystąpił Jezus, i dotknął się ich, i rzekł: Wstańcie i nie lękajcie się!” Mt 17,7

„Bo zaprawdę powiadam wam gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, to powiedzielibyście tej górze: Przenieś się stąd tam, a przeniesie się, i nic niemożliwego dla was nie będzie” Mt 17,20

„I rzekł do nich: Czemu jesteście tak bojaźliwi? Jakże to, jeszcze wiary nie macie?” Mk 4,40

„Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka”  J 14,27

„Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze!” Rz 8,15

„Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości”  2 Tm 1,7

„Wszelką troskę swoją złóżcie na Niego, gdyż On ma o was staranie” 1 P 5,7

„W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości” 1 J 4,18

Płaczę. Smutno mi.

Że instytucjonalne Kościoły, znane w tradycyjnej formie, będą musiały przeminąć, wiedziałem od dawna, ale że zachwieje nimi wirus, tego się nie spodziewałem.

Nie bardzo wyobrażam sobie, na podstawie jakiego prawa, a tym bardziej powołania, miałbym dalej stawać przed ludźmi ze słowami, aby się nie bali, które wypowiadam zawsze podczas dystrybucji Wieczerzy Pańskiej: „Tak pojednani z Bogiem przez krew Chrystusa, idźcie w pokoju, a Zmartwychwstały Pan niech zawsze będzie z wami. Wy zaś nigdy nikogo i niczego się nie bójcie”, jeśli teraz milczałbym.

Jak my, słudzy Ewangelii, czyli dobrej wiadomości o rozwiązaniu wszystkich ludzkich problemów, mający rozniecać płomień wiary, poradzimy sobie z tekstami, które przytoczyłem powyżej? Czy będziemy je pomijać? Jak wytłumaczymy je naszym słuchaczom? Czy będziemy mieli jeszcze cień szansy na wiarygodność?

Ja – Marek Uglorz – czuję się posłany i zobowiązany do czynienia słów: „Oto dałem wam moc, abyście deptali po wężach i skorpionach i po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi” (Łk 10,19). Dlaczego miałbym bać się mocy, której źródłem jest Bóg, a używania której nauczył mnie Mistrz z Galilei? Dlaczego miałbym zrezygnować z godności Bożego Dziecka i noszenia korony?

Czy mam pozwolić, aby wirus z mojej skroni zrzucił koronę, którą otrzymałem od Boga?

Wiem, że my – duchowni – zostaliśmy wyposażeni w szczególną moc, wyrzucania demonów, leczenia chorych, deptania jadu ludzkiego strachu! To jest nasza misja w imieniu Jezusa. Należy do niej również prorockie widzenie, wiedzenie, wieszczenie, prorokowanie, ostrzeganie. Dlaczego milczymy?

Jak długo będziemy znosić rozpełzające wszędzie węże ludzkiego strachu, sami przykładając się do tego dzieła? Jak długo pod płaszczykiem odpowiedzialności będziemy słabymi strażnikami ludzkich lęków, ułatwiając politykom podbijanie słupków popularności?

Dziś wszyscy liczymy zmarłych z powodu ukoronowanego wirusa. Każda tego rodzaju śmierć jest znakiem zapytania, smutnym doświadczeniem pozostających na tym brzegu. Jeśli jednak większość ulega panice, dlaczego my – wyposażeni w moc deptania po skorpionach – staliśmy się strażnikami ludu, którego jedynym pragnieniem jest ziemskie bezpieczeństwo? 

Bardzo proszę nie argumentować odpowiedzialnością za ludzi, dobrze? A dlaczego, wytłumaczę później.

Politycy z dziennikarzami pompują balon paniki, wbrew sugestiom ekspertów, którzy na wirusach jakby nie było znają się nieco lepiej. Mają swoje powody…  Ok. Więc liczą zmarłych, a siejąc nasiona strachu zupełnie nie biorą pod uwagę starego prawa, rządzącego Wszechświatem, które brzmi: „Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”. Lęki tworzą panikę, panika chwieje podstawami światowej gospodarki, rozchwiana gospodarka może doprowadzić do rozchwiania ładu społecznego. Większość będzie zachowywać się coraz bardziej irracjonalnie.

Dzisiejsze apele o rozsądek, podszyte energią strachu, doprowadzą do wydostania się na powierzchnię ludzkich zachowań i dziejów tego wszystkiego, co pozamykane w podświadomości. Tym, co uwalania, jest paniczny strach. Mogą zacząć się zamieszki, które zdaniem „odpowiedzialnych polityków”, a jakże, trzeba będzie pacyfikować siłą.

Kto wie, jak rozwinie się sytuacja na rynku pracy i w sektorze spożywczym? Czy wszyscy będą mieli pracę, środki finansowe i pożywienie? A jeśli całkiem niepotrzebnie wzbudzany dziś wiatr paniki, doprowadzi do społecznych zamieszek albo wywoła burzę wojny, TO – KURDE – WTEDY BĘDZIE KTOŚ LICZYŁ ZABITYCH I PRZEJMOWAŁ SIĘ DEMOGRAFICZNĄ STATYSTYKĄ?

Czy naprawdę ciężko zobaczyć potencjalne skutki tego, co dziś jest tylko wiatrem? Najgorszym wrogiem ludzkości nie jest „wirus z koroną”, ale ludzie myślący, że będą potrafili utrzymać kontrole nad wiatrem, który dzisiaj sieją.

Więc jak? Czy my, słudzy Życia i Miłości, naprawdę również mamy siać ten watr?

Czym jest odpowiedzialność? Za każdym razem czymś innym! Przypatrzmy się słowu. Odpowiedzialność jest działaniem, będącym odpowiedzią na konkretną potrzebę, zaistniałą sytuację, itp. Naszą odpowiedzią, zgodną z naszą misją, jest działanie na rzecz wiary, aby ludzie radzili sobie z wszechobecnym lękiem. 

Dla mnie to oznacza, że z miłości do ludzi, dla zbawienia  których zostaliśmy posłani, w dniach, gdy większość sieje wiatr strachu, mocą swej wiary, niczym Eliasz, powinniśmy  sprowadzać w ludzkie serca, błękitne i spokojne niebo Bożej obecności.

W niespokojnym świecie, kto – jak nie Kościół – ma być oazą spokoju, ciszy i zaufania?  W dniach niepokoju i strachu kościelne budynki i zebrana w nich wspólnota musi być oazą zbawienia. Za to jesteśmy odpowiedzialni, a nie za wcielanie rządowych wytycznych.

Pewnie, że za to też! Jednak nasze działanie nie może być podszyte strachem. Nie wolno nam odwoływać się do argumentu odpowiedzialności, jeśli jej motywem jest strach. Naszą odpowiedzią na zaistniałą sytuację ma być wiara, a zatem takie działania duszpasterskie, które ją w ludziach umacniają, czyli praktyczna miłość.

Proszę, nie pozwólmy wirusowi zrzucić nam ze skroni koronę! Nie naszym powołaniem jest zwiększanie energii strachu. Róbmy co w naszej mocy, a do dyspozycji mamy Bożą moc, aby ludzie byli spokojni i ufający. Parafialne i kościelne budynki muszą być otwarte dla wszystkich, którzy w tych dniach chcą się schronić w przestrzeni i w duchu wiary. Skoro nie możemy uczyć w szkołach, wykorzystajmy darowany czas, aby nie tylko opowiadać Ewangelię, ale też pokazywać moc wiary i pewności, że się nie boimy!  

Osobiście mam w zwyczaju, ludzi izolowanych z powodu zakaźnych chorób, dotykać i obejmować. Kto zna mnie od dawna, wie, że na plebanię w Brennej przyjęliśmy i mieszkaliśmy kilka lat z chorym na gruźlicę, aby zimową porą nie umarł na ulicy. Byliśmy rodziną z małą Córeczką. Podobnie zachowuję się w szpitalach. Dlaczego miałbym się bać? Co mogę stracić? Przecież jestem zbawiony, więc mogę tylko zyskać!

Nie nawołuję, żeby ignorować zalecenia i rozporządzenia. Proszę, abyśmy byli dostępni dla wszystkich, którym potrzebna jest wspólnota i przestrzeń wiary. Jesteśmy, aby w mocy Bożej powstrzymywać ów wiatr, który za jakiś czas może stać się burzą, bo wtedy będzie za późno.

Ludzie zakażeni i izolowani są zanurzeni w otchłani strachu. Pierwszym i najważniejszym warunkiem procesu uzdrawiania jest doświadczenie miłości i pewność przywrócenia do wspólnoty. Gest dotknięcia i objęcia przez człowieka, który przychodzi w imieniu Bożym, jest najważniejszą czynnością terapeutyczną, przywracająca zdrowie i harmonię w ludzkiej duszy. Jest gestem niezachwianej wiary, który chorego zachęca do tej samej wiary.

W sensie społecznym, My i nasze wspólnoty, wraz z parafialnymi budynkami, powinniśmy być takim gestem, okazanym wszystkim, którzy się boją. Bądźmy oazą ciszy i zaufania, bo w nich tkwi moc i ujawnia się dar zbawienia.

Gdzie znajduje się nasza korona? Jeszcze na skroniach, czy leży już na ziemi?

Zakończę pytaniem: Kto wie, dlaczego Hioba spotkało nieszczęście? Nasze odpowiedzi najczęściej niewiele różnią się od rad, udzielnych Cierpiącemu przez przyjaciół. Racjonalizujemy, uzasadniamy. Bywa, że cytujemy końcowe wypowiedzi Hioba, a zwłaszcza słowa: „Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię” (Hi 42,5).

Tymczasem ów mądry Człowiek od początku wiedział, dlaczego cierpi. Szkoda, że nie chcemy go posłuchać! Zatem: „Bo westchnienia są moim pokarmem i jak woda płyną moje skargi. Bo to, czego się bałem, nawiedziło mnie, a to, przed czym drżałem, przyszło na mnie” (Hi 3,24n).

Spotyka nas dokładnie to, czego się boimy i przed czym chcemy schronić się w Bożych ramionach. Nie bierzemy pod uwagę, że Bóg chce, abyśmy lgnęli do Niego wiarą, a nie  lękiem; wdzięcznością, a nie narzekaniem. Im więcej w nas jest lęku przed czymś, tym pewniej nas to dosięgnie. A ponieważ nieustannie słyszę i czytam apele, odwołujące się do rozsądku, przypominam, że jedyną rozsądną decyzją, aktem, uczuciem, emocją i postawą jest wiara!

Prawdziwe myślenie i działanie jest wolne od strachu, troski i negatywnej aktywności jakiegokolwiek rodzaju. Musi wydobywać nas z ciemności kolektywnego umysłu mas. My, ludzie Boży, musimy przedstawiać argumenty przeciwne destrukcyjnym myślom masowego umysłu, dlatego bądźmy trzeźwi i czujni, żeby wszystkie nasze myśli, wyobrażenia i działania wywodziły się z praw duchowych, z energii wiary.

Wtedy sami stajemy się odporni i silni, a wirus nie może pozbawić nas korony!

Jeśli nie pokonamy strachu, strach pokona nas.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

cztery − trzy =